sobota, 12 maja 2012

NOWA SZKOŁA cz. III

CHCĘ OGŁOSIĆ WSZEM I WOBEC, ŻE NOTKI POJAWIAĆ SIĘ BĘDĄ RAZ W TYGODNIU  W WEEKEND, LECZ DŁUŻSZE. TO TYLE.

 Pod koniec meczu Max źle się poczuł i został zwolniony do domu. Do szkoły przyjechała po niego mama. Droga do domu minęła w ciszy. Chłopak nie spodziewał się, że usłyszy takie informacje od matki po powrocie do domu. Rodzicielka pociągnęła syna do kuchni, żeby ani ojciec, ani córka nic nie usłyszeli.
- Max, synku.... - zaczęła. - Co ma znaczyć to zdjęcie? Czemu nic mi nie powiedziałeś?! - Wyciągnęła z torby jakieś odwrócone zdjęcie. Spojrzała i odwracając od różowowłosego wzrok podała mu je. Zielonooki czuł w tym momencie tyle uczuć.. Jednocześnie ogromny wstyd, hańbę, chęć mordu na Sebastianie, niedowierzanie, podniecenie(widokiem na fotografii).. Od razu się zarumienił. Nie wiedział, jak może opisać, wytłumaczyć matce widok kompletne nagiego Sebastiana wystawiającego język z tym swoim chytrym uśmiechem, zamkniętym okiem, oraz czerwoną kokardą przyczepioną na penisie. Taką, jaką przyczepia się na wierzch opakowania prezentu. Dla Maxa wyglądał, jak jakiś bóg seksu. Na dodatek złego, na zdjęciu napisane było czarnym mazakiem, drukowanymi literami "DLA MAXA. KOTEK, CHCĘ CIĘ JUŻ ZOBACZYĆ. :* WIEM, ŻE ZA MNĄ TĘSKNISZ". "Ciekawe, czy zabierze mi to zdjęcie, czy pozwoli zostawić... Zaraaaz, zaraz! Ona ciągle tu stoi i czeka na wyjaśnienia! Ja pierdole, zabiję go! Pierdolony pedał, no normalnie go zabiję!" myślał wpatrując się w zdjęcie. Jedyne, co udało się spalonemu na policzkach rumieńcem młodzieńcowi wykrztusić, to - Eeee, co to ma kurwa być?! SKĄD TO MASZ?!" - nieświadomie wyładowywał całą złość oczywiście na czarnowłosego, na swojej nieszczęsnej matce, rodzicielce różowowłosego pedałka.
- Max, gdy zadzwonił dzwonek i czekałam na Ciebie, z szatni wyszedł ten chłopak ze zdjęcia. Zatrzymał się i spytał, czy jestem mamą Maxa. Odpowiedziałam, że tak. No a on, żebym Ci TO - wskazała kiwnięciem głowy na trzymaną przez syna fotografię - przekazała.. Ale to nie powód, żebyś wyrażał się w ten sposób! Nie wolno Ci się brzydko wyrażać, nie wiesz?! - pokiwała palcem wskazującym na znak "nu nu, nie wolno!" - Może powiesz mi coś o tym... ekhem... no o nim. Coś was łączy?
- Maaaamo! - warknął - Jak możesz coś takiego myśleć! To nie moja wina, on mnie... PRZEŚLADUJE! Ja go nienawidzę i nie mogę się od niego odpędzić, on robi ze mnie idiotę, upatrzył sobie mnie i, i, i no i w ogóle! - zganił się w myślach za kłamstwo - Chce mi dopiec i te zdjęcie to jego kolejny, głupi pomysł na ośmieszenie mnie! On mnie nienawidzi! - skłamał dysząc. Rodzicielka słuchała go wytrwale z nieugiętą postawą oraz miną wyrażającą "A to hultaj!".(xD)
- Dobrze. Znaaaczy się, niedobrze! Ale rozumiem. Załatwię tę sprawę, nie martw się. Już ja tego dopilnuję ukarania tego zboczeńca. - powiedziała i wyszła z kuchni. Maxa, delikatnie mówiąc, sparaliżowało. "No pięknie, właśnie nagadałem matce ukazując w najgorszym możliwym świetle Sebastiana.. Mojego Sebastiana! No może nie do końca, ale jednak! No to się wkopałem, on mnie znienawidzi, ja pierdolę, co sobie o mnie pomyśliiii....! Jeszcze kilkadziesiąt minut miałem nogi z waty, gdy przy nim dosłownie się rozpływałem, aahhhh, na samą myśl o nim czuję, że twardnieję... Zaaaraaaaz, ja naprawdę się podniecam na tę myśl! Ja nie mogeee, jeszcze tego mi brakowało.." - załamał się w myślach i udał do łazienki. Wszedł, zakluczył drzwi. Myślał, że to żałosne, ohydne, i tak dalej, jednak po prostu to robił. Odkręcił kurek z wodą pod prysznicem, aby nikt go nie usłyszał, gdy będzie to robił. Zsunął spodnie wraz z bielizną. Usiadł na ziemi obok prysznica. W ręku ciągle trzymał zdjęcie Sebastiana, o czym właśnie sobie przypomniał. Spojrzał na fotografię, podniecając się nieświadomie jeszcze bardziej. Nie było dobrze mu z myślą, jak musi teraz wyglądać, jednakże, postanowił na chwilę obecną tym się nie przejmować postawił fotografię na stoliczku obok siebie. Obrócił się, by ją ciągle widzieć. Niepewnie, patrząc na postać bruneta, zjechał ręką na swe przyrodzenie. To nie to samo, co dotyk Sebastiana, ale cóż, jakoś radzić sobie trzeba. Poruszał dłonią początkowo delikatnie, nieśmiało, lecz, gdy  lekko zmrużone oczy zaszły mgiełką podniecenia, pieścił się coraz to intensywniej. Czuł jednak, że czegoś mu w tych odczuciach brakuje. "Zaraz, co on jeszcze robił wtedy w łazience..?" - starał się coś sobie przypomnieć, a po chwili dotarło do niego, gdzie jeszcze ręką zawędrował w czasie sprawiania mu rozkoszy brunet zaraz przed dojściem, na co jednak różowowłosy wtedy nie zwrócił większej uwagi. Nie wiedział, czy akurat TEGO mu potrzeba do osiągnięcia szczytu, czy tak będzie już miał zawsze, czy tylko on tak ma, bo w końcu Sebastian do przeżycia orgazmu tego nie potrzebował, jednak lewą, wolną ręką sięgnął do swego wejścia. Zaczął je masować palcem tak, jak robił to brunet, który wtedy nie zagłębił się dalej, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie zdążył z tym przed końcem wspólnej zabawy. Już po kilku sekundach czuł niesamowitą rozkosz, aż jęczał na głos, jednak hamował się przed zbyt głośnym oświadczaniem światu tego, co właśnie robił. Dołączył do samego masowania gorącej dziurki drugi palec. Tego, co dokładnie czuł w tym momencie nie da się opisać, to trzeba przeżyć samemu. Pragnął więcej. Niepewnie zaczął zagłębiać jeden, drobny paluszek. I kolejny, głośniejszy jęk wydał się z jego ust. Masował się tylko jednym wewnątrz siebie. Czuł, że długo nie wytrzyma. Na kilkanaście sekund przed wylaniem się we własną dłoń, włożył szybko drugi palec, również do połowy. Wystarczyło kilka ruchów i natychmiast doszedł patrząc na zdjęcie Sebastiana. Wstał i zakręcił wodę. Zmęczony zamknął oczy i opadł z powrotem na ziemię. Chciał chwilkę jeszcze odpocząć, by uspokoić nierówny oddech. Po łazience rozniosło się pukanie do drzwi.
- Halo, Max, jesteś tam? - usłyszał głośny, jednakże piskliwy głos swojej młodszej siostrzyczki. To rodzeństwo bardzo się kochało. Różowowłosy zawsze pomagał we wszystkim siostrze, wspierał w każdej choćby błahostce, jak "DUCHY MIESZKAJĄ POD MOIM ŁÓŻKIEM! MAX, MOGĘ SPAĆ Z TOBĄ?!". W tym momencie zielonooki nagle ocknął się całkowicie, jakby ktoś wylał na niego wiadro lodowatej wody.
- Tak, tak, jestem. Coś się stało? - spytał ścierając kawałkiem papieru toaletowego biały płyn z podłogi, a następnie wszystko spłukał w kibelku. Zdjęcie złożył i wsadził do kieszeni spodni.
- Mama chce, żebym poszła do sklepu po kilogram marchewek, ale właśnie rysuję drzewka! Móóógłbyyyyyś pójść za mnie? - piszczała.
- Ehh... Dobrze, moment. - otworzył drzwi łazienki i wziął od siostrzyczki pieniądze, po czym skierował się do wyjścia z domu nie odzywając do nikogo ani słowem. Coraz lepiej orientował się w nowej dzielnicy. Trafił bez przeszkód do najbliższego warzywniaka, kupił marchew. Gdy mijał drugą ulicę w drodze powrotnej do domu zauważył, uwaga.... ŚLIMAKA. Ale nie takiego normalnego, żywego. MARTWEGO. Tak, martwego ślimaka. Przejął się, jak zwykle z resztą, losem "biednych", niewinnych stworzonek. Zeskrobał oślizgłe ciałko ślimaka z mnóstwem drobnych kawałków zmiażdżonej muszli do niego przyczepionych. Zaczął się przyglądać nieżywemu "flaczkowi" i mruknął do siebie pod nosem - Hmm, jeszcze świeży... - obracał go w palcach - Ughh, ale oślizgły, niedawno biedaczek zmarł. Współczuję... - powiedział i rzucił ślimaka pod nogi, po czym doszczętnie rozmiażdżył go podeszwą buta. Poszedł z beznamiętną miną dalej przed siebie. (zaskoczeni xD?!) Wszedł do domu, dał mamie marchew i resztę pieniędzy. Udał się bezceremonialnie w kierunku swojej oazy spokoju - pokoju. Uruchomił komputer, zalogował się na fejsa, puścił w głośnikach radio Maryja.
- Wow, 25 zaproszeń! - otworzył listę - Eh, a to z klasy. W sumie, kto niby inny. - zaczął akceptować zaproszenia po kolei. Ostatnie, pierwsze wysłane było od Sebastiana. Zaakceptował wszystkie. Spojrzał na bok ekranu - "Ten zbok jest dostępny! Zaraz mu nawtykam za to zdjęcie..." - myślał z determinacją.  Dłoń automatycznie otworzyła profil bruneta. Z czystej ciekawości, jak sobie tłumaczył w myślach swoje obecne zachowanie Max, odszukał status ciemnookiego. "Wolny... Hmm, może jednak nie bawi się ze mną od tak dla chwilowej zabawy..?" - prawdę mówiąc, tylko tego oczekiwał. Już klikał na albumy ze zdjęciami, gdy pojawiło się powiadomienie "Sebastian Wyszkowski zaczepił Cię.". Za chwilę kolejne "Sebastian Wyszkowski dodał post w Twoja oś czasu.". - Heee?! - pisnął różowowłosy po kliknięciu w link oraz przeczytaniu - "I jak zdjęcie, seksiaku? :*" - JA PIERDOLE! - krzyknął i zaczął bezcelowo krążyć po pokoju, jednak na dźwięk rozpoczętej rozmowy spojrzał wściekły na monitor. Ten czarnowłosy zboczeniec napisał.
- "No co nie odpisujesz ^.^?"
- "CO CI DO TEGO PUSTEGO ŁBA PRZYSZŁO, COOO?! TAKIE RZECZY MOJEJ MATCE DAWAĆ! TY POPIEPRZONY IDIOTO, ZABIJĘ CIĘ ZABIJĘ CIĘ ZABIJĘ CIĘ ZABIJEEEE CIEEEEEEE!"
- "Ale żeś się zdenerwował, mały.. Boję się normalnie kogoś takiego, jak TY :D A tak na serio, to mam wolną chatę, może wpadłbyś do mnie po szkole ^^?"
- "POJEBAŁO CIĘ DO RESZTY?!?!?!?!?!"
- "Nie panikuj xD I nie martw się, nie ma żadnych podtekstów, ZBOCZEŃCU ^.^ Po prostu, obejrzelibyśmy jakiś film opychając się chipsami, chuderlaku.. >D"
- "Że niby ja zboczeniec?! Dobrze się czujesz...? ._." Wiesz, jakoś specjalnie bezpiecznie się przy tobie nie czuję -.- "
- "Oj tam oj tam. Ja idę z kompa, daj mi swój numer telefonu, to zadzwonię później i się upewnię, czy na pewno przyjdziesz, cześć, seksiaku :*"
- "Okey, ale nie wysyłaj tych idiotycznych emotikonek =.=' - 500583730"
- "Hehe, dooobra.W takim razie, SKORO TAK NALEGASZ, będę ci je dawał w realu ^.^ Czeeeść :> :*"
Max już chciał mu przemówić do rozumu, jednak ten już zmienił status na OFFLINE. "Ehh, nie wiem zupełnie, co o tym myśleć.. W sumie, to chciałbym spotkać się z tym głupim dupkiem, bardzo, ale...  Jak on znowu zacznie...? Jeśli zechce zrobić coś więcej, przecież nikogo wtedy nie będzie w jego domu, ja sam mu rady nie dam, ale zaraz.. Ja tego właśnie przypadkiem nie chcę....? Ja nie mogę, gorzej niż ta rażona miłością dziewica! Ale po kija tak o tym myślę, no dobra, może nie chcę przyznać przed sobą kilku oczywistych faktów, jak np. to, że uwielbiam tą jego męskość(nie chodzi o chuja Sebastiana, a cechę mężczyzny, zboczeńcy wy jedne!), zdecydowanie, dominację.. No i on mi się chyba podoba.. Jeny, znowu nieśmiała dziewica w akcji! Właściwie, to lubię korzystać nic nie dając w zamian? Nie, nie! To on mnie wykorzystuje! Tak! Chwilunia, jak chcę do niego pójść to co ja powiem rodzicom?! Moooże "CZEŚĆ MAMO, JUTRO IDĘ PO SZKOLE DO SEBASTIANA, TEGO ZE ZDJĘCIA, MASZ COŚ PRZECIWKO....? .... NIE? CIESZĘ SIĘ!"....? Ehh, coraz gorzej z moim kombinowaniem. Chociaż, czy kiedyś było lepiej? Nie. Dobra, skłamię jej coś, może się nabierze...." - myślał różowowłosy kierując się w stronę rodzicielki leżącej na kanapie i czytającej gazetę w pustym salonie.
- Cześć, mamo. - powiedział z udawanym entuzjazmem dosiadając się obok matki, by tylko nie pokazać, jak bardzo się denerwuje.
- No tak, bo dziś się jeszcze nie widzieliśmy synku. - rzuciła z uśmiechem odkładając gazetę i ściągając z nosa okulary. - Reeeety, jak Ty mi wyrosłeś przez te całeee - spojrzała na nadgarstek, na którym nawet nie było zegarka, udając sprawdzanie godziny z komicznym zdumieniem na twarzy. Wytrzeszczyła na niego zabawnie oczy ściskając policzki - pół godziny! - krzyknęła przybliżając twarz do jego i dokładnie obserwując, kiwając głową na boki, twarz syna.
- Mamooo, nie żartuj, proszę.. Słuchaj, nie masz nic przeciwko, jakbym jutro po szkole poszedł do koleżanki z klasy? Napisała do mnie, że chciałaby obejrzeć jakąś komedię i w ogóle.... - odwrócił wzrok. W myślach modlił się, aby kobieta łyknęła drobne kłamstewko.
- No pewnie, jesteś już w wieku, żeby chodzić do znajomych, bawić się i w ogóle, ale zapamiętaj. BEZ ALKOHOLU, NARKOTYKÓW I INNYCH UŻYWEK, CHŁOPCZE! - pokiwała palcem przed nosem Maxa, który natychmiast się ucieszył, jakby szóstkę w lotka trafił.
- Dzięki, mamo! - przytulił matkę i wybiegł do pokoju. Rzucił się na łóżko. Leżał swobodnie na plecach z rękoma ułożonymi pod głową i nogą na nodze patrząc z uśmiechem na ustach w sufit. Nie zdawał sobie sprawy, jak się cieszy ze spotkania z Sebastianem. "I to jeszcze w jego domu, ahh! Ciekawe, co obejrzymy.. Przydałoby mi się trochę wyluzować...." - myślał, gdy nagle zadzwonił jego telefon. Sięgnął ręką do szafki nocnej. "Nieznany numer...?" - usiadł i powiedział do słuchawki - Halo?
- Aaahhhh, ahh, ooo taaaaak....! - w komórce szeptał jęcząc dziwnie znajomy. - Hahaha, żartuję. Tu Sebuś, wiesz? I jak? Przyjdziesz na sto pro?
- Głupek! Żeby takie żarty robić, ughh, aż się wzdrygnąłem. Noooo, na to się zapowiada.....
- Zajebiście! Czekaj na mnie pod szkołą.
- Przecież jesteśmy w tej samej klasie! - powiedział zdziwiony, lecz brunet już tego nie usłyszał, gdyż się rozłączył od razu po skończeniu swoich słów. - Ten to ma tupet, nie wysłucha nikogo... - mruknął niezadowolony i podszedł do włączonego komputera. Zajął się światem wirtualnym. O 22 grzecznie wyłączył internet, wziął szybki prysznic i wskoczył do łóżka rzucając telefon obok na poduszkę. Chciał już odpocząć. Ledwie, co zaczął drzemać, a rozbudził go dźwięk przychodzącego smsa. Zgadł od kogo.
SMS OD SEBASTIAN
"Dobranoc, seksiaku :* Kolorowych. .......ze mną w roli głównej, oczywiście :>" -   mimo, że właśnie zaspany różowowłosy się rozbudził, nie zważał na zboczenie w treści. "Ehh, chyba już się do tego przyzwyczajam...." - myślał. Zaspany nie miał ochoty odpisywać, po prostu włożył telefon pod poduszkę, żeby już nic go nie obudziło. Do rana. Sam był zaskoczony, ale śnił mu się rzeczywiście brunet. A raczej, Sebastian w stroju zająca skaczącego po lesie. Ach, jaki widok. Wszystko byłoby miłe i spokojne, gdyby owy sen nie przeobraził się w koszmar, albowiem obok lasu było pole z warzywami, a jedną z marchwi był uwięziony w glebie Max, jedynie z głową wystającą z ziemi. Obserwował skaczącego swobodnie ciemnookiego, który niebawem zauważył marchew z różowymi włosami. Zaczął w podskokach zbliżać się do owego warzywa-Maxa. Przystawił swoją twarz do jego na niebezpiecznie bliską odległość, po czym odgryzł mu kawałek głowy, co akuratnie znajdowało się na samym końcu listu rzeczy, które zająco-podobny Sebastian mógł mu w tym momencie zrobić. A TEGO, co działo się potem, to w najgorszych ero-snach nie widział. Ten sen mógł spokojnie zaliczyć się do wizji seksualnych niewyżytego, psychopatycznego świra przebywającego latami w izolatce. Otóż, zając wyciągnął marchew z ziemi i "głową" Maxa zaczął wsadzać ją sobie w gorącą dziurkę. Chciał wrzeszczeć, ale uniemożliwiała mu to zajęcza łapka miażdżąca jego marchwiową twarzyczkę w celu wepchnięcia jej jeszcze głębiej. Po wysiłku cały "Max" znajdował się w odbycie zajęczego Sebastiana, w którym było po prostu cholernie ciemno. Ciemno, gorąco, wilgotno. Gdyby miał gruczoły potowe(ale warzywa ich nie mają), to już zapełniłby cały odbyt, w którym się znajdował, słonym płynem.(nie pytajcie, skąd znam smak potu.... buahaha >D). Uszaty wyciągnął marchew i znowu ją sobie wsadził w całości. I tak w kółko, wyjmował, wsadzał, wyjmował, wsadzał, wyjmował, itd. Po kilkunastu "aktach", na szczęście dla zielonookiego, sex przer.... tfu, SEN, przerwał mu ustawiony budzik w telefonie. "Ughh, to był tylko sen..." - myślał spocony ze strachu nastolatek wpatrując się tępo w sufit. Nigdy nie przypuszczał, że jego psycho-ero-sen, nie dość, że zafundował mu poranną, pełną erekcję, to uświadomił, jak najprawdopodobniej wygląda wnętrze Sebastiana, chociaż właściwie, to Max sam ją sobie taką wyobraził, a sen podstawił tylko mentalne obrazy. Chłopak wstał i udał się natychmiast do łazienki. A, że twierdził, iż z erekcją raczej chodzić cały dzień nie da rady, ulżył szybko ulżył sobie po cichu spuszczając się do kibelka. "No pięknie, czyli tak teraz będą wyglądać moje poranki do końca życia....? Wiem, nazwę to Rytuałem Po-Sebastianowym =.= Może, przy odrobinie szczęścia, wejdzie mi to w nawyk, jak mycie zębów z rana.." - myślał zaczynając szczotkować białą już dumę(zęby, zbereźniki wy jedne, wy!). Wiedział, że dziś idzie do Sebastiana, więc wziął szybki, lecz dokładny prysznic, umył włosy wiśniowym szamponem. Ogoliłby jeszcze nogi...... Gdyby miał tam chociaż jakieś włosy, a nie żałosny, że tak to nazwę, blond meszek. (xD) Owinął się puchatym ręcznikiem kierując do pokoju. I tu nastał dylemat godzien czternastolatki przez randką z jej "miłością życia", albowiem wybór odzieży na tę jakże specjalną okazję. Po kilkuminutowemu, niesamowicie głębokiemu rozważaniu założył czarne bokserki, skarpetki w fioletowoczarną panterkę, bezrękawnik koloru ciemnego, czerwonego wina w pojedyncze, czarne paski nadrukowane tak, jakby ktoś cienkim pędzlem niestarannie namalował kilka linii hebanową farbą rozchlapując dookoła na materiale kilka ciemnych kropelek. Do tego czarne biodrówki kusząco opinające jego zgrabne nóżki i pośladki i pasek z Super Men'a. Na stopy zarzucił ciemnoczerwone trampki pod kolor bezrękawnika. Szybko spakował się do szkoły i wybiegł, dosłownie, z domu. Droga do placówki minęła zwyczajnie(czyt. nudno, beż żadnych epizodów). O dziwo, na pierwszej lekcji, jaką była chemia, nie pojawił się czarnowłosy. Max pomyślał, że pewnie zaspał, czy kij go tam wie. Oczywiście, brak rozpraszającej atrakcji siedzącej kilka metrów dalej działał zdecydowanie na korzyść różowowłosego, gdyż nadzwyczaj skupił się wyłącznie na lekcji. Przerwę spędził w gabinecie pedagogicznym, wiecie, wykłady zatytułowane mniej więcej "JAK CHŁOPAK MOŻE MIEĆ TAKIE WŁOSY?! ZRÓB COŚ Z TYM, O ILE DA SIĘ COKOLWIEK JESZCZE Z "TYM CZYMŚ(jak to elokwentnie wyraziła się pedagog) ZROBIĆ!"
Na następnej lekcji, matematyce, również pusto. Brak brunecika. Jakby los chciał mu to wynagrodzić, zesłał do jego ławki jakiegoś smarkatego karła. Całą lekcję nastolatek musiał odsuwać się jak najdalej i uważać, aby nie złapać od "kolegi" jakiegoś syfu. Słońce schowało się za chmurami, zaczął lekko padać deszcz. Owa pogoda dobitnie WKURWIAŁA Maxa, którego non stop nachodziły myśli, czy aby nic się Sebastianowi nie stało, czy wszystko z nim okej, czy nic mu nie wypadło ważnego, itd. Tak się cieszył, że do niego pójdzie spędzić zapewne sympatycznie czas, a tu los się na niego uwziął. Nie trudno wyłapać niepotrzebną histerię w myślach chłopaka. Reszta lekcji minęły równie nudno, a każdy kolejny dzwonek, tylko coraz bardziej przygnębiał zielonookiego. W sumie efekt był taki, że wyszedł ni to zły, ni to zdołowany ze szkoły kierując się od razu w stronę domu. I tu nie wiedział, czy aż tak bardzo "umiera" z tęsknoty i zawodem spowodowanym jakże szanowną osobą Sebastiana, że już świruje i sam wmawia sobie, iż właśnie widzi pod bramą szczerzącego się, jak głupi do sera, bruneta, CZY, to na prawdę on. Spokojnym krokiem, próbując rozwiać wszelkie złudzenia, Max udał się zżerany ciekawością do bramy. Nie przewidział się. Bynajmniej, faktem tego było to, że domniemany ciemnooki objął go ramieniem przed całą szkołą i skierował się w totalnym milczeniu w sobie znanym kierunku.
- Emm, czemu Cie nie było w szkole? Już myślałem, że Ci coś się stało, czy coś..... Ekhem, i nie musisz mnie obejmować.. - zagadnął nieco niezręcznie młodszy.
- Ano, wiesz.. Dziś po prostu z łóżka wstać jakoś nie mogłem. Odpuściłem sobie ten jeden dzień, a po za tym, byłem zajęty. - posłał "koledze" chytry uśmiech. - A co, przeszkadza Ci? - zaśmiał się obserwując oblanego rubinem na twarzy Maxa. Teraz, to i policzki miał pod kolor włosów. (xD) - Ślicznie wyglądasz. - dodał szeptem wprost do ucha niższego chłopaka, po którym za chwilę przejechał delikatnie czubkiem języka. Z satysfakcją odnotował zadrżenie delikatnego ciałka.
- Dzięki....? - odpowiedział zawstydzony. - A co jest ważniejszego dla Ciebie od szkoły, hmm?
- Hehe... Przekonasz się. - rzekł i pociągnął różowowłosego do wypożyczalni DVD. Weszli do środka wsłuchując się w zabawny dzwonek wiszący na drzwiach. W środku było kilka regałów z filmami, jeden z gazetami, za ladą stał jakiś starszy pan w okularach właśnie podający gumy jakiejś dziewczynce z zacieszem, która wesoło trzymała w drobnych dłoniach magazyn "W.I.T.C.H." oraz "Barbie", a obok niej stała mama z dosłownym "O JA PIERDOLE" wypisanym na załamanej twarzy. Maxa dosyć rozśmieszyła ta niby najzwyczajniejsza scenka z życia realnego. Nie zauważył, gdy mimowolnie jego kąciki ust lekko uniosły się ku górze. Wyrwało go dopiero nagłe, zdecydowane szarpnięcie za rękaw. Jako normalną reakcją u niego, okazało się podskoczenie z piskiem i nagłe, energiczne rozglądanie się na wszystkie strony wokół siebie w celu konfrontacji napastnika, KTÓRYM okazał się lekko zdenerwowany brunet.
- Hej, nie wiedziałem, że taki PEDOFIL Z CIEBIE. - powiedział specjalnie głośniej, na co policzki "pedofila" oblały się rumieńcem. - Żartuję, ale serio, powinieneś mi poświęcić więcej uwagi. Słyszałeś chociaż, co mówiłem? - rzekł oskarżycielsko, patrząc z wyższością prosto w zielone oczy. Odpowiedziało mu tylko lekkie kiwnięcie na oba boki różowej łepetynki. - Ehh.. Co ja się z tobą mam.. - udał zrezygnowanie w głosie, starając się na marne ukryć rozśmieszenie spowodowane bojaźliwym zachowaniem Maxa. - Pytałem się, jaki gatunek filmu chcesz obejrzeć, albo tytuł najlepiej.
- Eee, nie wiem..
- Jak zwykle.. PEWNY I ZDECYDOWANY! - parsknął Sebastian spoglądając w górę i rozkładając ręce w geście potwierdzającym sarkazm wypowiedzi. - No dobra, no to może chociaż mi powiedz, wolisz komedie, czy horrory? Może fantasy? SciFi? A kryminalne? Co powiesz na egzorcyzmy? - wymieniał z coraz większym podekscytowaniem kolejne nazwy, przejeżdżając palcem po najróżniejszych okładkach płyt.
- Nie wiem, wybierz coś. Może być komedia.. Byleby nie romantyczna! - przestrzegł chłopak z wyraźnym przerażeniem w oczach.
- Ej, no wiesz ty co! - burknął obrażony brunet - Ja innych nie oglądam!
- Dobra, weź wybierz coś, co tam uważasz za odpowiednie.. - zadecydował z aprobatą w głosie Max. Sebastian już nic nie odpowiedział wchłonięty w wir streszczeń najbardziej oklepanych komedii romantycznych w historii Bollywood. Po kilku minutach się zdecydował, przedstawiając jakąś na pozór skomplikowaną sytuację w filmie, Maxowi pytając, czy mu odpowiada. Zielone oczy zaczęły studiować kolorową okładkę. Zjechał paczadełkami na opis fabuły. "Eh, czego ci ludzie nie wymyślą.. Historia przewidywalna i chyba została przydzielona do gatunku Romantyzm, ze względu na to, że fabuła przedstawia losy hetero, homo, bi, a do Komedii, ze względu na zawiłą, idiotyczną sytuację, którą większość widzów uzna za zabawną w swej prostocie i kretyniźmie. Bla bla bla, małżeństwo, bla bla bla, młody, przystojny rudzielec przed ślubem, na wieczorze kawalerskim poznaje księcia z bajki, bla bla bla, potajemnie zdradza żonę z mężczyzną-panczurem stawiającym białe włosy na żel, bla bla bla, bierze ślub w pełni przekonany, że jest hetero, a tamten epizod to wina alkoholu, bla bla bla, odkrywa, że owy, białowłosy książę z bajki, to brat cioteczny jego obecnej żony, bla bla bla, itd." - rozmyślał Max, a po chwili odezwał się w kierunku bruneta - Niech będzie. - uradowany Sebastian podszedł do starszego pana stojącego za ladą i zapłacił za wypożyczenie, biorąc specjalnie młodszego pod rękę i wychodząc z budyneczku już prosto do domu. W drodze rozmawiali ogólnie jedynie o filmach, gustach. Rozmowa na luzie. Po pewnym czasie, który spożytkowany na normalnej, zapoznawczej rozmowie minął zadziwiająco szybko, znaleźli się na terenie prywatnym. Max został, delikatnie mówiąc, oczarowany otoczeniem. Przepiękny, zadbany ogród z przystrzyżoną trawą, zabawnymi krasnalami ogrodowymi, krzakami czerwonych i białych róż. Po środku krótka ścieżka uformowana z kamieni, prowadząca do wyłożonych kafelkami schodów. Weszli po nich do mieszkania.
- Chcesz to zdejmij buty, ja nie każę. - powiedział i udał się w swoich 20-dziurkowych glanach prosto po białym dywanie do jakiegoś pokoju. Max z wyuczonej grzeczności zdjął trampki i udał się za chłopakiem. - Rzuć gdzieś torbę i rozgość się. Ja pójdę zrobić coś do żarcia, jak ci się znudzi siedzenie tu, to przyjdź do mnie. - zaśmiał się kpiąco z różowowłosego, który czując się głupio podreptał za Sebastianem do kuchni.
- Hmm, dooobra, co my tu mamy... - mówił sam do siebie brunet otwierając szafki - Jesteś na coś uczulony? - spytał trzymając głowę w jednej z wyższych szafek.
- Nie. - odpowiedział nastolatek siadając na krzesełku łudząco podobnego do barowego zaskoczony pytaniem. "Skoro się o takie rzeczy pyta, to się chyba martwi, tak....? Miło. Więc jednak mu na mnie zależy, ehh. Czy ja nie mam innych problemów na głowie?! Może i jest pieprzniętym, nieobliczalnym świrem ze zjebanym poczuciem humoru, ale potrafi być miły, troskliwy.. No i jest taki sexow...." - jego myśli zostały przerwane przez palec Sebastiana.
- Możesz mnie nie tykać? - spytał patrząc na bruneta, "tykającego" w jego ramię palcem, jak na idiotę. "Widać nawyk z pierwszej lekcji w szkole mu nie przeszedł =.=" - dodał w myślach.
- Nie, dopóki nie zaczniesz mnie słuchać. - odpowiedział i zaczął jeszcze mocniej krzywdzić biedne ramię Maxa.
-No już, słucham cie przecież! Przestań już.
- Hehe.. Moje metody zawsze skuteczne. - przestał męczyć różowy łeb z bananem na twarzy. Owy łeb zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem mu za chwilę ta gęba nie pęknie - Dosypać ci cukru do coli? I chipsów? I paluszków? I czekolady? I ciastek? I orzechów w czekoladzie? I popcornu? I wina? I jogurtu?
- Eee, nieeee? - powiedział z pytaniem wykrzywiając twarz z niezrozumieniem - Czemu niby miałbyś do tego wszystkiego....? W ogóle, po co ci tyle żarcia?!
- Musisz przytyć, dlatego. - rzekł z uśmiechem biorąc chipsy, które zaczął wynosić do salonu ze sporym telewizorem plazmowym.
- Taaa, i akurat święta teresa z kalkuty wybrała sobie za cel mnie podtuczyć.. - zironizował.
- Chcesz, to pomóż mi zanosić żarełko.
-Okej. - burknął tylko i zaczął wraz z Sebastianem wynosić całe "żarełko". Po drodze zaliczył oczywiście, jak to na niego przystało, dwie gleby. A chipsy urządziły sobie wycieczkę krajoznawczą po wypolerowanej podłodze. Po chwili, gdy wszystko leżało "bezpiecznie" na stole:
- Klepnij sobie gdzie tam chcesz. - powiedział uruchamiając DVD.
- Ehe. - odpowiedział zielonooki, jak zwykle inteligentnie, i usiadł na brzegu sporej, ciemnobrązowej kanapy. Sebastian nalał do dwóch fikuśnych szklanek białego wina, a następnie podał Maxowi jednego..
- Masz. - powiedział z dziwnym uśmiechem(co za nowość xD).
- Nie dosypałeś niczego...? - zaśmiał się, lecz wziął kieliszek i upił łyk pod dosyć wymownym, żeby nie powiedzieć, że natrętnym wręcz, wzrokiem bruneta. Nie za bardzo przepadał za alkoholem. Po prostu nie lubił smaku, jednak to, co otrzymał wprawiło go w osłupienie. Pierwszy raz w życiu pił coś takiego, co cholernie mu posmakowało. Nie było czuć tyle alkoholu, co kokosa. Tak intensywny smak kokosów, które akurat Max uwielbiał. Chciał smakować więcej, więc przychylił ponownie płyn do ust i upił 3 łyki.
- Hehe, smakuje? - spytał z wyraźnym zadowoleniem w głosie, jakby przeszukał cały świat w celu odnalezienia najlepszego.
- No pewnie! Skąd ty to wytrzasnąłeś?!
- Prawdę mówiąc, to jeszcze tego nie próbowałem.. - mówiąc to Sebastian zbliżył się do Maxa i zlizał mu resztkę nieoblizanego wina znad górnej wargi. - Rzeczywiście. - rzekł z uśmiechem biorąc tym razem swój kieliszek i wypijając z niego kilka drobnych łyczków.  - Jak ty się ładnie rumienisz. - zauważył na głos śmiejąc się brunet.
- Bardzo śmieszne. - odburknął jeszcze bardziej zaczerwieniony na twarzy chłopiec - No włącz już ten głupi film. - skończył mówić i odwrócił, w akcie obrażenia na cały świat, głowę w bok.
- Już włączam, tylko nie bij, seksiaku! - zażartował głosem wyrażającym pełne w swej istocie przerażenie, po czym, na życzenie owego seksiaka, raczył uruchomić odtwarzacz DVD. W tym samym czasie popcorn był gotów, o czym poinformowała mikrofalówka. - No tak, jeszcze popcorn.. - pobiegł do kuchni i wrócił z miską pełną gorącego, maślanego popcornu i kostką masła w drugiej ręce. Ułożył kalorie na zapchanym stole.
- Emm, nie za dużo tego jedzenia...? Chyba sam to wszystko planujesz zje, PO CO CI TO MASŁO?!
- Mówiłem, musisz przytyć. Popcorn jest niby z masłem, ale nie wierzę opakowaniom, więc to jest speszyl for ju. - odpowiedział mu jedynie facepalm na twarzy młodego - Dobra, żartuję, nie musisz.. I tak mi się podobasz, chociaż kilka kilogramów by ci nie zaszkodziło. - zaśmiał się i dolał im wina.
"I znowu czuję się niezręcznie, po kija on to mówi?! Co ja niby mam mu odpowiedzieć, heee?!" - myślał siedząc zarumieniony cicho. Seans się zaczął dosyć ciekawie, gdyż pierwsze klatki ukazywały scenę łóżkową młodej kobiety z niewiele starszym, przystojnym mężczyzną.
- A, nie patrz! - krzyknął Sebastian i przewrócił zielonookiego tak, że teraz leżał pod nim na kanapie. Zasłonił mu natychmiastowo zielone oczy dłonią.
- Ha - ha, bardzo śmieszne. - zironizował Max próbując odciągnąć rękę z oczu. - No weź, puszczaj!  - krzyknął próbując się wyszarpać spod ciała czarnookiego, który, nie opuszczając ręki z jego oczu, drugą objął dodatkowo młodzieńca w pasie, po czym pocałował zaborczo próbując wsunąć język do środka drobnych ust. "Cholera! No wiedziałem, że tak będzie!" - pomyślał zaciskając wargi, by tylko nie wpuścić intruza. Brunet po nieudanych próbach odsłonił zielone oczy i rozsunął drobne nóżki chłopaka kolanem, drażniąc coraz bardziej podniecające się krocze.
- No rozchyl usteczka, śliczny.. - rzekł specjalnie zniżonym głosem i polizał Maxa wolno po całej długości ucha, wsuwając delikatnie w nie czubek języka. Różowowłosego przeszedł dreszcz i powoli zaczynał czuć delikatne ciepło rozlewające się w okolicy podbrzusza. Nagle Sebastian podniósł się uwalniając zdezorientowane ciałko. - Hehe, nie martw się. Nie chciałem cie wystraszyć, tylko pocałować, sorry. Gniewasz się? - rozczochrał różowe kłaki.
- Ni..e - nastolatek podniósł się do pionu - Ale weź tak mnie nie strasz, co? - poczerwieniał jeszcze bardziej zauważając częściową erekcję u siebie. Podciągnął kolana do brody starając się ten dosyć niewygodny fakt ukryć.
- Spoko, spoko. Ale powiedz mi jedną rzecz, tylko tak szczerze. - znowu na twarz wpłynął ogromny banan - Ja ci się podobam? To znaczy, nie, że od razu się we mnie bujasz, czy coś - zaczął tłumaczyć, gdy zaobserwował strach na twarzy młodego - tylko tak ogólnie, czy ci się ogólnie chociaż trochę podobam, kumasz? - Maxa, delikatnie mówiąc, zatkało. W sumie, to cieszył się, że brunet zaznaczył tak dokładnie, o co mu chodzi, a nie zapytał od razu, czy się w nim kocha. Widać, że potrafi uzyskać zadowalające siebie informacje nie sprawiając większego zakłopotania u nikogo.
- Eee, tak chociaż trochę to, eeee, no chyba można tak powiedzieć.. - zaczął speszony wpatrywać się w film, byleby tylko nie patrzeć z tym wstydem w oczach, jak jakaś nastoletnia dziewica, gdy ma okres, w te piękne, czarne oczy.
- Dobra, nie martw się, nie zgwałcę cie przecież.. Chociaż żywej duszy nie ma w odległości kilkudziesięciu metrów, a ja bez problemu mógłbym wziąć to czego chcę.. - z każdym słowem Max zaczynał się bać i denerwować coraz bardziej. - Haha, żartuję(no co ty nie powiesz? =.="), luz. Pij, jak ci tak smakuje. A, i musisz zjeść, co najmniej, połowę tego - powiedział poważnym tonem głosu i wskazał ręką na zawalony żarciem stół. - inaczej nie wypuszczę cie stąd. Zielone oczy ze strachem otoczyły jedzenie.
- No chyba sobie znowu żartujesz.. - sięgnął zestresowany po kieliszek upijając zarazem kilka łyczków.
- Dobra, cicho, jedz i oglądaj. - potem, właściwie, to nic nie robili, tylko oglądali, śmiali się, jedli i pili. Sebastianowi nawet kilka razy udało się pocałować z języczkiem, rozluźnionego trzeba kieliszkami wina, Maxa. Półtorej-godzinna sielanka minęła, a droga różowowłosa istotka była na pięciu kieliszkach.
- Ehhh, nie mogę się podnieść....! Po chuja tyle żarcia kazałeś mi <bek> zjeść... - wymamrotał kładąc się na kanapie Max.
- Nareszcie przytyjesz, ale wiesz.. Zaplanowałem coś dla nas, tak na spalenie kalorii, bo ja, to w sumie przytyć nie chcę. - powiedział z cwanym uśmieszkiem na ustach brunet.
- Heee? Czyli? - podniósł się do siadu.
- Myślę, że ci się spodoba. No chodź. - pociągnął chłopaka za rękę. Ten tylko grzecznie udał się lekko chwiejnym krokiem w kierunku, jak się okazało, pokoju ciemnookiego.
- Połóż się na łóżku. - wydał niezbyt miłe polecenie z dziwnie poważnym wyrazem twarzy. Nie można ukrywać, że zdziwił tą nagłą zmianą nastroju nastolatka, który jedynie usiadł na brzegu czerwonego posłania. - Mówiłeś, że ci się podobam, tak? - spytał podchodząc do młodzieńca, a następnie pchnął go do pozycji leżącej. Natychmiast to wykorzystał i zawisł nad nim łapiąc w dłoń drobną męskość przez materiał spodni, przez co do uszu jego doszedł cichy świst wciąganego przez zęby powietrza. - Odpowiedz! - ścisnął mocniej dłonią krocze chłopca, który w odpowiedzi jedynie przytaknął głową i zmrużył powieki pod wpływem spazmu bólu zagłuszającego jakąkolwiek przyjemność z dotyku bruneta, jednak cała sytuacja zdecydowanie go pobudzała, mimo lęku. - No więc, mam wspaniałą wiadomość. Dziś kupiłem kilka.... hmm.... zabawek. Mam nadzieję, że ci się spodobają takie zabawy. - powiedział i zszedł z Maxa, by wyjąć z szafki przepaskę na oczy. - Nie masz prawa jej zdejmować. - Zasłonił nią całkowite pole widzenia zielonych oczu. Chłopak przestawał racjonalnie myśleć, nie mógł doczekać się tego, co szykował Sebastian. Tak, kilka kieliszków, i stał się odważniejszy. Usłyszał jakiś brzęk metalu, aczkolwiek nie mógł zobaczyć, co to takiego. Kilka rzeczy zostało rzuconych niedbale pod łóżko. Po chwili się przekonał, co to był za metal, gdy dał się bez szamotania zapiąć w dosyć solidne kajdanki nałożone na ręce i nogi, a następnie przypięte do ram łóżka. Podniecał się z każdą chwilą bardziej, co nie umknęło uwadze bruneta. Poczuł, jak zostaje powoli rozbierany. - Ej, przestań! - krzyknął zaczerwieniony, gdy spodnie wraz z bokserkami opuściły swe prawowite miejsce. Nie usłyszał odpowiedzi, bowiem sam wydał z siebie przeciągły jęk, gdy jego członek został natychmiast pochłonięty przez gorące usta Sebastiana. Rozpuszczone, kruczoczarne włosy śmiesznie gilgotały jego nagą skórę. To, co przeżywał, było cholernie przyjemne. Myślał, że od razu spuści się z rozkoszy w te kochane wargi. Jęknął z niezadowoleniem, gdy czarnooki zaprzestał tej cudownej pieszczoty. Przepaska została zdjęta z oczu. - No, jak już tak sobie leżysz przykuty, możemy zacząć się bawić. Może cie trochę uświadomię w obecnej sytuacji. - szybko zrzucił z siebie całe ubranie, stając przed łóżkiem ze swoim skarbem tak, jak go natura stworzyła. - Więc.. - odpiął mu ręce od łóżka, jednak nie pozostawił ich wolnych, gdyż spiął je z tyłu na pleckach zielonookiego. Wyciągnął spod łóżka pejcz i usadowił się pomiędzy rozszerzonymi nogami Maxa na posłaniu, klęcząc. Lewą ręką złapał za różowe włosy i przyciągnął je do własnego penisa. - Więc, teraz będziesz grzecznym chłopcem i zrobisz mi dobrze, albo spotka cię kara. - rzekł z rozśmieszeniem, a dzierżony w prawej dłoni pejcz nagle znalazł się na pośladkach chłopaka. Nie skomentował tych słów, a zabawa, jaką rozpoczął Sebastian nawet mu się podobała. Nie sprzeciwiając się, zaczął dogadzać swemu nowemu seme. Starał się jak najlepiej tylko mógł, ssał główkę penisa, czasem zjeżdżał ustami na jądra - Mhmmm, właśnie tak... - mruczał z rozkoszy wypychając rytmicznie biodra, by wbić się głębiej. Co chwilę na pośladki padały uderzenia pejcza. Po krótkim czasie z niechęcią odciągnął od swego krocza różowy łeb, mówiąc chłodne - Wystarczy. - wziął kluczyk i znów przypiął ręce Maxa do ramy łóżka, unieruchamiając go całkowicie.
- Coś źle zrobiłem....? - spytał niewinnie z dziwnym zaciekawieniem.
- Nie, po prostu mam zaplanowanych kilka atrakcji. - powiedział i wyjął spod łóżka trzy klipsy połączone ze sobą srebrnym łańcuszkiem. Zielone oczy rozszerzyły się widząc to metalowe coś. Sebastian zbliżył się do delikatnego torsu i zaczął ssać lewy sutek. Max mógł jedynie pojękiwać i wyginać się w łuk, gdy jego guziczek został mocniej zassany przez gorące usta. Na koniec brunet go przygryzł i cmoknął, by potem natychmiast ścisnąć go boleśnie metalowym klipsem. Do uszu dotarł syk bólu wydobyty z mrużącego paczadełka chłopaka. Spojrzał z bólem w czarne oczy, które po chwili zniknęły, ponieważ wilgotne usta zdążyły już posiąść we władzę twardy, prawy sutek. Zrobił z nim to samo co z lewym, a po pocałunku jego również spotkał los zaciśnięcia poprzez klips. Max nie wiedział tylko, po co ten trzeci, środkowy kawałek metalu. Ah, i jak zwykle, za chwilę się przekonał.
- Wystaw języczek i, jak na grzecznego chłopca przystało, nie protestuj. - rzekł zmysłowo głębokim szeptem przygryzając płatek ucha, a "grzeczny chłopiec" posłusznie wystawił lekko język. Po chwili pożałował wyboru, gdyż został na nim również zaciśnięty klips. Nie mógł go teraz schować w buzi, więc wilgotny narząd zwisał sobie swobodnie. Pojawiła się już pierwsza stróżka niezahamowanej śliny, która została zlizana dokładnie językiem Sebastiana. - Jaki cudowny widok.. A będzie jeszcze cudowniejszy. - powiedział śmiejąc się i wyciągając spod łóżka coś, na co oczy Maxa maksymalnie się powiększyły, otóż, mądry brunecik wymachiwał mu teraz przed twarzą różowym wibratorem z jakimś przełącznikiem. - Patrz, nawet pod kolor włosów ci wybrałem, żeby pasował. - zaśmiał się i wyjął spod łóżka pełnego niespodzianek, jakiś różowy lubrykant. O dziwo, prawie połowy nie było. "Ciekawe co z nią się stało... =.=" - zironizował w myślach zielonooki, bo jedynie na to pozwalał mu obecny stan rzeczy. Nastolatek bał się bardziej, jednak rosło również podniecenie. Seba wylał na dwa palce sporą ilość żelu, po czym skierował je do wejścia różowowłosego. Spojrzał w zielone oczy z wyższością, a kiedy i one się na niego patrzyły, wsunął naraz dwa palce, czego skutkiem ubocznym był krzyk bólu, mimo, że nawilżenie sporo dało, dziewicza, ciasna dziurka nie była przyzwyczajona do takich sytuacji w ogóle. - Aaaaghh, fefdaj! - krzyknął niespecjalnie wyraźnie i zaczął trząść się wyginając ciałko w ponętny łuk, gdy brunet energicznie ruszał palcami w jego wnętrzu nie zwalniając, oraz, nie pozwalając na chwilę głębszego oddechu. - Że co? Wybacz, ale nie rozumiem, co mówisz. - zaśmiał się ściskając lewą ręką pośladek młodzieńca. (prawą miał zajętą, oczywiście) - Dobra, chyba wystarczy. - burknął sam do siebie i wyjął palce ze zmęczonego wejścia chłopaka, chociaż to był dopiero początek. Wylał sporą ilość żelu na wibrator, po czym zaczął go w niego wpychać. - Aaaachhh, folniej! Jeft fa tuwy... (tłumaczenie: Aaaachhh, wolniej! Jest za duży...). - jak zwykle, na jego słowa Sebastian nic nie zważył, gdyż wepchnął w niego prawie cały wibrator, przy wtórnych temu jękach. Odczekał chwilę, by młody mógł się jako tako przyzwyczaić - A teraz, niespodzianka.. Hehe... - powiedział i włączył urządzenie na najwyższy poziom wibracji. Zadowolony słyszał krzyki i obserwował, rzucającego się z wyginaniem na przemian ciała, Maxa. To, co czuł w tej chwili młodszy, nie mieściło się dla niego w skali światowej. Wiedział, że wystarczy jeden ruch na penisie i dojdzie. Ta rozkosz rozrywała go od wewnątrz, gdy wielki wibrator wiercił się energicznie w gorącym, ciasnym środku, i najwyraźniej, nie miał zamiaru w najbliższej przyszłości przestać. Sebastian chwycił metalowy wisiorek łączący klipsy na jego sutkach oraz języku, a następnie lekko go podciągał kilka razy do góry, ciągając obolałe, czerwone guziczki. Gdy znudziło mu się męczenie jego sutków, pochwycił w dłoń naprężonego członka, łaskawie pozwalając dręczonemu na spełnienie, które nastąpiło po kilkunastu szybkich ruchach ręki. Wyjął z niego wibrator i wyłączył. Max był już wystarczająco zmęczony, chciał odpocząć. Patrzył z wyczekiwaniem na Sebastiana, oczekując zapewne odpięcia, co nie nastąpiło. Brunet, owszem, odpiął go, lecz jedynie nogi. Zgiął je w kolanach, mając doskonały widok na jeszcze wpół otwartą, wymęczoną wibratorem dziurkę. Aż ślinka mu ciekła, której pozbył się plując dwa razy na kusząco wyprężone wejście, po którym zaczęła owa ciesz powolnie spływać. Chłopak wzdrygnął się na myśl, że to nie koniec, chociaż w sumie, to Sebastian ani razu jeszcze nie doszedł. Za chwilę poczuł, jak coś sporego, twardego i gorącego wsuwa się za jednym ruchem całe w jego własne ciało. Brunet jęknął przeciągle i zaczął szybko poruszać się w ciasnym wnętrzu, czasem wymierzając solidniejsze klapsy w jędrne pośladki. Wzdychał z przyjemności za każdym głębokim pchnięciem, w przeciwieństwie, do nieustannie jęczącego głośno Maxa. Znowu jego skarb dumnie stał na baczność, gdy penis trafiał za każdym razem idealnie w prostatę. Rozkosz zaczęła potęgować dłoń Sebastiana poruszająca się w rytmie pchnięć na jego członku. Po kilku chwilach różowowłosy doszedł z przeciągłym jękiem po raz drugi, a zaraz po nim brunet z głośnym, męskim westchnieniem, gdy poczuł zaciskające się na jego "sprzęcie" mięśnie. Pocałował Maxa w usta, odpiął kajdanki i zdjął klamry.
- Byłeś cudowny. - powiedział i położył się obok niego, by uspokoić nierówny oddech. Doskonale słyszał głośne bicie ich serc. Różowowłosy zasnął po kilku minutach wtulony w nagi tors Sebastiana i otoczony jego silnym ramieniem, wsłuchując się w jego oddech, jak w kołysankę. Po chwili w krainę Morfeusza odpłynął również brunet, zasypiając przy swym skarbie.

4 komentarze:

  1. No czekam 2 tygodnie a tu nic nie widac nowego..... *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nowego, bo wenę mam taką sobie, nikt też nie komentuje, nie odwiedza mojego bloga, to po co się spieszyć. Każda pozytywna opinia(czyli komentarz) napawa mnie jakąś satysfakcją i daje motywację do dalszego działania, a tu ni czytelników, ni nic. Chociaż, skoro jednak ktoś mnie odwiedza, to jeszcze dziś dodam nowy rozdział. Dziękuję za pamięć o tym marnym blogu.

      Usuń
    2. Ja odwiedzam codziennie w poszukiwaniu nowego wpisu... :c
      no to czekam ~~

      Usuń
    3. Wow, jednak ktoś czeka. Dobra, dziś mam dużo czasu i wycisnę z siebie jak najwięcej weny. Do ostatniej kropli. :D

      Usuń