niedziela, 22 kwietnia 2012

NOWA SZKOŁA cz. II

~GOME! NOTKI W CZWARTEK NIE BYŁO, ZE WZGLĘDU NA PROBLEMY Z INTERNETEM I JEDNOCZEŚNIE BRAKU LAPTOPA(W NAPRAWIE), A NA KOMPUTERZE MOGĘ SPĘDZAĆ BARDZO MAŁO CZASU I NIE W TAKIM SPOKOJU, JAK NA LAPTOPIE, WIĘC DOPIERO TERAZ KOLEJNA CZĘŚĆ. KRÓTKA, PONIEWAŻ NIECAŁA(STRASZNIE UCIĄŻLIWE JEST PISANIE NA TYM GRACIE =.='). NA CZWARTEK POWINIEN BYĆ JUŻ LAPTOP I WYNAGRODZĘ TO, ŻE NIE UMIESZCZAM CAŁEJ NOTKI, I TO Z NAWIĄZKĄ, OBIECUJĘ! ^/.\^'

http://www.youtube.com/watch?v=HcqGgmtIRss&feature=relmfu

 Seba dosiadł się do Maxa na "łóżku" i objął go ramieniem. Ten odskoczył natychmiastowo i usiadł na obracany fotelik obok.
- Ehh... No jak prawdziwe, dzikie zwierzątko.. - pokręcił głową z udawanym smutkiem.
- Rety, zamknij się wreszcie! Takich jak ty, to powinno się w szpitalach psychiatrycznych zamykać, pff! - znów zaczął histeryzować zielonooki.
- Tak w ogóle, Max - zaczęła pielęgniarka - interesujący kolor włosów, doprawdy, pierwszy raz spotykam nastoletniego chłopaka z różem na gło..
- ALE TO WCALE NIE MOJA WINA, JA TAK NIE CHCIAŁEM! - znów niemalże krzyczał zbulwersowany - Koleżanka na praktykach fryzjerskich mówiła, że wyjdzie wiśniowy.. I miał wyjść! Ale na moich blond włosach, to chyba widać, jak jej się ta czerwień udała =.='' - Sebastian pod koniec wyżalania się kolegi rozczochrał (o ile przy jego obecnej "fryzurze" było to w ogóle możliwe) mu jego różowe kłaczki dodając od siebie - Oj tam oj tam. Mi tam się podobasz w różowych włoskach, ale widziałbym cię jeszcze w króciutkim fartuszku sexownej gosposi z widocznym, jędrnym tyłecz... AŁŁŁ! - tak. Max miał już dość tej jego idiotycznej gadki i z całą siłą nadepnął mu na stopę. - KURWA, A TO NIBY ZA CO?! - krzyknął zdenerwowany łapiąc różowowłosego za włosy i już wymierzyłby mu cios w policzek, gdyby nie interwencja kobiety - No już, uspokójcie się chłopcy! Krew ciężko się sprząta, a chyba nie chcielibyście, by mnie krzyż rozbolał! - zażartowała udając naburmuszoną i odsuwając od siebie chłopców. A raczej Sebastiana ze wścieklizną chcącego polania się krwi z ciała bogu ducha winnego siedemnastolatka. - A co do herbaty, to malina z miętą może być? - znów uśmiechnęła się na całym ryju ukazując jedyne 3 zęby, co troszkę z deczka denerwowało już Maxa, lecz wraz z brunetem jedynie pokiwali głowami na "tak". Na chwilę zapadła cisza przerwana przez nieśmiałe pytanie młodszego chłopaka.
- Emm... A tak właściwie, to czemu jesteś w 2 klasie? Nie żeby coś, tylko ja tak.. Nie wyglądasz mi na... No na drugoklasistę.. - głuchy usłyszałby zdenerwowanie, ale i lekką odwagę w jego głosie.
- Bo nim nie jestem. Powtarzam 2 klasę.
- Tak źle się uczysz? *.*
- Haha, nie, nie. W szpitalu sporo leżałem i po prostu nie zaliczyłem frekwencji.
- Umm...
- A na co leżałeś? A FAJNIE BYŁO?! - spytał wolniejszym i dużo głośniejszym głosem wytrzeszczając jakby w nadziei  gały wprost na ciemnookiego i lekko wychylając głowę w akcie istnie aktorskiego zdziwienia, ale także zaciekawienia, jakby pytał się kogoś o wrażenia ze skoku na bungee. Sebastiana ogarnął facepalm. "On jest takim idiotą i nie leżał nigdy w szpitalu, czy struga debila?! Przecież nawet skończony kretyn na poważnie nie zapytałby się o coś równie absurdalnego. Tak chce grać? Ok."
- Tak, było wspaniale i zajebiście, w ogóle odjazdowo i kapitalnie, wiesz..
- Fajnie! - odparł entuzjastycznie - A na co leżałeś?
"Więc on chce to dalej ciągnąc.. Niech będzie."
- Na skręt kiszki, kurwa. Skręciła mi się no i całą drugą klasę przez to w szpitalu przeleżałem. Cóż, życie...
I wtem zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę. Oboje pożegnali się z kobietą i ruszyli do klasy po rzeczy. Gdy je zbierali odezwał cię Seba.
- Teee, młody. A co z tym twoim nosem?
- ... - ... - o kurwa... - szepnął łapiąc się za nos - Eee, pewnie tylko krew poleciała i wszystko już w porządku. - zaczął zastanawiać się, czy to zwykła koleżeńska troska. "Nie, nie, nieee...! O czym ja do cholery myślę?! Czaruś, ty zboczuszku! Przecież mi na tym zboku nie zależy, nie jestem taki, jak on! On jest zły, zły, zły, zboczony, zły, podniecający, tfu, co ja myślę, ZŁYYY DO SZPIKU KOŚCI!" powtarzał to sobie w myślach, jak jakąś mantrę, przez co idąc przed siebie zamyślony ku drzwiom sali nie zauważył stojącego w nich Sebastiana i wpadł na niego. A dokładniej, w jego ramiona, które teraz silnie go otaczały trzymając w zaborczym uścisku.
- No widzisz, sam pchasz mi się w ramiona, malutki. - zjechał w tym momencie dłońmi na pośladki różowowłosego - Jaki ty uroczy... - Max natychmiast odepchnął go od siebie krzycząc - Ja tylko się zagapiłem! Daj mi wyjść i przestań, do jasnej anielki zwracać się do mnie w ten chory sposób!
- Oj, znów świrujesz, mały świrze. Uspokój się, bo ci z tych nerwów temperatura w dziurce się podniesie, hahaha.... Normalnie pewnie jesteś tam gorący, ale miło z twojej strony, że o mnie myślisz i się starasz, heheee....
- SKOŃCZ JUŻ! JESTEŚ OBLEŚNY, OKROPNY I W OGÓLE! I FOCH! I Z PRZYTUPEM! - znów spróbował wyjść. Znów nadaremnie. - PFFF! A chcesz, to sobie stój, mam to w dupie, ja siadam! - A Seba tylko zaśmiał się widząc, jak nieźle wkurwiony kolega ze złością odsuwa krzesło, na którym za chwilę siada teatralnie prychając i odwracając głowę w bok, a ręce krzyżując na piersi. Nadął jeszcze śmiesznie na dodatek policzki w akcie jakże wielkiego obrażenia na cały świat.
- Haha, jeszcze panience radzę założyć nóżkę na nóżkę. A może panienka życzyłaby sobie masaż stóp ^.^ "Ale zajebisty musiałby być z niego uke.. Gdyby tylko usiadł mi na kolanach, hahaha, bosko by wyglądał. Z chęcią nakarmiłbym go, jak małe dziecko.. Ciekawe, czy dałby radę mnie ujeżdżać, heeheeee. Kurwa, doprowadzę do tego. Jeszcze zobaczy, jak będzie błagał o więcej. Ahh, ciekawe, jak uroczo by było, gdyby jęczał mi prosto do ucha z przyjemności tym swoim cieniutkim głosikiem.." - rozmyślał tak patrząc się prosto w lazurowe oczy, lecz widać było, że myślami jest zupełnie gdzie indziej. W swojej odległej krainie.
- Eee, czemu się tak dziwnie patrzysz? - zapytał Max ze zdenerwowaniem. Pierwszy raz widział tak intensywnie, można powiedzieć, "myślącego" bruneta.
- Co? A, nie, nic. Nieważne, gdzie teraz mamy lekcje?- "otrząsnął" się Sebastian. Widocznie nieźle zdziwił tą odpowiedzią swojego seksiaka (rozpierdala mnie ta nazwa xD), którego jeszcze chwilę temu rozbierał w myślach.
- Wf, na sali.
- Aha, to okej, chodźmy. - ku zdziwieniu chodzącego, różowego łba Seba wyszedł od razu kierując się na salę. Widać zapomniał o swoim zamiarze "więzienia" go w sali matematycznej.
Max podbiegł do niego i oboje udali się w całkowitej ciszy pochłonięci myślami do szatni. Chłopcy z klasy w większości dopiero wybierali spodnie i t-shirty z plecaków. Czarnooki został przywołany do "swojej" grupy chłopaków. No cóż, był lubiany i dosyć popularny, to trzeba przyznać. Zielonooki podszedł do drugiej ławki w średnim pomieszczeniu i w kącie zaczął wyciągać strój na wf. Do jego hobby nie należało paradowanie w samych bokserkach przed kilkunastoma chłopakami, stąd te miejsce. Nie chciał zwracać uwagi reszty na swoje ciałko. Zdjął koszulę w kratę i bluzkę, po czym szybko włożył na swoją blada klatkę piersiową koszulkę. To samo ze spodniami, lecz te zmienił akurat na krótkie, bo niesięgające nawet połowy ud, czarne firmowe spodenki z dobrego materiału i małym logiem Adidas. Idealnie(czyt. SEKSOWNIE, jak na uke, oczywiście) opinały kuszące, zgrabne nóżki i pośladki. Uroczo wyglądał w nich i z białym t-shirtem z dwiema różowymi dłońmi naturalnych rozmiarów na piersiach(których nie ma, bo jest deską xD). Zupełnie, jakby ktoś zanurzył dłonie w różowej farbie i chciał się upewnić, co do płci osobnika noszącego tę koszulkę, poprzez złapanie za cycki(baba) lub wyczucie ich braku(a jednak chłopak), których, jakby okazało się potem - osoba nie miała.
Różowowłosy właśnie wiązał nie takie stare air maxy, gdy do jego uszu dotarł głos jakiegoś z chłopaków, a potem gwizdnięcie i słowa " No, no! Sebuś, brawo, haha! Dobry jesteś!". Na dźwięk tego imienia, a właściwiej, to zdrobnienia, zielone oczy pod wpływem impulsu musiały skierować swój wzrok w stronę środka przebieralni. Czuł, jak się czerwieni, gdy zobaczył nieprzeciętnie wielkich rozmiarów męskość opinającą się w slipkach bruneta. Sebastian stał szczerząc się tylko w bieliźnie, a na rękach trzymał takiego grubaska z klasy - dobre osiemdziesiąt pewnie ważył, mały nie był. Teraz DOBRZE widać było jego niemałe, napięte mięśnie i męskość wyraźnie opinającą się w materiale slipek. Max znów skarcił się mentalnie za wpatrywanie w jedynie tą część na ciele kolegi. Oczy wszystkich chłopaków skierowane były w stronę środka pomieszczenia, a jeden, co siedział obok różowej czupryny, to nawet czas mierzył, ile Sebastian wytrzyma z grubciem na rękach. "No fajne przedstawienie mają. Przecież on zaraz się pewnie połamie! A podobno stopień głupoty jest wprost proporcjonalny do liczby przyglądających się osób..." - rozmyślenia zielonookiego przerwane zostały przez wejście wuefisty chcącego zapewne pogonić chłopaków jakimś tekstem typu: "Nawet babom  tyle czasu nie zajmuje przebieranie się", lecz jedyne, co wyszło mu z ust na widok Sebastiana to - Eeee, Sebastian, dziecko, na litość boską, ubierz się i odłóż Michałka! Za minutę widzę was wszystkich na sali! - patrzył się na Sebastiana, który ostatnimi siłami klęcząc niemalże podchodzi do swoich spodni na podłodze - Boże, zlituj się nad nim.. Żeby obdarzyć człowieka tak niskim IQ... Sebastian, ALE W INNEJ KOLEJNOŚCI! Najpierw go odłóż, a potem się ubierz, no cholera jasna, rety, przepraszam dzieci! - W tej chwili każdego doszedł głos wydzierającej się wuefistki - MAAAARCIN, CO TY TAM TYLE ROBISZ?! - rzekomy "Marcin"(ten wuefista - info dla skrajnie tępych ^.^) skierował się do drzwi szepcząc w tym czasie i narzekając na swój los, co jednak usłyszeli jego uczniowie - Kurwa mać, co za pojebana kurwa.... - nauczycielowi wuefu odpowiedział śmiech chłopaków.
Seba zaczął nakładać na siebie szybko czarne, dresowe spodnie za kolano i granatową koszulę z jakimiś czarnymi napisami po angielsku na wzór graffiti. Wszyscy wyszli, tylko on jeszcze wiązał włosy, co, jak jemu na złość - nie wychodziło "idealnie" według niego. Biedny. Chłopaki ustawili się już w dwuszeregu. Nikt nie stanął za Maxem, gdyż była nieparzysta liczba osób. Przynajmniej do czasu, gdy to wszedł jeszcze nienaturalnie powolnym krokiem, gorzej niż mucha w smole, dalej siłujący się z kucykiem, czarnowłosy.
- Ooo, więc jaśnie wielmożny Pan Sebastian raczył w końcu zaszczycić swą obecnością ten cały plebs zebrany na sali. - dogryzł wkurzony refleksem swego ucznia wuefista.
- Hehehe.. Oczywiście, ZNAJCIE MOJE DOBRE SERCE, PACHOŁY I SŁUGUSY! - zażartował czarnooki stając w tej chwili za różowowłosym, na co ten przewrażliwiony już, co da się zauważyć, odskoczył krzycząc - COO?! TYYY! - wskazując palcem na czarnookiego z mordem w paczałach.
- Ej, mały, no weź już nie świruj i stawaj normalnie przede mną. Może nie zauważyłeś, ale jestem wyższy, i jako, że ani ty, ani ja nie mamy z kim stać, zmuszony jesteś stać przede mną. - chłopak właśnie zrozumiał, że "troszkę" go poniosło wydzierając się na całą salę gimnastyczną i lekko zarumieniony ze wstydu(hej, przecież teraz każdy gapił się na niego, jak co najmniej na wariata z nożem w ręku w stroju klauna z rąbkiem od spódnicy baletnicy, który uciekł z psychiatryka, bo mu izolatka przestała się podobać) stanął w bezruchu wgapiając się w podłogę.
- Nie smutaj. - zaczął szeptać, podczas sprawdzania obecności przez wuefistę, do ucha Maxa Sebastian - Chociaż jesteś taki uroczy, gdy rumienisz się przeze mnie, jak wtedy w szatni, gdy tak niby niezauważalnie patrzyłeś się na mój skarb. Zauważyłem te spojrzenie. Spodobało mi się. - po zielonookim, jak się spodziewał, zauważył jedynie ignorancję. Jenak, jego zdenerwowane skubanie końca bluzki i delikatne dreszcze spływające po ciele, gdy tylko mówił mu do ucha głębokim tonem głosu szepcząc i wręcz zahaczając ustami i nosem sterczących włosów, były oznaką uważnego analizowania każdego wyszeptanego słowa. - Heh.. Wiesz.. W tym stroju sam się prosisz o porządne zerżnięcie. Przeze mnie, oczywiście. Nawet nie wiesz, jak kusisz w krótkich, opinających się, nawet zwyczajnych ciuszkach. Wypiąłbyś się ładnie dla mnie? Hmm? - różowowłosy czuł, jak z każdym zbereźnym zwrotem do niego, jego policzki czerwienia się coraz bardziej, jednak dalej starał się go "ignorować" - Usiądziesz mi na kolanka? Będziesz jęczał mi prosto do ucha moje imię podczas, gdy ja będ... - Max już nie wytrzymał. Czuł wręcz zbyt wyraźnie, jak jego spodenki zaczynają robić się zbyt ciasne, musiał mu przerwać, wyjść, żeby tylko nikt tego nie zobaczył. Ze złością kopnął bruneta w krocze i poprosił wuefistę o zgodę na wyjście do toalety. Jak wystrzelony z procy od razu się tam udał. Sebastian złapał się z piskiem za krocze, a następnie poprosił o to samo i zły na różowowłosego wybiegł za nim wkurzony. Po chwili znalazł się przed drzwiami męskiej łazienki. Otworzył je cicho i nie mógł się napatrzeć widokowi, jaki ujrzał. W kącie stał Max. Nie stał tak zwyczajnie. Rękę miał poruszającą się lekko w spodenkach. Nie trudno brunetowi było zgadnąć, co mały robi. Doskonale wiedział też, że to przez niego się tak podniecił. Najwyraźniej nastolatek nie zauważył w dalszym stopniu wkurzonego gościa, który bezszelestnie wtargnął do środka. Seba z gracją i ciszą godną kota na polowaniu podszedł do odwróconego kolegi i kopnął go ze złością tak, że ten aż się przewrócił. Max wystraszony i jednocześnie zawstydzony spojrzał na "gościa", lecz nie zdążył nic wymówić, gdyż owy gość złapał go dosyć boleśnie za włosy i pociągnął z niewiarygodną siłą do jednej z  kabin zasłaniając zielonookiemu jedną dłonią szczelnie usta. Mały w natłoku zdarzeń za mocno nie protestował, więc już po chwili siedział rzucony w niewielkiej kabinie przed Sebastianem siłującym się ze starym zamkiem w drzwiach kabiny. Gdy już ich zamknął obejrzał się i spojrzał z wielkim uśmiechem na kolegę.
- Heh.. Klęknij. - popatrzył z rozbawieniem w oczach i oparł sobie ręce na biodrach. Widok przestraszonego i zdezorientowanego Maxa go po prostu śmieszył.
- No chyba sobie żartujesz. Nie rób sobie jaj i otwieraj te drzwi!
- Hehe... Ja nie żartuję, za to ty teraz tak. - z bananem na twarzy(szerokim uśmiechem xD) złapał lewą ręką za różowe kłaki chłopaka, a drugą wymierzył mu cios w policzek.
- KLĘKAJ! - w tym momencie zły złapał boleśnie ściskając za podniecone bliskością bruneta krocze młodzieńca. Dla własnego dobra różowowłosy postanowił nie denerwować jeszcze bardziej dziwnego kolegi. W końcu nie wie, do czego ten może się posunąć. W sumie, to mógłby go nawet zgwałcić w tym pieprzonym kiblu, a nikt by nie zauważył. Przecież nikt nie widzi.. Grzecznie, lecz z widoczną niechęcią wreszcie uklęknął. A, że na jego nieszczęście kabina wielkich rozmiarów nie była, jego twarz właśnie była oddalona o jakieś marne kilkanaście centymetrów od wyraźnie podnieconego członka bruneta. Zielone oczy rozszerzyły się niewiarygodnie, gdy Sebastian bez większego skrępowania opuścił swoje spodnie wraz z bielizną, ukazując Maxowi wcale niemałych rozmiarów, stojącą męskość.
- Widzisz, co narobiłeś, seksiaku? Teraz się tego pozbądź. - z uśmiechem przybliżył jeszcze bardziej swe biodra do twarzy w dalszym stopniu oszołomionego nastolatka, by za chwilę wziąć w prawą dłoń swój skarb u trzonu i poklepać nim policzek klękającego, lewą łapiąc za różowe włosy. W tym momencie zielonooki całkowicie się ocknął i wrócił do chorej rzeczywistości.
- Ja pierdolę, nie żartuj już sobie, oke? Już dosyć mnie wystraszyłeś! Wypuść mnie teraz! - chciał się podnieść, lecz uniemożliwiła mu to lewa dłoń bruneta, która nagle szarpnęła jego różowymi kłakami porządnie i przyciągnęła do stojącego, jak maszt, penisa. Prawa znów zadała cios w policzek.
- Słuchaj, mały. Zaczynasz mnie denerwować swoją głupotą. Albo w tej chwili zabierzesz się do roboty, albo za chwilę przestaniesz być prawiczkiem, jak cie siłą rozdziewiczę! - warknął zły. Te słowa przeraziły Maxa wystarczająco, by za chwilę w niedowierzaniu samemu sobie, otworzyć buzię i zaczął oblizywać główkę penisa Seby, którego za chwilę wziął do buzi i zaczął ssać kręcąc lekko głową. Brunet odchylił lekko do tyłu głowę z przyjemności, lewą dłonią nadając szybszy rytm poruszającej się na jego sprzęcie głowie Maxa. Co chwilę spoglądał na niego, co jeszcze bardziej go podniecało. Ten widok drobnego ciałka, które wręcz z zachłannością próbowało brać co chwilę to więcej do ust. Jedną dłoń różowowłosy oparł na biodrze czarookiego, a drugą subtelnie, lecz zdecydowanie pieścił jego jądra, chcąc dać mu jak najwięcej rozkoszy. "Czyżby mu się podobało? Tak się dzieciak angażuje.. Chyba należy mu się jakaś nagroda..."
Przekonany swoimi myślami wyciągnął swego członka z ust Maxa. - Dobra, wstań i ściągnij spodenki. Zielonooki zdziwił się jego rozkazem, ale zrobił tak, jak ten chciał. Tego, co za chwile się stało, chyba najmniej się po brunecie spodziewał. Otóż, Sebastian przycisnął go do ściany, łapiąc swoją ręką jego i kierując na powrót na swój nabrzmiały skarb. Max szybko załapał i zaczął dogadzać ciemnookiemu ręką. Seba złapał w swą dłoń niewielką męskość różowowłosego i również mu zaczął sprawiać przyjemność. Złączył ich usta w wilgotnym, przeciągłym pocałunku. Badał zaborczo jego podniebienie i zęby. Swym językiem zapraszał do wspólnego tańca jego język, ocierając się o wilgotny narząd. Po chwili Max zaczął nieśmiale oddawać pocałunek. Nawzajem sprawiali sobie przyjemność i wzdychali co chwilę swe w usta, ocierając się erotycznie ciałami. Oboje szybko osiągnęli szczyt przyjemności prawie w tym samym czasie we wspólnie przeżytym orgazmie, wylewając się w swoje dłonie i głucho wzdychając. Potem bez słowa założyli bieliznę, spodnie, i w ciszy opłukali ręce, by za chwilę udać się na salę gimnastyczną. Sebastian czule pocałował z uśmiechem w czubek głowy kolegę przed wejściem na salę. Następnie, jakby nigdy nic, zmęczeni zaczęli grać z pozostałymi chłopakami z klasy w siatkówkę. Podczas meczu Max źle się poczuł i został zwolniony do domu. Do szkoły przyjechała po niego mama. Droga do domu minęła w ciszy. Chłopak nie spodziewał się, że usłyszy takie informacje od matki po powrocie do domu.
- Max, synku.... - zaczęła.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Pan i jego niewolnik cz. I

NOTKA DODANA DZIŚ, GDYŻ WCZORAJ ODCIĘLI MI PRĄD =.=' AH, TE WREDNE SKURWYSYNY. DZIŚ TYLKO TA JEDNA NOTKA, GDYŻ OSTATNIO MIAŁAM MAŁO CZASU I NIE NAPISAŁAM DRUGIEJ CZĘŚCI PIERWSZEGO OPO. ^.^'' POJAWI SIĘ W CZWARTEK. NOTKI DODAWANE BĘDĄ W CZWARTKI I SOBOTY. TO TYLE.

 Właśnie rozpoczynała się aukcja żywego towaru złapanego w ostatnim tygodniu. Fabian wywołany miał być siódmy. Teraz odbywało się podbijanie stawki chłopaka z numerem czwartym.  Wyżej wspomniany chłopiec to Fabian Andrew Clous. Trzy dni temu został porwany przez tą tajną organizację, gdy wracał do domu od kolegi. Przez te trzy dni pobytu tu był głodowany i bity. Na śniadanie dostawał kromkę czarnego chleba i szklankę wody oraz taką samą kolację. Obecnie siedział w boksie z grupką innych chłopców i czekał na wywołanie. Być może zostanie kupiony przez jakiegoś bogatego człowieka. W przeciwnym razie trafi na kolejne kilka dni do innego boksu czekając na kolejną aukcję. I tak w kółko. Młodzieniec miał bardzo jasne, blond włosy sięgające łopatek, lazurowe oczy, drobne, różowe usta i oliwkową cerę. Jakieś 168 cm wzrostu i szerokie biodra, niczym u kobiety. Poczuł, jak skute z tyłu metalowymi kajdankami ręce unoszone są do góry przez czarnoskórego ochroniarza, który rzekł do nastolatka - Twoja kolej, mały. Idź, zabłyśnij, haha. - Fabian wypchnięty został na scenę przed kilkudziesięciu ludzi popijających alkohol, jak na jakimś balu, jedynie z karteczką, na której napisane było imię "Fabian" oraz numer "7", przyklejoną na biodrach tak, że zakrywała skutecznie niewielką męskość dzieciaka. Kajdanek nie miał wyłącznie na nadgarstkach, bowiem nogi również na kostkach były nimi skute, przez co mógł maksymalnie rozstawić stopy na jakieś 50 cm. Usta miał zaklejone taśmą. Nogi zostały przypięte do nóżek krzesła, na którym miał usiąść, jak za chwilę zrobił.
- Oto jeden z naszych najnowszych okazów! Nieruszany, siedemnastoletni prawiczek! No to licytację zacznijmy od 10 tysięcy na początek. - gdy skończył mówić do mikrofonu prowadzący, na sali zapadła chwilowa cisza, przerwana przez męski głos.
- 15 tysięcy! - krzyknął, dobrze znany wszystkim za wyręczanie swojego pracodawcy w chodzeniu po nowe "towary", lokaj Pana Alexandra.
- 18 tysięcy! - wrzasnął z końca sali jakiś grubasek po trzydziestce.
- 20 tysięcy! - znowu stawkę podbił służący dziadzio z wąsikiem i łysą głową
Licytacja toczyła się w najlepsze. Na końcu i tak wygrał Pan Alexander, poprzez wysłanego tu swojego lokaja.
- [...] i 103 tysiące po raz trzeci! Sprzedane dla starszego pana w garniturze! Gratulacje! Proszę przyjść na scenę po nowy zakup.
Mężczyzna wszedł na scenę, założył chłopakowi czarną obrożę z ćwiekami, do której przypiął smycz z kompletu i zszedł, ciągnąc młodzieńca za smycz, ze sceny. Na zewnątrz odkleił mu taśmę z ust i skierował się z Fabianem do czarnej limuzyny. W środku już tylko rzucił do szofera krótko, żeby jechał do rezydencji i nic więcej. Droga minęła w ciszy, głównie ze względu na to, że chłopak już po kilku minutach jazdy zasnął na siedząco oparty o fotel w pojeździe. Obudziło go szturchanie za ramię. Leniwie uchylił powieki rozbudzając się i jedyne co zobaczył, to pochylająca się sylwetka jakiejś kobiety po trzydziestce w fartuszku z poranioną twarzą i zabandażowanymi rękoma. Jej mina aż ociekała zaniepokojeniem, gdy ciągała lekko ramię blondyna, który z ciekawością wychylił głowę, by ujrzeć, co znajduje się za nią. A raczej kto. Ten ktoś wyciągnął ją pochylającą się w limuzynie za włosy tak mocno, że przewróciła się na ziemię. Był nim mężczyzna na oko dwudziestoparoletni, ubrany w czarny garnitur. Przynajmniej 180 cm wzrostu, czarne włosy, które końcówkami sięgały ramion i oczy tego samego koloru. Blada cera, idealnie wykrojone, pełne bladoróżowe wargi wykrzywione w grymasie surowości. Biła ona do niego na dobry kilometr. Fabian trochę się spłoszył i odwrócił głowę na bok. Czarnowłosy mężczyzna wyciągnął chłopaka za włosy z limuzyny i nakazał surowym głosem - Na kolana! JUŻ! - słysząc ten głęboki, przesycony jadem głos, młodzieńcowi nogi zaczęły mięknąć, lecz jak stał - tak stał. Mężczyzna zaśmiał się z politowaniem, chwycił za smycz i pociągnął chłopaka do wnętrza rezydencji. Zatrzymał się w drzwiach wejściowych i założył Fabianowi przepaskę na oczy. Dotarłszy do pokoju zarezerwowanego dla jego nowego zakupu otworzył drzwi, wepchnął blondyna do środka wchodząc za nim, zakluczył drzwi i zdjął mu przepaskę. Znajdowali się w niewielkim pomieszczeniu z białymi ścianami. Pod jedną stało łóżko identyczne, jak w szpitalu dla pacjenta, tyle, że do czterech końców były przymocowane metalowe zapięcia na ręce i nogi. Obok stał stoliczek nocny, krzesło, w kącie stało wiadro, a na górze wisiała żarówka.
- Tam masz wiadro, do którego masz się załatwiać. Nie dam ci łazienki, ponieważ mógłbyś spokojnie się zabić podcinając żyły, czy choćby utopić się w wannie, itd. Chyba wiesz, do czego służy łóżko i nie muszę tego objaśniać. To po pierwsze. Po drugie, od dziś ja jestem twoim Panem i tak masz się do mnie zwracać. Zrozumiano?! - odpowiedziała mu cisza - Pytam się... Czy ZROZUMIANO?! - krzyknął kopiąc chłopaka w krocze, na co ten krzyknął z bólu kuląc się na ziemi, jednak znów nic nie odpowiedział. Alex się zaśmiał, podszedł do chłopaka, wziął go na ręce i rzucił na łóżko. Sprawnie i szybko przypiął do do niego kajdankami. - Skoro taki jesteś uparty... - zerwał z bioder Fabiana karteczkę z jego imieniem i numerkiem, przez co ten leżał już całkowicie nagi. Alexander wyszedł zostawiając na chwilę blondyna samego. Po kilku chwilach wrócił z jakąś walizką. Usiadł na krzesełku obok łóżka i wyjął z walizki wibrator, na którego widok młodzieniec aż się wzdrygnął. "On chyba nie ma zamiaru włożyć we mnie chociaż trochę tego czegoś!" - histeryzował w myślach, gdyż owa zabawka miała 25 cm długości i 12 szerokości, gdyby otoczyć go naokoło miarką. Alex podszedł do łóżka i usiadł sobie pomiędzy rozszerzonymi nogami blondyna, gładząc go po wewnętrznej stronie uda i mówiąc - To jak? Będziesz zwracał się do mnie z należytym szacunkiem per Panie, czy wolisz, żebym nim - tu pomachał chłopakowi przed oczyma wibratorem - porozciągał trochę tę ciasnotę w tobie, hmm? - nie otrzymał odpowiedzi. Przyłożył więc końcówkę zabawki do wejścia niewolnika, po czym zaczął go w niego wpychać na siłę, co wywołało krzyk bólu, lecz wsadzał go dalej śmiejąc się - Reeety, jak ciężko wchodzi w tą twoją ciasną dziurkę, haha - powiedział, gdy wsadził w chłopca zaledwie 10 cm, jednak to wystarczyło do złamania nastawienia niebieskookiego, co potwierdziły jego słowa - Aaałaaa, dobrze! Będę ci mówił Panie, tylko proszę, wyjmij go! - szlochał. Usatysfakcjonowany mężczyzna wyjął wibrator, uwalniając krew z wejścia młodego.Odpiął blondyna i pociągnął za jego smycz - A teraz, NA KOLANA! - chłopiec niechętnie, ale wykonał polecenie bojąc się kary za zdenerwowanie swego pana, który w tej chwili wyjął z walizki pejcz.
- Odwróć się przodem do łóżka i oprzyj na nim ręce, a następnie wypnij ładnie.- rozkazał głębokim głosem. Fabian znów wykonał polecenie. Brunet na przeciwko wypiętego chłopca ustawił sobie krzesełko, na którym usiadł zarzucając sobie prawą na lewą nogę. Napluł na czubek swojego lakierowanego, czarnego pantofla prawej stopy, po czym zanurzył go w wejściu blondyna, któremu to się nie spodobało, lecz nie śmiał zaprotestować, póki nie czuł bólu nie do wytrzymania. Alex ciągle posuwał go butem, a co chwilę pejcz lądował na wypiętych pośladkach jęczącego cicho chłopca.
- Możesz się masturbować. - rzekł z wręcz stoickim spokojem brunet. Zmieszany Fabian niepewnie zaczął poruszać dłonią po niewielkich rozmiarach członku. Z każdym jego głośniejszym odgłosem wyrażającym przyjemność pan mocniej pchał butem. Krzyki chłopca, gdy Alexander trafiał w jego prostatę niesamowicie i samego pana nakręcały, który tak jak przypuszczał - od słuchania Fabiana i on sam się podniecił, co czuł dosyć wyraźnie w przyciasnych teraz spodniach.
- Dobrze, a teraz wstań - młodzieniec posłał brunetowi spojrzenie niemalże z wyrzutem, dlaczego przerywa on mu tę nieziemską przyjemność - i uklęknij przede mną. - wydał polecenie rozpinając rozporek i uwalniając, z przyciasnego materiału bokserek i spodni, stojącą na baczność, zdecydowanie nieprzeciętnych rozmiarów męskość. Chłopak klęknął przed swym panem i ze zdziwienia wielkością "sprzętu" aż lekko otworzył usta. - No już, bierz go w usta, na co czekasz? Mi też coś należy się od życia, więc w tej chwili zrób mi dobrze. Możesz dokończyć swoją wcześniej zaczętą robotę - powiedział spoglądając wymownie na stojącą męskość blondyna. Fabian wziął w lewą dłoń trzon u nasady skarbu swojego pana, a prawą znów zajął się swoim penisem. Pierw oblizał główkę członka, by za chwilę wziąć kilka jego centymetrów do buzi. Pomagał sobie w zadowalaniu Alexandra lewą ręką. Obie dłonie bruneta z niecierpliwości chwyciły blondyna za włosy, po czym ten na siłę wbił się cały w jego przełyk. Fabian poczuł natychmiastowy odruch wymiotny. Zaczął się krztusić. Starał się odepchnąć biodra mężczyzny miarowo wbijające się głęboko w jego przełyk, lecz niczym to nie poskutkowało. Miał za mało siły, więc próbował oddychać łapczywie przez nos. Alexander z przymkniętymi oczyma oraz uchylonymi ustami wydającymi z siebie westchnienia i jęki przyjemności rżnął gardło swojego niewolnika nie zważając na jego wyraźne protesty, łzy i odruchy wymiotne. W końcu po kilku minutach doszedł z głośnym westchnieniem prosto w przełyku chłopaka, który zaczął dławić się wystrzeliwaną spermą. Mężczyzna wyszedł z jego ust, pozwalając mu się wykaszleć. Zapiął rozporek i pogłaskał młodzieńca po włosach w nagrodę. Skierował się do wyjścia z pokoiku, lecz stanął jeszcze w drzwiach na chwilę, by powiedzieć - Przyzwyczaj się. Ja jestem twoim Panem, a ty moim niewolnikiem, więc nie patrz na mnie, jakbym ci co najmniej ojca i matkę zabił. Ty tu służysz do zadowalania mnie, jasne? Gdybym chciał pasożyta w moim domu, o którego zdanie o sobie i wygodzie musiałbym dbać, to bym przygarnął jakiegoś bachora z domu dziecka, a nie zapłacił 103 tysiące na aukcji za ciało żywego nastolatka, rozumiesz? Więc lepiej wypełniaj swoją rolę tu, a nie tylko się mazgaisz. - skończył mówić i już nacisnął klamkę drzwi, lecz się zatrzymał, gdy odezwał się blondyn. - Jesteś idiotą, a nie moim panem! Nie jestem żadną zabawką jakiegoś psychola, bo on sobie tak wymarzył! TO SIĘ LECZY, WIESZ? Nie masz, co ja gadam, NIKT NIE MA prawa kupować ludzi! Trafisz do więzienia, niewyżyty seksualnie popaprańcu! Znajdź sobie jakąś kobietę, a nie chłopców kupujesz, ty pedofilu jeden! O mało przez ciebie się nie udusiłem! - wykrzyczał wszystkie swoje mądrości niebieskooki, aż sam się dziwiąc, że brunet mu nie przerwał ani razu. Tylko stał i słuchał z non stop tym samym, cynicznym wyrazem twarzy, lecz w środku... W środku krew mu się już dawno zagotowała. Mały nieźle go wkurwił, to fakt. Mężczyzna zamknął drzwi znów na klucz. Wolnym krokiem podchodził do Fabiana wyjmując ze swych spodni skórzany pas i mówiąc tak lodowatym głosem, że blondynek zaczął lekko trząść się ze strachu, obserwując podchodzącego do siebie bruneta i słysząc wysyczane przez zęby zdanie - To był twój duży błąd, mały. -  Właśnie dotarło do niego, co przed chwilą wykrzyczał. Nie mógł uwierzyć w swoją głupotę. Nagle cisza pomieszczenia została przerwana przez odgłos silnego uderzenia pasem w brzucho chłopaka i jego wyrażającym ból krzykiem. Cofnął się pod ścianę i skulił patrząc przerażonym wzrokiem na swego pana mówiąc ciche - Przepraszam, Panie! - Brunet na to zbyt zły nic nie odpowiedział. Kopnął ranę na brzuchu blondyna, przez co ten się przewrócił. Wykorzystując przez chwilę leżącego chłopaka, mężczyzna stanął butami na jego blond włosach, po czym zaczął bić go w formie kary po całym ciele pasem mówiąc głosem aż ociekającym złością - JA JESTEM KURWO PIERDOLONA TWOIM PANEM! NIE MASZ PRAWA DO MNIE W TEN SPOSÓB PYSKOWAĆ, SZMATO JEBANA, NIGDY! ROZUMIESZ?! - wywrzeszczał ciągle tworząc nowe, krwawe ślady na ciele Fabiana. Ten ciągle tylko szlochał, płakał i wił się z bólu, pod stopami swego pana, z każdym pociągnięciem pasa na jego skórze.
- T-tak, Pp-panie! Rozumiem, PRZEPRASZAM! Błagam, przestań już! - wykrzyczał przez łzy niebieskooki. Na te słowa Alex zaprzestał kary i zszedł z blond włosów. Chłopiec jednak dalej leżał za ziemi skulony obserwując  spływającą z ran an jego ciele stróżki krwi.
- Dobry chłopiec - pogłaskał go po włosach - Mam nadzieję, że coś zapamiętałeś z tej krótkiej lekcji. Przyjdę do ciebie jeszcze wieczorem i pójdziemy się wykąpać. - powiedział i wyszedł zamykając na klucz Fabiana, który, słysząc szczęk zamka w drzwiach, podszedł resztkami sił do łóżka i położył się spokojnie na nim, by po chwili z wyczerpania pozwolić ogarnąć się błogiemu snu.

piątek, 13 kwietnia 2012

NOWA SZKOŁA cz. I

Cześć. Nazywam się Maksymilian, ale znajomi mówią mi Max. Właśnie przeprowadziłem się z rodzicami i ośmioletnią siostrą, Beatką, do nowego miasta, ze względu na propozycję wyższego stanowiska w pracy dla taty, lecz niestety na drugim końcu kraju. Od jutra zacznę uczęszczać do 2 klasy LO w drugim semestrze. No to może teraz powiem wam coś jeszcze o sobie. No więc.. Eghh, jak ja tego nie lubię. A dlaczego? Niestety, jestem dosyć drobnej budowy, 167 cm i 49 kilogramów chodzącego homoseksualizmu. Mam różowe włosy sięgające ramion, które za żadne skarby świata nie chcą dać się ułożyć, i jak na złość sterczą na wszystkie strony świata. Zielone, dosyć duże oczy oraz średniej wielkości, przeciętne różowe wargi, rozmiar but.... ZARAZ, ZARAZ! CZY WY NADAL ŚMIEJECIE SIĘ Z MOICH WŁOSÓW?! Hehe.. Pewnie myślicie, że jestem jakimś niewyżytym pedałkiem z różowymi włosami ^.^" OTÓŻ NIE! =.=' Dałem się wrobić koleżance na praktykach fryzjerskich.. TO NIE MIAŁ BYĆ RÓŻ! Ona mówiła, że wyjdzie wiśnia, ale z moimi blond włosami... Chyba się domyślacie efektu. Czas na wydarzenia, stacja TVN zaprasza! Wybaczcie, ostatnio jestem od niego uzależniony, ale do rzeczy. Więc...

1 września.
MY JESTEŚMY KRASNOLUDKI, HOPSASA, HOPSAS.... *jeb*
- Już sobie nie pośpiewacie.... - wymamrotałem do siebie przebudzając się i trąc oczy. Czemu mam taki zły humor? Otóż, tej nocy zmrużyłem oczy na jakieś niecałe 3 godziny - Za jakie grzechy trzeba wstawać o 6 do szkoły.... No i rozwaliłem na dzień dobry komórkę, no pięknie się zaczyna.
Skończywszy monolog wstałem powoli z łóżka. Zebrałem telefon(a raczej jego pozostałości po spotkaniu z moją pięścią) z podłogi i odłożyłem delikatnie na stolik obok łóżka. Otworzyłem szafę w zamiarze wyszukania czegoś w miarę odpowiedniego na początek roku szkolnego. Po zaciętej walce ze stertą ubrań (muszę kiedyś ogarnąć tę szafę..), wybrałem ciemne dżinsy, białą koszulę z 3/4 rękawa z pięcioma malutkimi, białymi guziczkami u góry. Udałem się leniwym krokiem do łazienki wziąć prysznic i ogólnie doprowadzić się do porządku. Między innymi zmyć paznokcie. Tak, dobrze zrozumieliście. ZMYĆ PAZNOKCIE (po kija pozwoliłem 8-letniej siostrze bawić się w kosmetyczkę...) . Po wyjściu z toalety zjadłem naleśniki z polewą czekoladową na śniadanie i wypiłem orzeźwiającą, cytrynową herbatę.

 Szedłem spokojnie do nowej szkoły, rozglądając się dookoła. Gdy byłem kilkanaście metrów przed bramą prowadzącą na teren mojego nowego liceum, zauważyłem całkiem sympatyczną okolicę, która jak na siłę przypominała park. Kilka drzew, mnóstwo precyzyjnie przyciętych krzewów, kilka nawet z różami, jakieś ławki z dębowego drewna. Słońce wprost przepięknie pokrywało ten spokojny widok swym płaszczem, jakby chciało każdy skrawek tego miejsca zamieć w złoto. Udałem się do bramy prowadzącej na ten widok, po którego środku ciągnął się wybudowany żółto-pomarańczowy budynek. Szkoła z dwoma bodajże piętrami. Przy wejściu u bramy stało pięciu chłopaków. Gdy z każdym krokiem byłem coraz bliżej, zaczęli coś szeptać i chichotać, patrząc na mnie. Poczułem pewien dyskomfort, gdyż w zasięgu ich wzroku wokół mnie nie było nikogo, lecz szedłem dalej nie zwalniając tępa. Chłopaki pewnie z tej szkoły, wszyscy ubrani na galowo. Przechodziłem już przez wejście bramy, gdy jeden z nich, z całkowicie rozpiętą koszulą, ukazującą jego wręcz idealny brzuch, na którym lekko uwydatniały się mięśnie, zafundował mi dosyć silnego klapsa w pośladek. Podskoczyłem z piskiem czując, jak zaczynają piec mnie policzki. Już chciałem się odwrócić i mu nawtykać, lecz wtedy usłyszałem dźwięk dzwonka, po czym jedynie prychnąłem porzucając swe plany i spalony rumieńcem udałem się nerwowym krokiem w stronę skupisku młodzieży przed budynkiem.

 Po apelu, na którym oddaliłem się jak najdalej tylko pozwalała mi obecna sytuacja od piątki chłopaków, szybko znalazłem klasę i jak wystrzelony z procy wpadłem do jej środka. Nauczyciela jeszcze nie było. Kilka par oczu oderwało się od pogaduszek i spoczęło na mnie. Nie miałem im za złe, że większość z nich zaczęła się śmiać. Jedni ciszej, inni głośniej. Przecież, kto nie zaśmiałby się widząc, jak nagle z hukiem wpada zwracając na siebie uwagę chłopak o dziewczęcym ciele, rysach twarzy, uroczo zarumieniony, a na dodatek z różowymi włosami sięgającymi ramion i kocimi, zielonymi paczadełkami. Zacząłem rozglądać się po klasie, szukając wolnego miejsca. Usiadłem sobie w pierwszym rzędzie od okna, na przedostatniej ławce. Po chwili do klasy wszedł mężczyzna w starszym wieku, ze śmiesznym, szarym wąsikiem, okrągłymi okularami i meszkiem szarych włosków na głowie, gdyby się przyjrzeć pod lupą. Na jego widok pomyślałem "Przecież on lada moment i kopnie w kalendarz pisząc na tablicy temat lekcji..". Dziadzio zaczął uciszać klasę, a gdy już wszyscy zamilkli, zaczął otwierać usta, jakby chciał coś powiedzieć, gdy dzwi otworzyły się z hukiem, a do sali wpadł chłopak od klapsa z przed bramy. Spojrzałem z przerażeniem na burzę czarnych włosów swobodnie opadających już teraz swobodnie na łopatki i równie czarne oczy, gdy nastolatek zaczął przepraszać za spóźnienie. Dziewczyny zachichotały, chłopaków w większości ogarnął facepalm, a ja momentalnie, po raz kolejny już dziś, oblałem się rumieńcem, gdy wpatrując się w niego napotkałem jego wzrok krzyżujący się z moim. Na jego pełnych, bladych, niesamowicie zapewne miękkich i jędrnych wargach, zagościł szeroki uśmiech z wyszczerzeniem górnego rządku białych, równych zębów. Szybko opuściłem głowę speszony wpatrując się w jakże interesujący blat ławki.
 - Sebastian, ośle! W tej chwili zapnij tę nieszczęsną koszulę i siadaj do ławki! - wydarł się nauczyciel wyraźnie zdenerwowany ponownym hałasem w klasie wywołanym przez chłopaka.
- Tak, tak... - odpowiedział znudzonym głosem. Zapewne przyzwyczaił się już do zbyt nerwowego wychowawcy.
- Najpierw, moi drodzy, chciałbym wam przedstawić nowego kolegę, który od dziś będzie się z wami uczył. Wstań, Maksymilianie i przedstaw się. Powiedz nam coś o sobie, może, jak się nazywasz?
- Eeee, no Maks? - odpowiedziałem patrząc na niego, jak na idiotę.
Gdy usłyszeli mój głosik, kilku uczniów zaczęło się śmiać. Wspomniałem, że nie przeszedłem mutacji? Nie? To właśnie wspominam. Rozglądałem się po uczniach. Pewnie zaraz wymyślą mi jakieś idiotyczne przezwisko..
- PEDAŁ! - krzyknął, jakby chciał odpowiedzieć na moje myśli, jakiś półgłówek z ostatniej ławki od ściany. No proszę, jakie oryginalne =.=''
- Cisza! Maks, usiądź. Dobrze, pozwólcie, że przejdziemy do tematu lekcji.
Sebastian podszedł z uśmiechem do zielonookiego i już chciał odsunąć sobie krzesło, gdy do jego uszu dotarł szept młodzieńca - Zajęte. - Seba pociągnął krzesło z całą siłą, a wtedy różowowłosy krzyknął w walce o krzesło na całą klasę przerywając nauczycielowi prowadzenie lekcji - PUSZCZAJ! ZAJĘTE! - Wtem oczy klasy spoczęły na zarumienionym Maksie trzymającym z zawziętą miną i zaciśniętymi zębami krzesło, na którym chciał usiąść czarnooki. Po klasie rozniósł się chichot.
- Chłopcy, uspokójcie się w tej chwili! - krzyknął starając się uspokoić "kolegów". Zielonooki puścił krzesło, i z obrażoną miną prychając pod nosem, odsunął się byleby jak najdalej od chodzącego za nim koszmaru. Zeszyt i długopis położył na parapecie, samemu się do niego również odwracając.
- Ej, mały. Co ty znów świrujesz? - zapytał z wyraźnym rozbawieniem tykając w plecy kolegę z ławki - No weź, obraziłeś się? - szepnął mocniej "dziobając" go palcem.
"Kiedy ten debil się wreszcie odpierdoli.... =.='' - przeszło przez myśli obiektowi zainteresowania palca wskazującego Sebastiana.
- Sebastian, zabierz od niego ten palec i przestań go zagadywać! A ty, Maksie, proszę, odwróć się przodem do tablicy. - poprosił dziadziunio, chociaż raczej to był rozkaz. Chłopak odwrócił się tak, jak wychowawca prosił. Czarnowłosy przysunął się bliżej znajomego. Widząc w dalszym ciągu jego obrażoną minę szepnął, jeszcze bliżej podsuwając się na krześle, do ucha młodzieńca - Wiesz.. Widzę, że nadal się gniewasz. Słodki jesteś, gdy tak się złościsz, ale ignorować mnie nie masz prawa. Z chęcią nauczyłbym cię dobrego wychowania, zajmując się męczeniem twej gorącej, ciasnej dziurki według swojego wymiaru kar i nagród za posłuszeństwo, złociutki. - dokończył i przesunął dłonią po jego udzie, sunąc ku kroczu. Chłopak natychmiastowo odtrącił jego rękę warcząc niemal pod nosem - Przestań tak mówić, ty cholerny, zboczony idioto!
- A bo co? - spytał z rozbawieniem Seba. - Poskarżysz się mamie?
- Nie! - wysyczał przez zęby - Nauczycielowi, deklu.
- No to dalej, możesz mu powiedzieć. - ... - No już, mów! Czemu nie mówisz? - zapytał z kpiną w głosie.
- Pfff. - odpowiedział mu jedynie to. Znów zaczął go ignorować, udając, że jest niesamowicie wciągnięty przez gadkę wychowawcy.
- Hehe... Wiedziałem. - odrzekł czarnowłosy, po czym dyskretnie pod ławką, jednak z niemałą siłą, złapał niewielkich rozmiarów członka Maksa, na co ten głośno pisnął i wystraszony podskoczył na krześle. Sebę ogarnął śmiech, jednak jemu koledze nie było aż tak do śmiechu, ponieważ zaczął nerwowo, spalony burakiem na twarzy, zbierać swoje rzeczy z ławki. Większość przypadkowo poprzez pośpiech zwalał na ziemię, co wywołało jeszcze większą falę śmiechu u czarnowłosego, który w tym momencie ze śmiechu wywalił się z krzesłem, przerywając wszystkie odgłosy panujące w klasie swoim krzykiem przepełnionym bólem.
- Co wy o jasnej anielki wyprawiacie?! - wrzeszczał nauczyciel.
- Ja się wyprowadzam! - krzyknął Maks biorąc po pachy wszystkie swoje rzeczy włącznie z plecakiem. Chcąc wyjść z ławki, a, że miał do pokonania przeszkodę w postaci bruneta leżącego na ziemi, nadepnął mu prawą nogą na brzucho, lewą przerzucając za niego, tym samym w trakcie można było usłyszeć kolejny krzyk bólu czarnowłosego, gdy dzieciak stał przez sekundę całym swym ciężarem na jego brzuchu. Nie chciał tego tak zostawić, więc złapał prawą nogę chłopaka w kostce, przez co ten chcąc dynamicznym krokiem odejść od ławki, runął po całości na podłogę, rozrzucając wszędzie dookoła swoje rzeczy i krzycząc przy tym, jak dziewczynka. Brunet nie wytrzymał widoku tej jego zaczerwienionej twarzy, na której malowała się niemała zawziętość i bunt, połączonego z niezdarnością ciała, więc wystarczył moment, i turlał się po ziemi ze śmiechu. Maksowi poleciała krew z nosa, gdy uderzył twarzą w ziemię.
- CHŁOPCY, DO PIELĘGNIARKI, ALE JUŻ!
Sebastian śmiejąc się cały czas, jak jakiś świr, podniósł się z ziemi i doczłapał do wyjścia, gdzie przystanął, wyraźnie czekając na kolegę. Nadal miał rozbawienie w oczach. Maks wstał wycierając krwawiący, obolały nos rękoma umazanymi już prawie w całości krwią. Również udał się do wyjścia z klasy za Sebastianem, odprowadzony chichotem i szeptami.
Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, wzrok czarnowłosego skierował się na twarz chłopca. Złapał go ręką w ugięciu kolan, drugą opierając na jego plecach, po czym podniósł go do góry śmiejąc się cicho.
- Co ty u licha wyrabiasz?! - pisnął z przerażeniem spowodowanym naglą zmianą wysokości różowowłosy, bowiem Seba do najniższych nie należał. Dobre 180 przynajmniej ma.
- A nie widać, malutki? Lepiej zarzuć mi ręce na szyję i się nie wierć, jeśli nie chcesz spaść.
Maks kierując się zdrowym rozsądkiem postanowił przyjąć sugestię. Zarzucił mu ręce na szyję, a głowę wtulił opierając na jego torsie. Przymknął oczy, gdy do jego nozdrzy wdarł się przyjemny zapach. Sam się sobie zdziwił, gdy stwierdził w myślach fakt, że w ramionach tego silnego chłopaka czuje się jakby.. bezpieczny? Tak, to dobre określenie. Spodobała mu się ta bliskość, zapragnął chłonąć jej więcej, odczuwać pieszczoty i ciepło bijące od czarnookiego. Jego rozmyślenia przerwał chichot niskiego, dobrze znanego mu głosu i głaskanie po głowie. Leniwie uchylił powieki, po czym, na widok kobiety w średnim wieku z okularami na nosie i białym fartuszku, niczym sparaliżowany, wyskoczył z ramion bruneta lądując na ziemi. Ten wraz z pielęgniarką szkolną się zaśmiał z różowowłosego.
- No księżniczko, czas na pobudkę. - mruknął głaszcząc po głowie Maksa, Sebastian.
- Co się stało, chłopcy? - zapytała sympatycznym głosem kobieta.
Brunet wskoczył na biały blat służący do badania na nim osłabionych uczniów, po czym bawiąc się kosmykiem włosów stwierdził - A nie widać? Mojemu seksiakowi nosek się troszkę rozwalił i krewka leci.
- HEEE?! JAK TY U LICHA MNIE NAZWAŁEŚ?! - wywrzeszczał Maks, a jego oczy przybrały rozmiary spodków do filiżanek.
- Oj, nie złość się tak, pamiętasz, co ci powiedziałem na lekcji? Może powtórzyć to przy pani? - odrzekł z ogromnym, chytrym uśmiechem wskazując ruchem głowy na pielęgniarkę. Młodzieniec znów spłonął rumieńcem. Kobieta podeszła do "łóżka" bruneta, po czym położyła mu dłoń na ramieniu pytając z cichym chichotem - Kłótnia małżeńska? ^.^
- Zgadła pani. - odpowiedział jej niskim szeptem.
- HEEEE?! - znów bulwers u najmłodszego z trójki.
- Chcecie jeszcze iść na tę lekcję? Zostało kilkanaście minut, może zrobię nam herbatę, zajmę się jego nosem i zwyczajnie sobie porozmawiamy? Chciałabym trochę poznać nowego ucznia. - opowiedziała trzepocąc rzęsami o wielkości dwóch milimetrów. (xD)
- Szanowne państwo raczy wybaczyć, lecz muszę udać się do toalety siknąć. - przerwał krótką ciszę Seba robiąc minę arystokraty.
- Hehe, oczywiście, idź się odlać. - zażartowała śmiejąc się kobieta.
Sebastian posłał obojgu ogromny uśmiech, po czym wyszedł z gabinetu.
- Pani go dobrze zna? - zagadnął trochę nieśmiało różowowłosy.
- Oczywiście. - rzekła z uśmiechem otwierając usta w celu opowiedzenia jakiejś historii, a zamykając oczy, jakby przypominała sobie stare, dobre czasy, mające miejsce przy jej wieku kilkadziesiąt lat temu - To sympatyczny chłopak. Każdy wie, że jest biseksualny, ale jakoś nikomu to nie przeszkadza w dotrzymywaniu mu towarzystwa. Często, czyli co najmniej raz dziennie, przychodzi do mnie na herbatę udając przed nauczycielami wyssane z palca choroby, żeby ominąć jakiś sprawdzian, kartkówkę, czy odpytywanie, do którego nie jest przygotowany. Mi to osobiście nie przeszkadza, i tak siedzę tu sama, a taka roześmiana i żartująca co chwilę osoba dotrzymuje mi towarzystwa, rozmawiając na najróżniejsze tematy i pijąc herbatę, w zamian za pomoc, w postaci "ukrywania" go.
W tej chwili drzwi się otworzyły, a do środka wszedł zadowolony, i jak zwykle, z bananem na twarzy Sebastian, krzycząc z przymkniętymi oczyma - AHH! ŚWIETNIE BYŁO!
Maksa, wraz z pielęgniarką, ogarnął śmiech na widok tak szczęśliwego Seby.

... CIĄG DALSZY NASTĄPI.

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBAŁO CHOCIAŻ W MAŁYM STOPNIU ^.^" CHCECIE SEKSU W PRZYSZŁEJ NOTCE? TO CHOCIAŻ RAZ SKOMENTUJCIE, HEHEE...

czwartek, 12 kwietnia 2012

ONE-SHOT Itachi x Deidara

Mam już napisany prawie cały pierwszy rozdział dłuższego opowiadania o różowowłosym chłopaku w nowej szkole. Pewnie jutro się pojawi. W zamian zamieszczę one-shot'a napisanego w całości, gdy byłam w szkole XD Z góry przepraszam za wszystkie błędy, ale musicie być wyrozumiali, to moje pierwsze opowiadanie tego typu.
_____________________________________________________________________________________

Itachi wraz z Kisame wracali do siedziby Akatsuki po udanej misji, a mianowicie kolejnym mordzie na wiosce ukrytej w liściach. Było południe, na polu, po którym aktualnie wędrowali, było tylko kilka drzew i zeschła, żółta trawa. Słońce górowało grzejąc ich i tak spocone ciała. Łasic zauważył pod jednym z drzew leżącą, bodajże śpiącą sylwetkę urodziwej blondynki. Myślał, że od tego słońca zaczyna mieć halucynacje.
- Kisame, czy ty też widzisz leżącą dziewicę pod tamtym drzewem, czy ja już ześwirowałem z samotności w miłości?! - zaczął histeryzować Itachi
- Taa, też ją wi..... Zaraz, skąd ty wiesz, że to dziewica?!
-Zgadywałem.... Wiesz, kawał czasu tego nie robiłem, może zrobilibyśmy sobie przerwę od tej drogi? - spytał Łasic z dziwnym błyskiem w oczach, czego błękitno-skóry towarzysz nie skomentował, jedynie przytaknął głową z dezaprobatą.
Po chwili znaleźli się przed "śpiącą królewną", jak to nazwał, we własnym domniemaniu "ją", czarnowłosy. Deidara odpoczywał w cieniu drzewa drzemiąc od rodzinnych problemów. W jego domu znowu kłótnia, a on znowu uciekł na tę polanę. Nagle poczuł, jak ktoś chwyta go za włosy i ciągnie wzwyż. Odruchowo otworzył oczy i zamachnął się rękoma, aby "sprać" przeciwnika, lecz nie wyszło mu to na dobre. Kisame chwycił jego ręce, po czym skrzyżował je z tyłu. Usiadł pod drzewem ciągnąc tym samym blondyna za sobą, który teraz opierał się o jego klatkę piersiową. Dei zgiął nogi w kolanach chcąc się podnieść na wolnych kończynach i być może uwolnić z obezwładnienia. Na ten gest Kisame jedynie korzystając z okazji przerzucił swoje nogi nad jego i ścisnął tak, że teraz niebieskooki został całkowicie obezwładniony. Itachi kucnął, aby mieć oczy na równi z blondynem.
- Nie szarp się tak blondyneczko, to i tak ci nic nie da... - rzekł z uśmiechem, po czym przejechał czubkiem języka wzdłuż ucha Dei'a, na co ten się wzdrygnął.
- Nie jestem dziewczyną! Czego wy chcecie... - wysapał z wyrzutem w oczach - Puśćcie mnie psychole! - ożywiony swoim krzykiem ponownie próbował się wyszarpnąć. I Ponownie na marne. Błękitno-skórego ogarnął jedynie głośny śmiech, Łasica z resztą na te słowa też.
- Hahahaha... Ty-yy..... Hahahaha, chyba nie mówisz, hahaha, powaaahahażnie - zwijał się ze śmiechu czarnowłosy.
- Kiedy ja nie kłamię! - krzyknął robiąc minę naburmuszonego dziecka Dei.
- Ale wiesz... - zaczął Łasic - Z chęcią się przekonam.
- Aałłłłł. Przestań..! - jęknął blondyn, gdy czarnooki niespodziewanie zacisnął dłoń na jego członku.
- A jednak. Jakoś mi to nie przeszkadza, a jeśli nie będziesz się za bardzo wiercić, aż tak nie zaboli.
- Pross-szę.. Wypuśćcie mnie...
- O nie, jeszcze nie teraz. Pierw się pobawimy. - mówiąc to zdjął z siebie całe ubranie, po czym zbliżył swojego członka do jego ust.
- No, mały. Ssij.
Dei tylko odwróci głowę od skarbu Łasica, który był trzymany centymetr od jego twarzy, za co dostał w policzek z otwartej dłoni.
- W tej chwili bierz go do ust, bo mnie popamiętasz!
Blondyn przestraszony liznął czubkiem języka stojącą już prawie w pełnej erekcji męskość bruneta, a następnie wziął niecałą do ust i zaczął lekko kręcić głową. Czarnooki zacisnął swą dłoń na włosach chłopaka zmuszając go do szybszych ruchów. Po kilku chwilach wyszedł z jego ust. Wyjął swojego kunai'a, którym rozciął ubranie blondyna. Po kilku sprawnych ruchach narzędzia Dei siedział unieruchomiony i nagi, niesamowicie oblany rumieńcem przed Łasicem, zdany już tylko na jego łaskę. Itachi przysunął się bardziej do niebieskookiego ujmując w palce jego podbródek, czym zmusił do spojrzenia wilgotnymi oczyma chłopaka w jego same. Młodzieniec niepewnie spojrzał na swego oprawcę, a jakie było jego zdziwienie, gdy czarnowłosy go pocałował. Będąc w szoku siedział jedynie cicho oddając jędrnym, ciepłym wargom bruneta swoje. Po chwili lekko uchylił swoje wpuszczając do środka język Łasica, tym samym dając pełen dostęp do wnętrza swych ust. Itaś penetrował wilgotne i gorące miejsce, jednocześnie lewą ręką zjeżdżając na lewy sutek, co chwilę na przemian go ugniatając i lekko podszczypując. Prawą dłonią sięgnął do krocza nagiego chłopaka, intensywnie go masturbując. Deidara jęczał przeciągle w usta czarnowłosego. Itachi oderwał się niego, zjeżdżając swoimi wargami na stwardniały, prawy guziczek blondyna domagający się o uwagę gorących ust i wilgotnego języka czarnowłosego mężczyzny. Nie pomijając tej "prośby" po chwili zajął się także nim, liżąc, ssąc, a czasem podgryzając. Dei ciągle wiercił się niespokojnie, czując coraz to intensywniejsze pieszczoty wiedział, że długo w tym tempie nie wytrzyma. Gdy Itachi zaczął wędrówkę wargami jeszcze niżej, dochodząc do pępka blondyna, wsunął w niego język, by po chwili odczuć większe dreszcze rozchodzące się po ciele młodzieńca. Był już pewien, że lada moment i ten dojdzie, więc oderwał się od kontynuowania swych słodkich tortur. Chłopak z pytaniem na twarzy uchylił zaciśnięte w pełni do tej pory powieki i spojrzał zamglonym z podniecenia, jednak wyrażającym swego rodzaju zdziwienie, oczyma na bruneta. Ten natomiast, widząc ten wzrok niezrozumianego dziecka, któremu odebrało się lizaka w połowie lizania, zaśmiał się.
- Nawet nie myśl, że pozwolę Ci tak szybko dojść..
Łasic sięgnął ponownie po kunai'a, na którego teraz naniósł trochę masła zabranego wraz z innym jedzeniem na podróż. Z wielkim uśmiechem zaczął nanosić masło na dziurkę blondyna, który na ten gest wzdrygnął się i pisnął, bynajmniej nie z przyjemności. Czarnooki tylko śmiejąc się zaczął krążyć palcem wskazującym wokół wejścia niebieskookiego. Ten przygryzł wargę, byleby tylko nie krzyknąć z przerażenia, gdy uświadomił sobie, do czego te zabawy zmierzają. Niby mógłby się dać, gdyby tylko owy Łasic nie miał tak gigantycznego członka. "Jak on go mieści w spodniach?!" - przeszło blondynowi przez myśli. Wsunął w niego całego palca.
- To nieprzyjemne, przestań! - krzyknął ze strachem malującym się na swojej twarzy Deidara.
- Ćśśśś, malutki... Zaufaj mi, zrobię Ci tak dobrze, że będziesz w siódmym niebie. - Odrzekł ze spokojem Itachi wsuwając, wysuwając i kręcąc na przemian palcem w dziurce Dei'a. Po chwili, do pierwszego, dołączył i drugi palec. Zaczął nimi rozciągać go, naśladując ruchy członka. Deidara nie mógł uwierzyć, że teraz odszedł dyskomfort, a do lekkiego bólu doszło jakieś dziwne uczucie. Przyjemność. Pragnienie więcej. Nim się zorientował, zaczął sam się delikatnie nabijać na palce Uchihy. Gdy ten to zauważył, dołożył trzeci palec. Na nic nie czekając poruszał nimi coraz szybciej. Chciał zafundować chłopakowi cudowne chwile, więc co chwilę trafiał palcami w jego prostatę.
- Aaahh..! Aa, cooo t..oooo, aaaah, jeeszcze! - krzyczał sapiąc pomiędzy spazmami niewyobrażalnej przyjemności. Itachi słysząc to wyjął z blondyna palce, po czym szybko zastąpił je swoim olbrzymem. Do jego uszu dotarł jęk bólu, więc ustawił się pod takim kątem, by drażnić czuły punkt we wnętrzu Deidary. Szybko odgłosy bólu przeszły w jęki rozkoszy. Dei dla swojego dobra rozluźnił się maksymalnie, by samemu się nie pokaleczyć.
- Ahhh, maluutkiii.. Jaki Ty cudownie ciasny i cieplutki w środku.... Jak przyjemnie... - stwierdził Łasic zaczynając się powoli w nim poruszać. Jedną ręką począł stymulować męskość blondyna, a drugą zajmował się na przemian maltretując palcami lewy i prawy sutek. Deidara czując intensywniejsze pieszczoty zarówno na swej męskości, jak i sutkach, poczuł, że długo tak już nie wytrzyma. Po chwili spuścił się w dłoni czarnowłosego, który zaczął spermę ze swych palców zlizywać, po czym splunął nią w twarz jej właściciela. Uchiha tylko się zaśmiał, widząc skrzywienie na twarzy młodzieńca. Chwilę po nim spuścił się w jego wnętrze, jęcząc gardłowo. Wysunął się z niego i pocałował czule w czoło.
- Nie kłamałeś.. Było cudownie... - wysapał blondyn starając się uspokoić oddech.
- Wiem. Kisame, puść go już. - jak Łasic powiedział, tak niebiesko-skóry zrobił - Jeśli ci się podobało, za tydzień przyjdź tu i na mnie czekaj. - mówiąc to zafundował mu solidnego klapsa.
- Nie wiem, jestem cholernie zmęczony.. - wydyszał chłopak.
- Daleko mieszkasz?
Rozmawiali jeszcze przez chwilę, lecz przez coraz to nowsze pytania cisnące się na język dla czarnookiego dotyczące nowego znajomego, przesiedzieli tak paplając na najróżniejsze tematy do zachodu słońca. Wtedy Uchiha postanowił na reszcie wyruszyć w kontynuację drogi powrotnej do siedziby Akatsuki.
Deidara wstał i zaczął zbierać ubrania. A raczej resztki po spotkaniu jego ubioru z kunai'em Itachi'ego. "Ehh... Rodzicom się powie, że mnie napadnięto.. Zaraz, dlaczego siedziałem przed nim ciągle goły?! W sumie. Niby on też... Dei, nie rób się taki, jak on, nie rób!" zganiał siebie w myślach blondyn. Widząc dwie oddalające się sylwetki mógł spokojnie umyć w wodzie z pobliskiego jeziorka twarz z własnej spermy i tyłek, przede wszystkim, tyłek. Obolały wracał do domu zastanawiając się, czy nowy "kolega" nie kłamał, i rzeczywiście za tydzień być może uda mu się trafić na powtórkę rozrywki. I tak minęła mu droga powrotna do mieszkania.