sobota, 12 maja 2012

NOWA SZKOŁA cz. III

CHCĘ OGŁOSIĆ WSZEM I WOBEC, ŻE NOTKI POJAWIAĆ SIĘ BĘDĄ RAZ W TYGODNIU  W WEEKEND, LECZ DŁUŻSZE. TO TYLE.

 Pod koniec meczu Max źle się poczuł i został zwolniony do domu. Do szkoły przyjechała po niego mama. Droga do domu minęła w ciszy. Chłopak nie spodziewał się, że usłyszy takie informacje od matki po powrocie do domu. Rodzicielka pociągnęła syna do kuchni, żeby ani ojciec, ani córka nic nie usłyszeli.
- Max, synku.... - zaczęła. - Co ma znaczyć to zdjęcie? Czemu nic mi nie powiedziałeś?! - Wyciągnęła z torby jakieś odwrócone zdjęcie. Spojrzała i odwracając od różowowłosego wzrok podała mu je. Zielonooki czuł w tym momencie tyle uczuć.. Jednocześnie ogromny wstyd, hańbę, chęć mordu na Sebastianie, niedowierzanie, podniecenie(widokiem na fotografii).. Od razu się zarumienił. Nie wiedział, jak może opisać, wytłumaczyć matce widok kompletne nagiego Sebastiana wystawiającego język z tym swoim chytrym uśmiechem, zamkniętym okiem, oraz czerwoną kokardą przyczepioną na penisie. Taką, jaką przyczepia się na wierzch opakowania prezentu. Dla Maxa wyglądał, jak jakiś bóg seksu. Na dodatek złego, na zdjęciu napisane było czarnym mazakiem, drukowanymi literami "DLA MAXA. KOTEK, CHCĘ CIĘ JUŻ ZOBACZYĆ. :* WIEM, ŻE ZA MNĄ TĘSKNISZ". "Ciekawe, czy zabierze mi to zdjęcie, czy pozwoli zostawić... Zaraaaz, zaraz! Ona ciągle tu stoi i czeka na wyjaśnienia! Ja pierdole, zabiję go! Pierdolony pedał, no normalnie go zabiję!" myślał wpatrując się w zdjęcie. Jedyne, co udało się spalonemu na policzkach rumieńcem młodzieńcowi wykrztusić, to - Eeee, co to ma kurwa być?! SKĄD TO MASZ?!" - nieświadomie wyładowywał całą złość oczywiście na czarnowłosego, na swojej nieszczęsnej matce, rodzicielce różowowłosego pedałka.
- Max, gdy zadzwonił dzwonek i czekałam na Ciebie, z szatni wyszedł ten chłopak ze zdjęcia. Zatrzymał się i spytał, czy jestem mamą Maxa. Odpowiedziałam, że tak. No a on, żebym Ci TO - wskazała kiwnięciem głowy na trzymaną przez syna fotografię - przekazała.. Ale to nie powód, żebyś wyrażał się w ten sposób! Nie wolno Ci się brzydko wyrażać, nie wiesz?! - pokiwała palcem wskazującym na znak "nu nu, nie wolno!" - Może powiesz mi coś o tym... ekhem... no o nim. Coś was łączy?
- Maaaamo! - warknął - Jak możesz coś takiego myśleć! To nie moja wina, on mnie... PRZEŚLADUJE! Ja go nienawidzę i nie mogę się od niego odpędzić, on robi ze mnie idiotę, upatrzył sobie mnie i, i, i no i w ogóle! - zganił się w myślach za kłamstwo - Chce mi dopiec i te zdjęcie to jego kolejny, głupi pomysł na ośmieszenie mnie! On mnie nienawidzi! - skłamał dysząc. Rodzicielka słuchała go wytrwale z nieugiętą postawą oraz miną wyrażającą "A to hultaj!".(xD)
- Dobrze. Znaaaczy się, niedobrze! Ale rozumiem. Załatwię tę sprawę, nie martw się. Już ja tego dopilnuję ukarania tego zboczeńca. - powiedziała i wyszła z kuchni. Maxa, delikatnie mówiąc, sparaliżowało. "No pięknie, właśnie nagadałem matce ukazując w najgorszym możliwym świetle Sebastiana.. Mojego Sebastiana! No może nie do końca, ale jednak! No to się wkopałem, on mnie znienawidzi, ja pierdolę, co sobie o mnie pomyśliiii....! Jeszcze kilkadziesiąt minut miałem nogi z waty, gdy przy nim dosłownie się rozpływałem, aahhhh, na samą myśl o nim czuję, że twardnieję... Zaaaraaaaz, ja naprawdę się podniecam na tę myśl! Ja nie mogeee, jeszcze tego mi brakowało.." - załamał się w myślach i udał do łazienki. Wszedł, zakluczył drzwi. Myślał, że to żałosne, ohydne, i tak dalej, jednak po prostu to robił. Odkręcił kurek z wodą pod prysznicem, aby nikt go nie usłyszał, gdy będzie to robił. Zsunął spodnie wraz z bielizną. Usiadł na ziemi obok prysznica. W ręku ciągle trzymał zdjęcie Sebastiana, o czym właśnie sobie przypomniał. Spojrzał na fotografię, podniecając się nieświadomie jeszcze bardziej. Nie było dobrze mu z myślą, jak musi teraz wyglądać, jednakże, postanowił na chwilę obecną tym się nie przejmować postawił fotografię na stoliczku obok siebie. Obrócił się, by ją ciągle widzieć. Niepewnie, patrząc na postać bruneta, zjechał ręką na swe przyrodzenie. To nie to samo, co dotyk Sebastiana, ale cóż, jakoś radzić sobie trzeba. Poruszał dłonią początkowo delikatnie, nieśmiało, lecz, gdy  lekko zmrużone oczy zaszły mgiełką podniecenia, pieścił się coraz to intensywniej. Czuł jednak, że czegoś mu w tych odczuciach brakuje. "Zaraz, co on jeszcze robił wtedy w łazience..?" - starał się coś sobie przypomnieć, a po chwili dotarło do niego, gdzie jeszcze ręką zawędrował w czasie sprawiania mu rozkoszy brunet zaraz przed dojściem, na co jednak różowowłosy wtedy nie zwrócił większej uwagi. Nie wiedział, czy akurat TEGO mu potrzeba do osiągnięcia szczytu, czy tak będzie już miał zawsze, czy tylko on tak ma, bo w końcu Sebastian do przeżycia orgazmu tego nie potrzebował, jednak lewą, wolną ręką sięgnął do swego wejścia. Zaczął je masować palcem tak, jak robił to brunet, który wtedy nie zagłębił się dalej, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie zdążył z tym przed końcem wspólnej zabawy. Już po kilku sekundach czuł niesamowitą rozkosz, aż jęczał na głos, jednak hamował się przed zbyt głośnym oświadczaniem światu tego, co właśnie robił. Dołączył do samego masowania gorącej dziurki drugi palec. Tego, co dokładnie czuł w tym momencie nie da się opisać, to trzeba przeżyć samemu. Pragnął więcej. Niepewnie zaczął zagłębiać jeden, drobny paluszek. I kolejny, głośniejszy jęk wydał się z jego ust. Masował się tylko jednym wewnątrz siebie. Czuł, że długo nie wytrzyma. Na kilkanaście sekund przed wylaniem się we własną dłoń, włożył szybko drugi palec, również do połowy. Wystarczyło kilka ruchów i natychmiast doszedł patrząc na zdjęcie Sebastiana. Wstał i zakręcił wodę. Zmęczony zamknął oczy i opadł z powrotem na ziemię. Chciał chwilkę jeszcze odpocząć, by uspokoić nierówny oddech. Po łazience rozniosło się pukanie do drzwi.
- Halo, Max, jesteś tam? - usłyszał głośny, jednakże piskliwy głos swojej młodszej siostrzyczki. To rodzeństwo bardzo się kochało. Różowowłosy zawsze pomagał we wszystkim siostrze, wspierał w każdej choćby błahostce, jak "DUCHY MIESZKAJĄ POD MOIM ŁÓŻKIEM! MAX, MOGĘ SPAĆ Z TOBĄ?!". W tym momencie zielonooki nagle ocknął się całkowicie, jakby ktoś wylał na niego wiadro lodowatej wody.
- Tak, tak, jestem. Coś się stało? - spytał ścierając kawałkiem papieru toaletowego biały płyn z podłogi, a następnie wszystko spłukał w kibelku. Zdjęcie złożył i wsadził do kieszeni spodni.
- Mama chce, żebym poszła do sklepu po kilogram marchewek, ale właśnie rysuję drzewka! Móóógłbyyyyyś pójść za mnie? - piszczała.
- Ehh... Dobrze, moment. - otworzył drzwi łazienki i wziął od siostrzyczki pieniądze, po czym skierował się do wyjścia z domu nie odzywając do nikogo ani słowem. Coraz lepiej orientował się w nowej dzielnicy. Trafił bez przeszkód do najbliższego warzywniaka, kupił marchew. Gdy mijał drugą ulicę w drodze powrotnej do domu zauważył, uwaga.... ŚLIMAKA. Ale nie takiego normalnego, żywego. MARTWEGO. Tak, martwego ślimaka. Przejął się, jak zwykle z resztą, losem "biednych", niewinnych stworzonek. Zeskrobał oślizgłe ciałko ślimaka z mnóstwem drobnych kawałków zmiażdżonej muszli do niego przyczepionych. Zaczął się przyglądać nieżywemu "flaczkowi" i mruknął do siebie pod nosem - Hmm, jeszcze świeży... - obracał go w palcach - Ughh, ale oślizgły, niedawno biedaczek zmarł. Współczuję... - powiedział i rzucił ślimaka pod nogi, po czym doszczętnie rozmiażdżył go podeszwą buta. Poszedł z beznamiętną miną dalej przed siebie. (zaskoczeni xD?!) Wszedł do domu, dał mamie marchew i resztę pieniędzy. Udał się bezceremonialnie w kierunku swojej oazy spokoju - pokoju. Uruchomił komputer, zalogował się na fejsa, puścił w głośnikach radio Maryja.
- Wow, 25 zaproszeń! - otworzył listę - Eh, a to z klasy. W sumie, kto niby inny. - zaczął akceptować zaproszenia po kolei. Ostatnie, pierwsze wysłane było od Sebastiana. Zaakceptował wszystkie. Spojrzał na bok ekranu - "Ten zbok jest dostępny! Zaraz mu nawtykam za to zdjęcie..." - myślał z determinacją.  Dłoń automatycznie otworzyła profil bruneta. Z czystej ciekawości, jak sobie tłumaczył w myślach swoje obecne zachowanie Max, odszukał status ciemnookiego. "Wolny... Hmm, może jednak nie bawi się ze mną od tak dla chwilowej zabawy..?" - prawdę mówiąc, tylko tego oczekiwał. Już klikał na albumy ze zdjęciami, gdy pojawiło się powiadomienie "Sebastian Wyszkowski zaczepił Cię.". Za chwilę kolejne "Sebastian Wyszkowski dodał post w Twoja oś czasu.". - Heee?! - pisnął różowowłosy po kliknięciu w link oraz przeczytaniu - "I jak zdjęcie, seksiaku? :*" - JA PIERDOLE! - krzyknął i zaczął bezcelowo krążyć po pokoju, jednak na dźwięk rozpoczętej rozmowy spojrzał wściekły na monitor. Ten czarnowłosy zboczeniec napisał.
- "No co nie odpisujesz ^.^?"
- "CO CI DO TEGO PUSTEGO ŁBA PRZYSZŁO, COOO?! TAKIE RZECZY MOJEJ MATCE DAWAĆ! TY POPIEPRZONY IDIOTO, ZABIJĘ CIĘ ZABIJĘ CIĘ ZABIJĘ CIĘ ZABIJEEEE CIEEEEEEE!"
- "Ale żeś się zdenerwował, mały.. Boję się normalnie kogoś takiego, jak TY :D A tak na serio, to mam wolną chatę, może wpadłbyś do mnie po szkole ^^?"
- "POJEBAŁO CIĘ DO RESZTY?!?!?!?!?!"
- "Nie panikuj xD I nie martw się, nie ma żadnych podtekstów, ZBOCZEŃCU ^.^ Po prostu, obejrzelibyśmy jakiś film opychając się chipsami, chuderlaku.. >D"
- "Że niby ja zboczeniec?! Dobrze się czujesz...? ._." Wiesz, jakoś specjalnie bezpiecznie się przy tobie nie czuję -.- "
- "Oj tam oj tam. Ja idę z kompa, daj mi swój numer telefonu, to zadzwonię później i się upewnię, czy na pewno przyjdziesz, cześć, seksiaku :*"
- "Okey, ale nie wysyłaj tych idiotycznych emotikonek =.=' - 500583730"
- "Hehe, dooobra.W takim razie, SKORO TAK NALEGASZ, będę ci je dawał w realu ^.^ Czeeeść :> :*"
Max już chciał mu przemówić do rozumu, jednak ten już zmienił status na OFFLINE. "Ehh, nie wiem zupełnie, co o tym myśleć.. W sumie, to chciałbym spotkać się z tym głupim dupkiem, bardzo, ale...  Jak on znowu zacznie...? Jeśli zechce zrobić coś więcej, przecież nikogo wtedy nie będzie w jego domu, ja sam mu rady nie dam, ale zaraz.. Ja tego właśnie przypadkiem nie chcę....? Ja nie mogę, gorzej niż ta rażona miłością dziewica! Ale po kija tak o tym myślę, no dobra, może nie chcę przyznać przed sobą kilku oczywistych faktów, jak np. to, że uwielbiam tą jego męskość(nie chodzi o chuja Sebastiana, a cechę mężczyzny, zboczeńcy wy jedne!), zdecydowanie, dominację.. No i on mi się chyba podoba.. Jeny, znowu nieśmiała dziewica w akcji! Właściwie, to lubię korzystać nic nie dając w zamian? Nie, nie! To on mnie wykorzystuje! Tak! Chwilunia, jak chcę do niego pójść to co ja powiem rodzicom?! Moooże "CZEŚĆ MAMO, JUTRO IDĘ PO SZKOLE DO SEBASTIANA, TEGO ZE ZDJĘCIA, MASZ COŚ PRZECIWKO....? .... NIE? CIESZĘ SIĘ!"....? Ehh, coraz gorzej z moim kombinowaniem. Chociaż, czy kiedyś było lepiej? Nie. Dobra, skłamię jej coś, może się nabierze...." - myślał różowowłosy kierując się w stronę rodzicielki leżącej na kanapie i czytającej gazetę w pustym salonie.
- Cześć, mamo. - powiedział z udawanym entuzjazmem dosiadając się obok matki, by tylko nie pokazać, jak bardzo się denerwuje.
- No tak, bo dziś się jeszcze nie widzieliśmy synku. - rzuciła z uśmiechem odkładając gazetę i ściągając z nosa okulary. - Reeeety, jak Ty mi wyrosłeś przez te całeee - spojrzała na nadgarstek, na którym nawet nie było zegarka, udając sprawdzanie godziny z komicznym zdumieniem na twarzy. Wytrzeszczyła na niego zabawnie oczy ściskając policzki - pół godziny! - krzyknęła przybliżając twarz do jego i dokładnie obserwując, kiwając głową na boki, twarz syna.
- Mamooo, nie żartuj, proszę.. Słuchaj, nie masz nic przeciwko, jakbym jutro po szkole poszedł do koleżanki z klasy? Napisała do mnie, że chciałaby obejrzeć jakąś komedię i w ogóle.... - odwrócił wzrok. W myślach modlił się, aby kobieta łyknęła drobne kłamstewko.
- No pewnie, jesteś już w wieku, żeby chodzić do znajomych, bawić się i w ogóle, ale zapamiętaj. BEZ ALKOHOLU, NARKOTYKÓW I INNYCH UŻYWEK, CHŁOPCZE! - pokiwała palcem przed nosem Maxa, który natychmiast się ucieszył, jakby szóstkę w lotka trafił.
- Dzięki, mamo! - przytulił matkę i wybiegł do pokoju. Rzucił się na łóżko. Leżał swobodnie na plecach z rękoma ułożonymi pod głową i nogą na nodze patrząc z uśmiechem na ustach w sufit. Nie zdawał sobie sprawy, jak się cieszy ze spotkania z Sebastianem. "I to jeszcze w jego domu, ahh! Ciekawe, co obejrzymy.. Przydałoby mi się trochę wyluzować...." - myślał, gdy nagle zadzwonił jego telefon. Sięgnął ręką do szafki nocnej. "Nieznany numer...?" - usiadł i powiedział do słuchawki - Halo?
- Aaahhhh, ahh, ooo taaaaak....! - w komórce szeptał jęcząc dziwnie znajomy. - Hahaha, żartuję. Tu Sebuś, wiesz? I jak? Przyjdziesz na sto pro?
- Głupek! Żeby takie żarty robić, ughh, aż się wzdrygnąłem. Noooo, na to się zapowiada.....
- Zajebiście! Czekaj na mnie pod szkołą.
- Przecież jesteśmy w tej samej klasie! - powiedział zdziwiony, lecz brunet już tego nie usłyszał, gdyż się rozłączył od razu po skończeniu swoich słów. - Ten to ma tupet, nie wysłucha nikogo... - mruknął niezadowolony i podszedł do włączonego komputera. Zajął się światem wirtualnym. O 22 grzecznie wyłączył internet, wziął szybki prysznic i wskoczył do łóżka rzucając telefon obok na poduszkę. Chciał już odpocząć. Ledwie, co zaczął drzemać, a rozbudził go dźwięk przychodzącego smsa. Zgadł od kogo.
SMS OD SEBASTIAN
"Dobranoc, seksiaku :* Kolorowych. .......ze mną w roli głównej, oczywiście :>" -   mimo, że właśnie zaspany różowowłosy się rozbudził, nie zważał na zboczenie w treści. "Ehh, chyba już się do tego przyzwyczajam...." - myślał. Zaspany nie miał ochoty odpisywać, po prostu włożył telefon pod poduszkę, żeby już nic go nie obudziło. Do rana. Sam był zaskoczony, ale śnił mu się rzeczywiście brunet. A raczej, Sebastian w stroju zająca skaczącego po lesie. Ach, jaki widok. Wszystko byłoby miłe i spokojne, gdyby owy sen nie przeobraził się w koszmar, albowiem obok lasu było pole z warzywami, a jedną z marchwi był uwięziony w glebie Max, jedynie z głową wystającą z ziemi. Obserwował skaczącego swobodnie ciemnookiego, który niebawem zauważył marchew z różowymi włosami. Zaczął w podskokach zbliżać się do owego warzywa-Maxa. Przystawił swoją twarz do jego na niebezpiecznie bliską odległość, po czym odgryzł mu kawałek głowy, co akuratnie znajdowało się na samym końcu listu rzeczy, które zająco-podobny Sebastian mógł mu w tym momencie zrobić. A TEGO, co działo się potem, to w najgorszych ero-snach nie widział. Ten sen mógł spokojnie zaliczyć się do wizji seksualnych niewyżytego, psychopatycznego świra przebywającego latami w izolatce. Otóż, zając wyciągnął marchew z ziemi i "głową" Maxa zaczął wsadzać ją sobie w gorącą dziurkę. Chciał wrzeszczeć, ale uniemożliwiała mu to zajęcza łapka miażdżąca jego marchwiową twarzyczkę w celu wepchnięcia jej jeszcze głębiej. Po wysiłku cały "Max" znajdował się w odbycie zajęczego Sebastiana, w którym było po prostu cholernie ciemno. Ciemno, gorąco, wilgotno. Gdyby miał gruczoły potowe(ale warzywa ich nie mają), to już zapełniłby cały odbyt, w którym się znajdował, słonym płynem.(nie pytajcie, skąd znam smak potu.... buahaha >D). Uszaty wyciągnął marchew i znowu ją sobie wsadził w całości. I tak w kółko, wyjmował, wsadzał, wyjmował, wsadzał, wyjmował, itd. Po kilkunastu "aktach", na szczęście dla zielonookiego, sex przer.... tfu, SEN, przerwał mu ustawiony budzik w telefonie. "Ughh, to był tylko sen..." - myślał spocony ze strachu nastolatek wpatrując się tępo w sufit. Nigdy nie przypuszczał, że jego psycho-ero-sen, nie dość, że zafundował mu poranną, pełną erekcję, to uświadomił, jak najprawdopodobniej wygląda wnętrze Sebastiana, chociaż właściwie, to Max sam ją sobie taką wyobraził, a sen podstawił tylko mentalne obrazy. Chłopak wstał i udał się natychmiast do łazienki. A, że twierdził, iż z erekcją raczej chodzić cały dzień nie da rady, ulżył szybko ulżył sobie po cichu spuszczając się do kibelka. "No pięknie, czyli tak teraz będą wyglądać moje poranki do końca życia....? Wiem, nazwę to Rytuałem Po-Sebastianowym =.= Może, przy odrobinie szczęścia, wejdzie mi to w nawyk, jak mycie zębów z rana.." - myślał zaczynając szczotkować białą już dumę(zęby, zbereźniki wy jedne, wy!). Wiedział, że dziś idzie do Sebastiana, więc wziął szybki, lecz dokładny prysznic, umył włosy wiśniowym szamponem. Ogoliłby jeszcze nogi...... Gdyby miał tam chociaż jakieś włosy, a nie żałosny, że tak to nazwę, blond meszek. (xD) Owinął się puchatym ręcznikiem kierując do pokoju. I tu nastał dylemat godzien czternastolatki przez randką z jej "miłością życia", albowiem wybór odzieży na tę jakże specjalną okazję. Po kilkuminutowemu, niesamowicie głębokiemu rozważaniu założył czarne bokserki, skarpetki w fioletowoczarną panterkę, bezrękawnik koloru ciemnego, czerwonego wina w pojedyncze, czarne paski nadrukowane tak, jakby ktoś cienkim pędzlem niestarannie namalował kilka linii hebanową farbą rozchlapując dookoła na materiale kilka ciemnych kropelek. Do tego czarne biodrówki kusząco opinające jego zgrabne nóżki i pośladki i pasek z Super Men'a. Na stopy zarzucił ciemnoczerwone trampki pod kolor bezrękawnika. Szybko spakował się do szkoły i wybiegł, dosłownie, z domu. Droga do placówki minęła zwyczajnie(czyt. nudno, beż żadnych epizodów). O dziwo, na pierwszej lekcji, jaką była chemia, nie pojawił się czarnowłosy. Max pomyślał, że pewnie zaspał, czy kij go tam wie. Oczywiście, brak rozpraszającej atrakcji siedzącej kilka metrów dalej działał zdecydowanie na korzyść różowowłosego, gdyż nadzwyczaj skupił się wyłącznie na lekcji. Przerwę spędził w gabinecie pedagogicznym, wiecie, wykłady zatytułowane mniej więcej "JAK CHŁOPAK MOŻE MIEĆ TAKIE WŁOSY?! ZRÓB COŚ Z TYM, O ILE DA SIĘ COKOLWIEK JESZCZE Z "TYM CZYMŚ(jak to elokwentnie wyraziła się pedagog) ZROBIĆ!"
Na następnej lekcji, matematyce, również pusto. Brak brunecika. Jakby los chciał mu to wynagrodzić, zesłał do jego ławki jakiegoś smarkatego karła. Całą lekcję nastolatek musiał odsuwać się jak najdalej i uważać, aby nie złapać od "kolegi" jakiegoś syfu. Słońce schowało się za chmurami, zaczął lekko padać deszcz. Owa pogoda dobitnie WKURWIAŁA Maxa, którego non stop nachodziły myśli, czy aby nic się Sebastianowi nie stało, czy wszystko z nim okej, czy nic mu nie wypadło ważnego, itd. Tak się cieszył, że do niego pójdzie spędzić zapewne sympatycznie czas, a tu los się na niego uwziął. Nie trudno wyłapać niepotrzebną histerię w myślach chłopaka. Reszta lekcji minęły równie nudno, a każdy kolejny dzwonek, tylko coraz bardziej przygnębiał zielonookiego. W sumie efekt był taki, że wyszedł ni to zły, ni to zdołowany ze szkoły kierując się od razu w stronę domu. I tu nie wiedział, czy aż tak bardzo "umiera" z tęsknoty i zawodem spowodowanym jakże szanowną osobą Sebastiana, że już świruje i sam wmawia sobie, iż właśnie widzi pod bramą szczerzącego się, jak głupi do sera, bruneta, CZY, to na prawdę on. Spokojnym krokiem, próbując rozwiać wszelkie złudzenia, Max udał się zżerany ciekawością do bramy. Nie przewidział się. Bynajmniej, faktem tego było to, że domniemany ciemnooki objął go ramieniem przed całą szkołą i skierował się w totalnym milczeniu w sobie znanym kierunku.
- Emm, czemu Cie nie było w szkole? Już myślałem, że Ci coś się stało, czy coś..... Ekhem, i nie musisz mnie obejmować.. - zagadnął nieco niezręcznie młodszy.
- Ano, wiesz.. Dziś po prostu z łóżka wstać jakoś nie mogłem. Odpuściłem sobie ten jeden dzień, a po za tym, byłem zajęty. - posłał "koledze" chytry uśmiech. - A co, przeszkadza Ci? - zaśmiał się obserwując oblanego rubinem na twarzy Maxa. Teraz, to i policzki miał pod kolor włosów. (xD) - Ślicznie wyglądasz. - dodał szeptem wprost do ucha niższego chłopaka, po którym za chwilę przejechał delikatnie czubkiem języka. Z satysfakcją odnotował zadrżenie delikatnego ciałka.
- Dzięki....? - odpowiedział zawstydzony. - A co jest ważniejszego dla Ciebie od szkoły, hmm?
- Hehe... Przekonasz się. - rzekł i pociągnął różowowłosego do wypożyczalni DVD. Weszli do środka wsłuchując się w zabawny dzwonek wiszący na drzwiach. W środku było kilka regałów z filmami, jeden z gazetami, za ladą stał jakiś starszy pan w okularach właśnie podający gumy jakiejś dziewczynce z zacieszem, która wesoło trzymała w drobnych dłoniach magazyn "W.I.T.C.H." oraz "Barbie", a obok niej stała mama z dosłownym "O JA PIERDOLE" wypisanym na załamanej twarzy. Maxa dosyć rozśmieszyła ta niby najzwyczajniejsza scenka z życia realnego. Nie zauważył, gdy mimowolnie jego kąciki ust lekko uniosły się ku górze. Wyrwało go dopiero nagłe, zdecydowane szarpnięcie za rękaw. Jako normalną reakcją u niego, okazało się podskoczenie z piskiem i nagłe, energiczne rozglądanie się na wszystkie strony wokół siebie w celu konfrontacji napastnika, KTÓRYM okazał się lekko zdenerwowany brunet.
- Hej, nie wiedziałem, że taki PEDOFIL Z CIEBIE. - powiedział specjalnie głośniej, na co policzki "pedofila" oblały się rumieńcem. - Żartuję, ale serio, powinieneś mi poświęcić więcej uwagi. Słyszałeś chociaż, co mówiłem? - rzekł oskarżycielsko, patrząc z wyższością prosto w zielone oczy. Odpowiedziało mu tylko lekkie kiwnięcie na oba boki różowej łepetynki. - Ehh.. Co ja się z tobą mam.. - udał zrezygnowanie w głosie, starając się na marne ukryć rozśmieszenie spowodowane bojaźliwym zachowaniem Maxa. - Pytałem się, jaki gatunek filmu chcesz obejrzeć, albo tytuł najlepiej.
- Eee, nie wiem..
- Jak zwykle.. PEWNY I ZDECYDOWANY! - parsknął Sebastian spoglądając w górę i rozkładając ręce w geście potwierdzającym sarkazm wypowiedzi. - No dobra, no to może chociaż mi powiedz, wolisz komedie, czy horrory? Może fantasy? SciFi? A kryminalne? Co powiesz na egzorcyzmy? - wymieniał z coraz większym podekscytowaniem kolejne nazwy, przejeżdżając palcem po najróżniejszych okładkach płyt.
- Nie wiem, wybierz coś. Może być komedia.. Byleby nie romantyczna! - przestrzegł chłopak z wyraźnym przerażeniem w oczach.
- Ej, no wiesz ty co! - burknął obrażony brunet - Ja innych nie oglądam!
- Dobra, weź wybierz coś, co tam uważasz za odpowiednie.. - zadecydował z aprobatą w głosie Max. Sebastian już nic nie odpowiedział wchłonięty w wir streszczeń najbardziej oklepanych komedii romantycznych w historii Bollywood. Po kilku minutach się zdecydował, przedstawiając jakąś na pozór skomplikowaną sytuację w filmie, Maxowi pytając, czy mu odpowiada. Zielone oczy zaczęły studiować kolorową okładkę. Zjechał paczadełkami na opis fabuły. "Eh, czego ci ludzie nie wymyślą.. Historia przewidywalna i chyba została przydzielona do gatunku Romantyzm, ze względu na to, że fabuła przedstawia losy hetero, homo, bi, a do Komedii, ze względu na zawiłą, idiotyczną sytuację, którą większość widzów uzna za zabawną w swej prostocie i kretyniźmie. Bla bla bla, małżeństwo, bla bla bla, młody, przystojny rudzielec przed ślubem, na wieczorze kawalerskim poznaje księcia z bajki, bla bla bla, potajemnie zdradza żonę z mężczyzną-panczurem stawiającym białe włosy na żel, bla bla bla, bierze ślub w pełni przekonany, że jest hetero, a tamten epizod to wina alkoholu, bla bla bla, odkrywa, że owy, białowłosy książę z bajki, to brat cioteczny jego obecnej żony, bla bla bla, itd." - rozmyślał Max, a po chwili odezwał się w kierunku bruneta - Niech będzie. - uradowany Sebastian podszedł do starszego pana stojącego za ladą i zapłacił za wypożyczenie, biorąc specjalnie młodszego pod rękę i wychodząc z budyneczku już prosto do domu. W drodze rozmawiali ogólnie jedynie o filmach, gustach. Rozmowa na luzie. Po pewnym czasie, który spożytkowany na normalnej, zapoznawczej rozmowie minął zadziwiająco szybko, znaleźli się na terenie prywatnym. Max został, delikatnie mówiąc, oczarowany otoczeniem. Przepiękny, zadbany ogród z przystrzyżoną trawą, zabawnymi krasnalami ogrodowymi, krzakami czerwonych i białych róż. Po środku krótka ścieżka uformowana z kamieni, prowadząca do wyłożonych kafelkami schodów. Weszli po nich do mieszkania.
- Chcesz to zdejmij buty, ja nie każę. - powiedział i udał się w swoich 20-dziurkowych glanach prosto po białym dywanie do jakiegoś pokoju. Max z wyuczonej grzeczności zdjął trampki i udał się za chłopakiem. - Rzuć gdzieś torbę i rozgość się. Ja pójdę zrobić coś do żarcia, jak ci się znudzi siedzenie tu, to przyjdź do mnie. - zaśmiał się kpiąco z różowowłosego, który czując się głupio podreptał za Sebastianem do kuchni.
- Hmm, dooobra, co my tu mamy... - mówił sam do siebie brunet otwierając szafki - Jesteś na coś uczulony? - spytał trzymając głowę w jednej z wyższych szafek.
- Nie. - odpowiedział nastolatek siadając na krzesełku łudząco podobnego do barowego zaskoczony pytaniem. "Skoro się o takie rzeczy pyta, to się chyba martwi, tak....? Miło. Więc jednak mu na mnie zależy, ehh. Czy ja nie mam innych problemów na głowie?! Może i jest pieprzniętym, nieobliczalnym świrem ze zjebanym poczuciem humoru, ale potrafi być miły, troskliwy.. No i jest taki sexow...." - jego myśli zostały przerwane przez palec Sebastiana.
- Możesz mnie nie tykać? - spytał patrząc na bruneta, "tykającego" w jego ramię palcem, jak na idiotę. "Widać nawyk z pierwszej lekcji w szkole mu nie przeszedł =.=" - dodał w myślach.
- Nie, dopóki nie zaczniesz mnie słuchać. - odpowiedział i zaczął jeszcze mocniej krzywdzić biedne ramię Maxa.
-No już, słucham cie przecież! Przestań już.
- Hehe.. Moje metody zawsze skuteczne. - przestał męczyć różowy łeb z bananem na twarzy. Owy łeb zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem mu za chwilę ta gęba nie pęknie - Dosypać ci cukru do coli? I chipsów? I paluszków? I czekolady? I ciastek? I orzechów w czekoladzie? I popcornu? I wina? I jogurtu?
- Eee, nieeee? - powiedział z pytaniem wykrzywiając twarz z niezrozumieniem - Czemu niby miałbyś do tego wszystkiego....? W ogóle, po co ci tyle żarcia?!
- Musisz przytyć, dlatego. - rzekł z uśmiechem biorąc chipsy, które zaczął wynosić do salonu ze sporym telewizorem plazmowym.
- Taaa, i akurat święta teresa z kalkuty wybrała sobie za cel mnie podtuczyć.. - zironizował.
- Chcesz, to pomóż mi zanosić żarełko.
-Okej. - burknął tylko i zaczął wraz z Sebastianem wynosić całe "żarełko". Po drodze zaliczył oczywiście, jak to na niego przystało, dwie gleby. A chipsy urządziły sobie wycieczkę krajoznawczą po wypolerowanej podłodze. Po chwili, gdy wszystko leżało "bezpiecznie" na stole:
- Klepnij sobie gdzie tam chcesz. - powiedział uruchamiając DVD.
- Ehe. - odpowiedział zielonooki, jak zwykle inteligentnie, i usiadł na brzegu sporej, ciemnobrązowej kanapy. Sebastian nalał do dwóch fikuśnych szklanek białego wina, a następnie podał Maxowi jednego..
- Masz. - powiedział z dziwnym uśmiechem(co za nowość xD).
- Nie dosypałeś niczego...? - zaśmiał się, lecz wziął kieliszek i upił łyk pod dosyć wymownym, żeby nie powiedzieć, że natrętnym wręcz, wzrokiem bruneta. Nie za bardzo przepadał za alkoholem. Po prostu nie lubił smaku, jednak to, co otrzymał wprawiło go w osłupienie. Pierwszy raz w życiu pił coś takiego, co cholernie mu posmakowało. Nie było czuć tyle alkoholu, co kokosa. Tak intensywny smak kokosów, które akurat Max uwielbiał. Chciał smakować więcej, więc przychylił ponownie płyn do ust i upił 3 łyki.
- Hehe, smakuje? - spytał z wyraźnym zadowoleniem w głosie, jakby przeszukał cały świat w celu odnalezienia najlepszego.
- No pewnie! Skąd ty to wytrzasnąłeś?!
- Prawdę mówiąc, to jeszcze tego nie próbowałem.. - mówiąc to Sebastian zbliżył się do Maxa i zlizał mu resztkę nieoblizanego wina znad górnej wargi. - Rzeczywiście. - rzekł z uśmiechem biorąc tym razem swój kieliszek i wypijając z niego kilka drobnych łyczków.  - Jak ty się ładnie rumienisz. - zauważył na głos śmiejąc się brunet.
- Bardzo śmieszne. - odburknął jeszcze bardziej zaczerwieniony na twarzy chłopiec - No włącz już ten głupi film. - skończył mówić i odwrócił, w akcie obrażenia na cały świat, głowę w bok.
- Już włączam, tylko nie bij, seksiaku! - zażartował głosem wyrażającym pełne w swej istocie przerażenie, po czym, na życzenie owego seksiaka, raczył uruchomić odtwarzacz DVD. W tym samym czasie popcorn był gotów, o czym poinformowała mikrofalówka. - No tak, jeszcze popcorn.. - pobiegł do kuchni i wrócił z miską pełną gorącego, maślanego popcornu i kostką masła w drugiej ręce. Ułożył kalorie na zapchanym stole.
- Emm, nie za dużo tego jedzenia...? Chyba sam to wszystko planujesz zje, PO CO CI TO MASŁO?!
- Mówiłem, musisz przytyć. Popcorn jest niby z masłem, ale nie wierzę opakowaniom, więc to jest speszyl for ju. - odpowiedział mu jedynie facepalm na twarzy młodego - Dobra, żartuję, nie musisz.. I tak mi się podobasz, chociaż kilka kilogramów by ci nie zaszkodziło. - zaśmiał się i dolał im wina.
"I znowu czuję się niezręcznie, po kija on to mówi?! Co ja niby mam mu odpowiedzieć, heee?!" - myślał siedząc zarumieniony cicho. Seans się zaczął dosyć ciekawie, gdyż pierwsze klatki ukazywały scenę łóżkową młodej kobiety z niewiele starszym, przystojnym mężczyzną.
- A, nie patrz! - krzyknął Sebastian i przewrócił zielonookiego tak, że teraz leżał pod nim na kanapie. Zasłonił mu natychmiastowo zielone oczy dłonią.
- Ha - ha, bardzo śmieszne. - zironizował Max próbując odciągnąć rękę z oczu. - No weź, puszczaj!  - krzyknął próbując się wyszarpać spod ciała czarnookiego, który, nie opuszczając ręki z jego oczu, drugą objął dodatkowo młodzieńca w pasie, po czym pocałował zaborczo próbując wsunąć język do środka drobnych ust. "Cholera! No wiedziałem, że tak będzie!" - pomyślał zaciskając wargi, by tylko nie wpuścić intruza. Brunet po nieudanych próbach odsłonił zielone oczy i rozsunął drobne nóżki chłopaka kolanem, drażniąc coraz bardziej podniecające się krocze.
- No rozchyl usteczka, śliczny.. - rzekł specjalnie zniżonym głosem i polizał Maxa wolno po całej długości ucha, wsuwając delikatnie w nie czubek języka. Różowowłosego przeszedł dreszcz i powoli zaczynał czuć delikatne ciepło rozlewające się w okolicy podbrzusza. Nagle Sebastian podniósł się uwalniając zdezorientowane ciałko. - Hehe, nie martw się. Nie chciałem cie wystraszyć, tylko pocałować, sorry. Gniewasz się? - rozczochrał różowe kłaki.
- Ni..e - nastolatek podniósł się do pionu - Ale weź tak mnie nie strasz, co? - poczerwieniał jeszcze bardziej zauważając częściową erekcję u siebie. Podciągnął kolana do brody starając się ten dosyć niewygodny fakt ukryć.
- Spoko, spoko. Ale powiedz mi jedną rzecz, tylko tak szczerze. - znowu na twarz wpłynął ogromny banan - Ja ci się podobam? To znaczy, nie, że od razu się we mnie bujasz, czy coś - zaczął tłumaczyć, gdy zaobserwował strach na twarzy młodego - tylko tak ogólnie, czy ci się ogólnie chociaż trochę podobam, kumasz? - Maxa, delikatnie mówiąc, zatkało. W sumie, to cieszył się, że brunet zaznaczył tak dokładnie, o co mu chodzi, a nie zapytał od razu, czy się w nim kocha. Widać, że potrafi uzyskać zadowalające siebie informacje nie sprawiając większego zakłopotania u nikogo.
- Eee, tak chociaż trochę to, eeee, no chyba można tak powiedzieć.. - zaczął speszony wpatrywać się w film, byleby tylko nie patrzeć z tym wstydem w oczach, jak jakaś nastoletnia dziewica, gdy ma okres, w te piękne, czarne oczy.
- Dobra, nie martw się, nie zgwałcę cie przecież.. Chociaż żywej duszy nie ma w odległości kilkudziesięciu metrów, a ja bez problemu mógłbym wziąć to czego chcę.. - z każdym słowem Max zaczynał się bać i denerwować coraz bardziej. - Haha, żartuję(no co ty nie powiesz? =.="), luz. Pij, jak ci tak smakuje. A, i musisz zjeść, co najmniej, połowę tego - powiedział poważnym tonem głosu i wskazał ręką na zawalony żarciem stół. - inaczej nie wypuszczę cie stąd. Zielone oczy ze strachem otoczyły jedzenie.
- No chyba sobie znowu żartujesz.. - sięgnął zestresowany po kieliszek upijając zarazem kilka łyczków.
- Dobra, cicho, jedz i oglądaj. - potem, właściwie, to nic nie robili, tylko oglądali, śmiali się, jedli i pili. Sebastianowi nawet kilka razy udało się pocałować z języczkiem, rozluźnionego trzeba kieliszkami wina, Maxa. Półtorej-godzinna sielanka minęła, a droga różowowłosa istotka była na pięciu kieliszkach.
- Ehhh, nie mogę się podnieść....! Po chuja tyle żarcia kazałeś mi <bek> zjeść... - wymamrotał kładąc się na kanapie Max.
- Nareszcie przytyjesz, ale wiesz.. Zaplanowałem coś dla nas, tak na spalenie kalorii, bo ja, to w sumie przytyć nie chcę. - powiedział z cwanym uśmieszkiem na ustach brunet.
- Heee? Czyli? - podniósł się do siadu.
- Myślę, że ci się spodoba. No chodź. - pociągnął chłopaka za rękę. Ten tylko grzecznie udał się lekko chwiejnym krokiem w kierunku, jak się okazało, pokoju ciemnookiego.
- Połóż się na łóżku. - wydał niezbyt miłe polecenie z dziwnie poważnym wyrazem twarzy. Nie można ukrywać, że zdziwił tą nagłą zmianą nastroju nastolatka, który jedynie usiadł na brzegu czerwonego posłania. - Mówiłeś, że ci się podobam, tak? - spytał podchodząc do młodzieńca, a następnie pchnął go do pozycji leżącej. Natychmiast to wykorzystał i zawisł nad nim łapiąc w dłoń drobną męskość przez materiał spodni, przez co do uszu jego doszedł cichy świst wciąganego przez zęby powietrza. - Odpowiedz! - ścisnął mocniej dłonią krocze chłopca, który w odpowiedzi jedynie przytaknął głową i zmrużył powieki pod wpływem spazmu bólu zagłuszającego jakąkolwiek przyjemność z dotyku bruneta, jednak cała sytuacja zdecydowanie go pobudzała, mimo lęku. - No więc, mam wspaniałą wiadomość. Dziś kupiłem kilka.... hmm.... zabawek. Mam nadzieję, że ci się spodobają takie zabawy. - powiedział i zszedł z Maxa, by wyjąć z szafki przepaskę na oczy. - Nie masz prawa jej zdejmować. - Zasłonił nią całkowite pole widzenia zielonych oczu. Chłopak przestawał racjonalnie myśleć, nie mógł doczekać się tego, co szykował Sebastian. Tak, kilka kieliszków, i stał się odważniejszy. Usłyszał jakiś brzęk metalu, aczkolwiek nie mógł zobaczyć, co to takiego. Kilka rzeczy zostało rzuconych niedbale pod łóżko. Po chwili się przekonał, co to był za metal, gdy dał się bez szamotania zapiąć w dosyć solidne kajdanki nałożone na ręce i nogi, a następnie przypięte do ram łóżka. Podniecał się z każdą chwilą bardziej, co nie umknęło uwadze bruneta. Poczuł, jak zostaje powoli rozbierany. - Ej, przestań! - krzyknął zaczerwieniony, gdy spodnie wraz z bokserkami opuściły swe prawowite miejsce. Nie usłyszał odpowiedzi, bowiem sam wydał z siebie przeciągły jęk, gdy jego członek został natychmiast pochłonięty przez gorące usta Sebastiana. Rozpuszczone, kruczoczarne włosy śmiesznie gilgotały jego nagą skórę. To, co przeżywał, było cholernie przyjemne. Myślał, że od razu spuści się z rozkoszy w te kochane wargi. Jęknął z niezadowoleniem, gdy czarnooki zaprzestał tej cudownej pieszczoty. Przepaska została zdjęta z oczu. - No, jak już tak sobie leżysz przykuty, możemy zacząć się bawić. Może cie trochę uświadomię w obecnej sytuacji. - szybko zrzucił z siebie całe ubranie, stając przed łóżkiem ze swoim skarbem tak, jak go natura stworzyła. - Więc.. - odpiął mu ręce od łóżka, jednak nie pozostawił ich wolnych, gdyż spiął je z tyłu na pleckach zielonookiego. Wyciągnął spod łóżka pejcz i usadowił się pomiędzy rozszerzonymi nogami Maxa na posłaniu, klęcząc. Lewą ręką złapał za różowe włosy i przyciągnął je do własnego penisa. - Więc, teraz będziesz grzecznym chłopcem i zrobisz mi dobrze, albo spotka cię kara. - rzekł z rozśmieszeniem, a dzierżony w prawej dłoni pejcz nagle znalazł się na pośladkach chłopaka. Nie skomentował tych słów, a zabawa, jaką rozpoczął Sebastian nawet mu się podobała. Nie sprzeciwiając się, zaczął dogadzać swemu nowemu seme. Starał się jak najlepiej tylko mógł, ssał główkę penisa, czasem zjeżdżał ustami na jądra - Mhmmm, właśnie tak... - mruczał z rozkoszy wypychając rytmicznie biodra, by wbić się głębiej. Co chwilę na pośladki padały uderzenia pejcza. Po krótkim czasie z niechęcią odciągnął od swego krocza różowy łeb, mówiąc chłodne - Wystarczy. - wziął kluczyk i znów przypiął ręce Maxa do ramy łóżka, unieruchamiając go całkowicie.
- Coś źle zrobiłem....? - spytał niewinnie z dziwnym zaciekawieniem.
- Nie, po prostu mam zaplanowanych kilka atrakcji. - powiedział i wyjął spod łóżka trzy klipsy połączone ze sobą srebrnym łańcuszkiem. Zielone oczy rozszerzyły się widząc to metalowe coś. Sebastian zbliżył się do delikatnego torsu i zaczął ssać lewy sutek. Max mógł jedynie pojękiwać i wyginać się w łuk, gdy jego guziczek został mocniej zassany przez gorące usta. Na koniec brunet go przygryzł i cmoknął, by potem natychmiast ścisnąć go boleśnie metalowym klipsem. Do uszu dotarł syk bólu wydobyty z mrużącego paczadełka chłopaka. Spojrzał z bólem w czarne oczy, które po chwili zniknęły, ponieważ wilgotne usta zdążyły już posiąść we władzę twardy, prawy sutek. Zrobił z nim to samo co z lewym, a po pocałunku jego również spotkał los zaciśnięcia poprzez klips. Max nie wiedział tylko, po co ten trzeci, środkowy kawałek metalu. Ah, i jak zwykle, za chwilę się przekonał.
- Wystaw języczek i, jak na grzecznego chłopca przystało, nie protestuj. - rzekł zmysłowo głębokim szeptem przygryzając płatek ucha, a "grzeczny chłopiec" posłusznie wystawił lekko język. Po chwili pożałował wyboru, gdyż został na nim również zaciśnięty klips. Nie mógł go teraz schować w buzi, więc wilgotny narząd zwisał sobie swobodnie. Pojawiła się już pierwsza stróżka niezahamowanej śliny, która została zlizana dokładnie językiem Sebastiana. - Jaki cudowny widok.. A będzie jeszcze cudowniejszy. - powiedział śmiejąc się i wyciągając spod łóżka coś, na co oczy Maxa maksymalnie się powiększyły, otóż, mądry brunecik wymachiwał mu teraz przed twarzą różowym wibratorem z jakimś przełącznikiem. - Patrz, nawet pod kolor włosów ci wybrałem, żeby pasował. - zaśmiał się i wyjął spod łóżka pełnego niespodzianek, jakiś różowy lubrykant. O dziwo, prawie połowy nie było. "Ciekawe co z nią się stało... =.=" - zironizował w myślach zielonooki, bo jedynie na to pozwalał mu obecny stan rzeczy. Nastolatek bał się bardziej, jednak rosło również podniecenie. Seba wylał na dwa palce sporą ilość żelu, po czym skierował je do wejścia różowowłosego. Spojrzał w zielone oczy z wyższością, a kiedy i one się na niego patrzyły, wsunął naraz dwa palce, czego skutkiem ubocznym był krzyk bólu, mimo, że nawilżenie sporo dało, dziewicza, ciasna dziurka nie była przyzwyczajona do takich sytuacji w ogóle. - Aaaaghh, fefdaj! - krzyknął niespecjalnie wyraźnie i zaczął trząść się wyginając ciałko w ponętny łuk, gdy brunet energicznie ruszał palcami w jego wnętrzu nie zwalniając, oraz, nie pozwalając na chwilę głębszego oddechu. - Że co? Wybacz, ale nie rozumiem, co mówisz. - zaśmiał się ściskając lewą ręką pośladek młodzieńca. (prawą miał zajętą, oczywiście) - Dobra, chyba wystarczy. - burknął sam do siebie i wyjął palce ze zmęczonego wejścia chłopaka, chociaż to był dopiero początek. Wylał sporą ilość żelu na wibrator, po czym zaczął go w niego wpychać. - Aaaachhh, folniej! Jeft fa tuwy... (tłumaczenie: Aaaachhh, wolniej! Jest za duży...). - jak zwykle, na jego słowa Sebastian nic nie zważył, gdyż wepchnął w niego prawie cały wibrator, przy wtórnych temu jękach. Odczekał chwilę, by młody mógł się jako tako przyzwyczaić - A teraz, niespodzianka.. Hehe... - powiedział i włączył urządzenie na najwyższy poziom wibracji. Zadowolony słyszał krzyki i obserwował, rzucającego się z wyginaniem na przemian ciała, Maxa. To, co czuł w tej chwili młodszy, nie mieściło się dla niego w skali światowej. Wiedział, że wystarczy jeden ruch na penisie i dojdzie. Ta rozkosz rozrywała go od wewnątrz, gdy wielki wibrator wiercił się energicznie w gorącym, ciasnym środku, i najwyraźniej, nie miał zamiaru w najbliższej przyszłości przestać. Sebastian chwycił metalowy wisiorek łączący klipsy na jego sutkach oraz języku, a następnie lekko go podciągał kilka razy do góry, ciągając obolałe, czerwone guziczki. Gdy znudziło mu się męczenie jego sutków, pochwycił w dłoń naprężonego członka, łaskawie pozwalając dręczonemu na spełnienie, które nastąpiło po kilkunastu szybkich ruchach ręki. Wyjął z niego wibrator i wyłączył. Max był już wystarczająco zmęczony, chciał odpocząć. Patrzył z wyczekiwaniem na Sebastiana, oczekując zapewne odpięcia, co nie nastąpiło. Brunet, owszem, odpiął go, lecz jedynie nogi. Zgiął je w kolanach, mając doskonały widok na jeszcze wpół otwartą, wymęczoną wibratorem dziurkę. Aż ślinka mu ciekła, której pozbył się plując dwa razy na kusząco wyprężone wejście, po którym zaczęła owa ciesz powolnie spływać. Chłopak wzdrygnął się na myśl, że to nie koniec, chociaż w sumie, to Sebastian ani razu jeszcze nie doszedł. Za chwilę poczuł, jak coś sporego, twardego i gorącego wsuwa się za jednym ruchem całe w jego własne ciało. Brunet jęknął przeciągle i zaczął szybko poruszać się w ciasnym wnętrzu, czasem wymierzając solidniejsze klapsy w jędrne pośladki. Wzdychał z przyjemności za każdym głębokim pchnięciem, w przeciwieństwie, do nieustannie jęczącego głośno Maxa. Znowu jego skarb dumnie stał na baczność, gdy penis trafiał za każdym razem idealnie w prostatę. Rozkosz zaczęła potęgować dłoń Sebastiana poruszająca się w rytmie pchnięć na jego członku. Po kilku chwilach różowowłosy doszedł z przeciągłym jękiem po raz drugi, a zaraz po nim brunet z głośnym, męskim westchnieniem, gdy poczuł zaciskające się na jego "sprzęcie" mięśnie. Pocałował Maxa w usta, odpiął kajdanki i zdjął klamry.
- Byłeś cudowny. - powiedział i położył się obok niego, by uspokoić nierówny oddech. Doskonale słyszał głośne bicie ich serc. Różowowłosy zasnął po kilku minutach wtulony w nagi tors Sebastiana i otoczony jego silnym ramieniem, wsłuchując się w jego oddech, jak w kołysankę. Po chwili w krainę Morfeusza odpłynął również brunet, zasypiając przy swym skarbie.

środa, 2 maja 2012

Pan i jego niewolnik cz. II

Po kilku godzinach wieczorem do chłopca przyszedł Alex, specjalnie głośno otwierając zamek w drzwiach na wypadek, gdyby blondynek jeszcze spał. Nie miał do końca racji. Fabian leżał jedynie drzemiąc, a na dźwięk zamka natychmiastowo się przebudził. Nie był ogromnie zadowolony z myśli, iż właśnie ma iść z tym mężczyzną się kąpać, lecz sama wiadomość o umyciu się jako tako go uspokajała. Chciał się chociaż trochę zrelaksować w ciepłej wodzie i zmyć z siebie brud całego dzisiejszego dnia. Niechętnie, więc niesamowicie powolnie, zaczął przecierać oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Od razu skrzywił się ze zmęczenia i lekkiego bólu w dolnych partiach ciała, toteż natychmiastowo zamknął oczy i rzucił z powrotem do pozycji leżącej na "łóżku". Brunet, co trzeba przyznać, do najcierpliwszych nie należy, ale widok tak zaspanego, niewinnego i zupełnie bezbronnego w obecnej sytuacji niebieskookiego leżącego na łóżku z kajdanami, po prostu go śmieszył. "Uroczy, bezbronny, cały mój, na mojej łasce.... Ale LEŃ." - przeszło przez myśli brunetowi stojącemu w drzwiach.
- Słuchaj, mam zacząć wymyślać ci kary za lenistwo? Gorszego lenia w życiu nie widziałem, no już, wstawaj w tempie, bo ci pomogę. - na jego usta znów wkradł się przerażający Fabiana uśmiech.
- Doo*ziew*oobra, nie trzeba pomocy... Już, wstaję, nie widać...? - w tym momencie po prostu zwalił się z łóżka na podłogę.
- Wiesz, że też mam swoje granice cierpliwości? TAK BARDZO CHCESZ JE PRZEGIĄĆ?! Zapomniałeś, jak masz zwracać się do swojego Pana?! - zły na nastolatka podszedł do niego i pociągnął za włosy do góry - W tej chwili idziemy, albo nauczę cię porządnej dyscypliny, smarkaczu! - zaczął iść w kierunku drzwi, ciągnąc za sobą wlokącego się, w połowie śpiącego chłopaka.
- Eee, tylko nie smarkaczu! - na te słowa Alex przystanął, przez co niemalże biegnący za nim, by nadążyć z tempem czarnookiego Fabian, wpadł na jego plecy. Spojrzał na mężczyznę niezrozumianym wzrokiem, który od razu nabrał na skali strachu. Zobaczył czarnookiego odwracającego się do niego z mordem w oczach, wręcz ociekał złością i w tym momencie zły na Fabiana kopnął go w krocze. Mały krzyknął natychmiastowo z bólu i chciał się zgiąć odruchowo w pół, jednak dłoń zaciśnięta na jego blond włosach mu to uniemożliwiła.
- Żarty sobie robisz?! Podmienili cię, czy jak?! Nagle zapomniałeś, w jakiej sytuacji się znajdujesz, gnojku?! Po pierwsze: MOGĘ MÓWIĆ DO CIEBIE, JAK SOBIE TYLKO WYMARZĘ, BO, GDYBYŚ ZAPOMNIAŁ, JESTEŚ TERAZ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ! - mocniej pociągnął za jasne włosy - Po drugie: ZAPAMIĘTAJ SOBIE, ZA KAŻDYM RAZEM, GDY DO MNIE ZAPYSKUJESZ, LUB NIE ZWRÓCISZ SIĘ KOŃCZĄC KAŻDĄ WYPOWIEDŹ SKIEROWANĄ W MOIM KIERUNKU SŁOWEM "PANIE", CZYLI TYM, KIM DLA CIEBIE JESTEM, TO MAŁA DZIWKO OBERWIESZ, JASNE?! - znowu pociągnął za włosy. Fabianowi myśli zaszły mgłą. "Jak ktoś może być tak okrutny, by za marne pieniądze kupować sobie ludzi i ich tak poniżać! I na dodatek, o losie, chłopców..." - nie mógł uwierzyć w ten koszmar.
- T..tak, Panie, ale puść już! ..... proszę..  Sam też potrafię chodzić, nie trzeba mnie ciągnąć za włosy =.=' - wyszeptał odwracając wzrok, byleby tylko nie patrzeć na "Pana". Łzy na choćby samą świadomość bezradności cisnęły mu się do oczu.
- To chodź szybciej, skoro "potrafisz". - przedrzeźnił ostatnie słowo, lecz puścił włosy zgodnie z prośbą i udał się przed siebie dosyć szybkim krokiem. Fabian, co prawda, zmuszony był biec prawie truchtem, by nadążyć za Alexem. W szybkim tempie, nie odzywając się do siebie ani słowem, dotarli do drzwi łazienki. Po wejściu "gały Fabiana wyszły na wierzch", a sam wydał ciche "Wooow" z ust rozglądając się po sporym pomieszczeniu. Tonacja utrzymana była w kolorach błękitu. Kafelki na wszystkich czterech ścianach pomalowane były w interesujący sposób, albowiem tworzyły obraz dna morskiego z różnymi kolorowymi stworzeniami morskimi. Podłoga wyłożona była z blado-błękitnych kafelek imitujących wodne fale. Centralnie na środku pomieszczenia wbudowany był mały basen, wielkości dwóch, może trzech przeciętnych jakuzzi, ponieważ zwykłą wanną tego nazwać nie można. Jasnoniebieski, niemalże biały zbiorniczek wodny był głęboki na 1,40 m. Chyba na specjalne zamówienie wykonany był w dosyć nietypowy sposób, gdyż była wbudowana w niego biała "ławeczka" ciągnąca się przez całą szerokość "jakuzzi", aczkolwiek nietypowo szeroka, co było dosyć zauważalne, ponieważ miejsce do siedzenia, bo na leżenie nie pozwalała wielkość "parteru" baseniku, było wycięte w kształt idealnego koła o promieniu jakichś 60 cm na oko. Była w nim opcja gorących bąbelków wodnych, zupełnie, jak w typowym jakuzzi. Obok niego stał jaskrawoniebieski stoliczek z trzema, wysuwanymi szufladami. W pomieszczeniu stała również szafa koloru, jak domyśleć się z łatwością można - bladoniebieskiego, z szlafrokami, pidżamami i ręcznikami w środku. Lazurowe oczy zaszły mgłą przerażenia, gdyż w kącie pomieszczenia dostrzegł stół z kajdanami na ręce i nogi, zupełnie, jak w jego obecnym "łóżku". Zabawne było, że jedną, szerszą "ścianę", od góry do dołu i wszerz, całkowicie tworzyło kilka ogromnych luster, przez co widziało się dokładnie całe pomieszczenie, w którym, ku przerażeniu blondyna, nie było ani jednego okna. Światło dawał biały żyrandol zwisający po środku z bladego sufitu. Pod jedną ze ścian normalna umywalka z lustrem, mydło w płynie, kosz na śmieci.
- Woda już się nalewa, rozbieraj się i wskakuj do środka, ja zaraz wrócę. - powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Fabian ucieszył się na myśl, że nie będzie musiał rozbierać się przy mężczyźnie, chociaż ten już go widział nago w świetle dziennym i zobaczy podczas kąpieli. Tak, irracjonalne bezpieczeństwo było specjalnością dzieciaka. Wszedł do gorącej wody. Nie było jej za wiele, więc nie skorzystał z wbudowanej ławeczki i usiadł na "parterze" baseniku. Trochę mu się nudziło i postanowił sprawdzić, co jest w szufladach stoliku stojącego niedaleko obok niego. Półka od góry.. niby nic nadzwyczajnego - dwie nowe gąbki, jeszcze w folii, jakiś olejek kwiatowy do kąpieli, również dwa szampony do włosów, krem do depilacji "Oho, ciekawe dla kogo to... =.=" - przeleciało mu przez myśli. Jeszcze żele pod prysznic, chociaż dziwne było to, że jeden był dla mężczyzn, a drugi - dla kobiet. Fabian domyślał się, którego pan skaże mu używać. "No trudno, jakoś to przeboleje.." - powiedział do siebie w myślach zamykając szufladę. Prócz tego zobaczył truskawkowy lubrykant i płyn do higieny intymnej. Wysunął szufladę pod nią, środkową. "Niewielki kluczyk.. pewnie do kajdanek.." - westchnął cicho. Po chwili blondyna ogarnęło nie tyle, co zdziwienie, a przerażenie, komu to będzie i w jakim celu służyło, a mianowicie trzy korki analne, jeden mały, drugi średni, trzeci sporych rozmiarów, mała metalowa kulka podłączona krótkim przewodzikiem do jakiegoś pilota, dobrze mu już znany z pierwszego spotkania czerwony wibrator, pejcz, bat, knebel, apteczka, sprzęt podobny do kroplówki w szpitalu, tyle, że rurka była grubsza, a "torebka" na jakiś płyn większa. Nie wiedział do czego to może akurat służyć. Ta szuflada służyła najpewniej do przechowywania zabawek dołączonych do stołu z kajdankami stojącego również w tym pomieszczeniu. Otworzył trzecią szufladę i natychmiastowo się rozpromienił na widok telefonu komórkowego. Ukazało mu się światełko w tunelu. Chwycił telefon i sprawdził zasięg. Trzy kreski. "Wspaniale!" - pisnął uradowany. Już miał zacząć wciskać numer alarmowy, gdy naszły do wątpliwości. "Zaraz.. Czy on na pewno byłby na tyle głupi, by zostawić swojego niewolnika samego z działającym telefonem? Boże, a jeśli on tylko mnie sprawdza? Może nie załatwia nic teraz, tylko ogląda, co ja robię?! Może założył jakieś kamerki, podsłuch?! ..... O matko, chyba popadam w schizofrenię.." myślał gorączkowo "Chociaż... Może zapomniał, że miał tu schowany telefon? Nad czym ja się zastanawiam, tylko powiem mamie, żeby się nie martwiła, czy coś, przecież nie mam żadnych szans na ucieczkę, niech chociaż ona będzie spokojna...". W ciągu jego rozmyśleń, brunet wszedł bezszelestnie, dla Fabiana niezauważalnie, do pomieszczenia. Zobaczył blondyna z komórką. "No pięknie, zapomniałem o niej..". Chłopak już wstukiwał numer swej rodzicielki, jednak nie zauważył stojącego za nim Pana. Zielona słuchawka i automatyczny głos "Połączenie nie może zostać zrealizowa...". Nie usłyszał nic więcej. Alex delikatnie wyciągnął nastolatkowi komórkę z ręki. Blondyn natychmiast znieruchomiał sparaliżowany strachem. "No pięknie, już po mnie!" - histeryzował w myślach odwracając się z przerażeniem wymalowanym na twarzy w stronę swojego Pana.
- Oh, zapomniałem ci powiedzieć. Nie ma środków na koncie, więc chyba twój plan ucieczki się nie powiedzie... - zrobił smutną minkę i złapał Fabiana dłonią za gardło. Ten próbował wszystkimi siłami zaczerpnąć powietrza. Ledwie mu się to udawało. Oczy zaszły łzami. Otrzymał cios w policzek. Ku jego zdziwieniu, to nie były łzy bólu. Raczej wstydu. Tylko czemu? Bo rozzłościł pana? Głupio mu było, bo rozzłościł tego złego, przystojnego faceta? Bił się z podobnymi myślami. Czemu myśli i nim w ten sposób?
- Widać nie jesteś nawet na tyle posłuszny, by zostawić się samego z wolnymi rękoma i nogami. Nie nauczono cię, że cudzych rzeczy się nie rusza? ZWŁASZCZA RZECZY SWEGO PANA. Cóż.. więc ja nadrobię te braki. - powiedział i puścił rękę trzymającą szyję dzieciaka. Skierował się do drzwi, chciał tylko wynieść stąd telefon, jednak zatrzymany został przez rękę zaciśniętą na jego nogawce. Odwrócił się i spojrzał w dół. Klęczał przed nim łapiąc gwałtownie oddech blondasek. Zaczął mówić dysząc.
- Panie.. Ja przepraszam! - podniósł szybko głowę i spojrzał zapłakanymi, niebieskimi oczyma na stojącego mężczyznę. Sam nie wiedział, czemu w ogóle go przepraszał i chce na dodatek się wytłumaczyć, skoro ten mu nie kazał. Nie wiedział, nie rozumiał siebie w tym momencie, czemu był zły na siebie, że rozzłościł bruneta? Przecież powinien być zły na niego! - Proszę, pozwól mi się wytłumaczyć, to nie było tak, jak myślisz! Wiem, że i tak nie udałoby mi się stąd uciec, nie myślałem o tym, chciałem jedynie zadzwonić do matki i coś jej powiedzieć na uspokojenie, żeby się nie martwiła, że sam gdzieś wyjechałem, czy coś! Nie chciałem uciekać.. Proszę, nie złość się już tak na mnie, Panie! - skończył "przemowę" i spuścił głowę. Nie wiedział, czemu było mu wstyd. Nie chciał się nad tym zastanawiać. Robił coś, czego sam nie rozumiał.
- No, no.. Nie ukrywam, że mnie zaskoczyłeś. Chociaż i tak nie wiem, czy mówisz prawdę, lecz tym razem daruję ci karę, co nie zmienia faktu, że jestem na ciebie zły. NIE MASZ PRAWA NIGDY DOTYKAĆ NICZEGO, CO NALEŻY DO MNIE, BEZ MOJEJ ZGODY! Hmm... No i musisz mi wynagrodzić złość na ciebie.
- Tak Panie.. Co mam zrobić...? - odwrócił speszony głowę w bok.
- Najpierw możesz puścić moją nogawkę. - zaśmiał się cicho. Fabianowi po raz kolejny dziś zrobiło się głupio. Zapomniał, że cały czas ściskał obiema dłońmi skrawek spodni Alexa. Natychmiast go puścił.
- Dobrze. Wynagrodzisz mi złość dzisiaj w nocy, a narazie się wykąpiemy. - powiedział i zaczął zdejmować z siebie ubranie. Blondyn wskoczył do wody ucieszony w duchu, że powoli złość przechodzi brunetowi, i w nocy może nie będzie aż tak źle. Obserwował ciało czarnookiego. "Zgrabny, wysoki, wysportowany.. Jak młody bóg, haha. Pewnie panny się za nim uganiają. Biedne.. Ich bóg to pedał... W sumie, to jest bardzo przystojny. Zaraz, czemu ja tak myślę?! O nieeee, a co jeśli on mi się podoba...?! Nie, nie nie, to jakiś koszmaaaaar! Chyba jestem masochistą...." - gorączkował w myślach oglądając wchodzącego do wody pana, który teraz sięgnął do pierwszej od góry szufladki i wyjął z niej gąbki, żele pod prysznic, płyn do higieny intymnej i szampony. Ułożył wszystko na stoliku, jedynie rzucił jedną gąbką w stronę blondyna mówiąc - Myj się. - drugą wziął w rękę i otworzył z folii. Nalał na nią trochę granatowego żelu pod prysznic dla mężczyzn i zaczął myć sobie tors.
- Muszę, Panie..? - zapytał Fabian robiąc zrezygnowaną minę i wskazał kiwnięciem głowy na pomarańczowy żel pod prysznic dla kobiet.
- A jak myślisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie czarnooki unosząc ledwie zauważalnie kąciki ust wzwyż. Nastolatek nic już nie odpowiedział. Westchnął jedynie i sięgnął po żel. Myli się już oboje w ciszy. Po chwili została ona przerwana przez cichy śmiech Alexa rozbawionego widokiem blondyna wykręcającego sobie ręce w celu umycia pleców. I tak to się nie udawało tej pokrace.
- Haha, chodź tu, bo się jeszcze połamiesz. - przywołał ręką Fabiana. Ten przysunął się do swojego Pana z pytaniem na twarzy. - Ale się odwróć. - niebieskooki odwrócił się na polecenie i przyciągnięty został do torsu mężczyzny, który zaczął myć mu plecy. Chłopak niemalże mruczał z zamkniętymi oczami z przyjemności, gdy Pan drapał  mu gąbką kark i zjeżdżał nią po całej długości pleców. Jak on uwielbiał drapanie plecków, to jego słaby punkt..
- Przyjemnie ci kotku, hmm?
- Yhyyyym - wymruczał zadowolony Fabian będąc w swoim siódmym niebie.
- Zabawny jesteś, doprawdy. - powiedział i przestał myć blondyna, któremu w tym momencie świat się zawalił - Już. Jesteś czysty. - obserwował z rozbawieniem w oczach zawiedzioną minę chłopca. - No co się tak patrzysz? - młodzieniec nic nie odpowiedział i tylko ze smutkiem odwrócił się znów plecami do Alexa zaczynając myć szamponem włosy. Gdy je spłukał, stwierdził, że jedna z rzeczy wyjętych na stolik przez mężczyznę nie została użyta. Zupełnie, jakby na odpowiedź swoim myślom, usłyszał - TAM też się umyj. - nie musiał pytać, co miał na myśli mówiąc "tam". Domyślał się. Było to dla niego trochę krępujące, lecz odwrócony do czarnookiego plecami posłusznie wziął płyn nie patrząc na niego zarumieniony i wylał trochę na dwa palce. Doskonale czuł na sobie uważny wzrok Pana. Przystawił palce do swojego wejścia i zaczął je nimi masować. Wsadził bez problemu oba do połowy i lekko nimi poruszał, cicho wzdychając. "Kazałem mu się tylko umyć, a nie przerżnąć się od razu tymi palcami.. On mnie specjalnie prowokuje." - pomyślał patrząc na podniecający widok wyginającego się lekko pod wpływem własnych palców, drobnego ciałka Fabiana, który teraz przypadkowo natrafił na swoją prostatę, co poskutkowało głośnym jękiem i chwilowym znieruchomieniem ciała pod wpływem ogromnej przyjemności. Przerażony swoim odgłosem spojrzał przez ramię na bruneta, o którym na chwilę zapomniał. Natomiast ten cały czas go studiował wzrokiem.
- Specjalnie chcesz mnie podniecić na tyle, bym cie wziął choćby tu i teraz? - wyszeptał i przysunął się do Fabiana. - Chociaż widzę, że jesteś niewyżyty i chcesz tego, zmartwię cię. Poczekasz sobie jeszcze, bo muszę wyjść na chwilę w pewne miejsce. - rzekł z rozbawieniem i wyszedł nagi z kąpieli kierując się w stronę szafy. Wyjął z niej ręcznik, wytarł się, a następnie zawinąwszy się w rubinowy szlafrok wyszedł z łazienki rzucając krótko - Czekaj na mnie u siebie. - blondyn ucieszył się, że może w spokoju się zrelaksować jeszcze kilka minut w ciepłej wodzie. Odetchnął i zamknął błękitne oczy. Zaczął wyobrażać sobie stosunek z mężczyzną. Nie brutalny gwałt, nie wzięcie go siłą, a spokojny i upojny sex.."Boże, o czym ja myślę.. Czas się odprężyć! Myśl o łące, kwiatuszkach... Pszczółkach.. No dobra, króliczkach. Oł maj gad..." sam dziwił się sobie w myślach, jak może o czymś takim myśleć. Przeleżał jeszcze kilka minut w ciepłej wodzie i postanowił wyjść. Ciemnooki zamknął za sobą drzwi, więc nie było przeciągu, a w pomieszczeniu było tak ciepło, że Fabian postanowił odpuścić sobie ręcznik. Wziął jedynie najmniejszy szlafrok, jaki znalazł, a i tak był na niego przyduży. - No trudno, trzeba zacząć więcej jeść.. - burknął do siebie pod nosem zawiązując sobie delikatną tasiemkę wokół talii. Wyszedł z pomieszczenia i skierował się do swojego "pokoju". Pierwszy raz tak dokładnie, bez pośpiechu mógł przyjrzeć się sieci korytarzy tego wielkiego budynku. Dosyć szybko zdążył się zorientować, że się zgubił. Szedł coraz bardziej spanikowany błądzeniem, aż ujrzał charakterystyczną, ogromną wazę. Kamień spadł mu z serca, gdy ujrzał znajome drzwi. Jak wystrzelony z procy, wpadł do środka i znieruchomiał. Obok jego łóżka, na podłodze siedział chłopiec z podkulonymi pod brodę nogami, które obejmował szczelnie rękoma. Na oko w jego wieku ze średniej długości, rudymi włosami ostrzyżonymi "na koguta", rude brwi, zielone oczy, wyraźne kości policzkowe, nawet można było zauważyć delikatne piegi wokół nosa i na policzkach. Był ubrany w luźniejszą, zieloną tunikę, slipki i właściwie - nic poza tym. Ciało miał w bliznach i jeszcze w miarę świeżych ranach od bata. "Czyżby do niego zaszedł pan i zrobił mu to przed kąpielą...?" - pomyślał i podszedł do siedzącego gościa.
- Umm.. kim jesteś? - spytał niebieskooki klękając naprzeciw rudego kolegi. Zielone oczy spojrzały na niego, jak na idiotę.
- Pan mnie tu przysłał... A nazywam się Patrick. Mam na czas jego nieobecności UMILIĆ ci czas, żebyś się nie nudził i do jego powrotu wystarczająca rozgrzał, bo Pan może nie być w humorze na takie bzdury, a nie chce zrobić ci większej krzywdy.... - cytował jakby przerażony wizją wściekłego bruneta. Fabian nie mógł uwierzyć w zachowanie chłopaka. "To takich, jak ja, jest tu więcej? Czemu nawet podczas, gdy go tu nie ma, nazywa go posłusznie Panem? "Mam ci umilić czas..." co to am do cholery znaczyć?! Co on musiał biedakowi zrobić, żeby ten był wobec jego osoby taki... Ja pierdolę, te rany to też przez niego! On się na zwykłych chłopakach wyżywa, czy jak?! Ilu tu takich przetrzymuje...?" - myślał gorączkowo patrząc niedowierzanie na kolegę.
- TO WSZYSTKO JEST POPIEPRZONE! - krzyknął wkurzony blondyn i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Jeszcze nie wiedział, czemu jest zły na Alexa. Nie wiedział, że to z chorej, irracjonalnej zazdrości.
- Nie denerwuj się tak, tylko chodź tu. - powiedział spokojnie nastolatek.
- Jak ja mam się do cholery uspokoić? - zielonooki tylko czekał aż ten się uspokoi. Po chwili blondyn usiadł posłusznie obok nowego znajomego.
- Nie, ty na łóżku. - uśmiechnął się. Fabian nie wiedział, o co mu chodzi, jednak usiadł na "łóżku" nogi spuszczając w dół.
- Tylko się nie złość, heh.. Ja po prostu tak muszę, choćbym miał cię skuć kajdanami i zrobić to na siłę. - rozsunął szlafrok blondyna ukazując jego niewielka męskość, który teraz chciał coś powiedzieć, lecz z jego ust wydał się jedynie cichy świst wciąganego przez zęby powietrza, gdy Patrick wziął jego całego członka w usta i zaczął z wprawą poruszać głową. Ssał wręcz po mistrzowsku, dłonią pieszcząc jego jądra. Po kilku minutach z głośniejszym westchnięciem Fabian doszedł prosto w usta Patricka. Rudy kolega z uśmiechem połknął spermę i przysiadł się obok blondyna wskakując na posłanie.
- Ej... Czemu on to robi? - zaczął rozmowę niebieskooki.
- To? Co masz dokładniej na myśli? - spytał wyraźnie zdziwionym głosem.
- No, że ilu w ogóle NAS tu jest? Jeden mu nie wystarczy? Myślałem, że jestem jedyny..
- Jedyny, czyli wyjątkowy? - szybko odgadnął jego najskrytsze myśli, przez co ten lekko się zarumienił. - W tym sensie, to nie. Nie jesteś tu jedyny. Ilu takich, jak my Pan ma? Mi wiadomo tylko, że prócz mnie ma, a właściwie, to miał pięciu chłopaków. No ze mną, to sześciu. Z rana się dowiedziałem, że Pan pojedzie po nowego, więc w sumie teraz nas tu jest siedmioro.
- Rety.. Po co mu aż tylu?!
- Wiesz... Jak jakiś przegnie, to dostaje porządniejszą karę, a potem potrzebuje czasu na regenerację organizmu, sił, a czasem, nawet po zwykłym stosunku z nim.. W tym czasie pewnie Pan nie chce rezygnować z sexu i swoich zabaw, więc potrzebuje nowej zabawki.. Albo mu się może znudzą dotychczasowe i zachce sobie dostać nową, nowego chłopca, którego będzie mógł traktować tak, jak mu się zechce.. Z tego, co wiadomo chyba każdemu, kto o nim cokolwiek słyszał, to to, że uwielbia, co ja mówię, no musi odczuwać przewagę nad kimś. Taki już jest.. - Fabian słuchając tych słów był nieobecny ciałem, jedynie wsłuchiwał się w wyrazy wymawiane cichym głosem Patricka. Stał się jakby przygnębiony, przybity, a jeszcze przed kilkunastoma minutami oczekiwał wręcz z zapałem stosunku z Panem. Rudy ma rację, on był najwyraźniej zazdrosny, że nie jest sam, jedyny, wyjątkowy.. "Tylko czemu chcę być wyjątkowy, akurat dla tego cholernego sadysty?! Ja pierdolę, chyba się zakochałem.. No teraz?! Co za bagno..." - narzekał na życie w myślach, gdy usłyszał otwieranie drzwi. Do pomieszczenia wparował niemalże wściekły brunet. Skierował swe czarne oczy na dwóch chłopaków spędzających czas w swoim towarzystwie. Usta wykrzywiły mu się w grymasie przebiegłego uśmiechu.
- Jak się spisał? - spytał Fabiana głębokim głosem opierając obie dłonie na swoje biodra. Chłopak poczuł się niemało zawstydzony i nic nie odpowiedział.
- PYTAM SIĘ! - podszedł do łóżka chłopców i chwycił blond włosy w garść.
- Dobrze, Panie... - mimo, że te słowa nie chciały mu przejść przez gardło, wyszeptał je nie patrząc na srogą twarz mężczyzny, jedynie dla dobra zarówno swojego, jak i Patricka.
- Dobrze, więc możesz już sobie pójść. - rzekł w kierunku rudego młodzieńca, który posłusznie wyszedł z pokoju udając się do swojego.
- Kusisz w samym szlafroku, wiesz? - wyszeptał jeszcze bardziej zniżając swój ton głosu i popchnął blondyna tak, że ten teraz leżał na plecach. Oparł się nad nim kładąc ręce po obu stronach jego głowy, a następnie rozsunął mu nogi cisnąc jego krocze własnym kolanem. Przejechał językiem po wargach chłopca. Fabian nie wiedział dlaczego, ale ucieszył się w myślach, że Pan wygonił stąd Patricka i teraz poświęca mu 100% swojej uwagi. Szybko zaczął się podniecać zachowaniem mężczyzny i podjął jego grę z chęcią.
- Specjalnie dla Ciebie, mój Panie. - wymruczał zadowolony, gdy brunet zaczął masować mu swoją dłonią penisa.
- No, no.. Jakiś ty uwodzicielski się zrobił... - złączył ich usta w namiętnym pocałunku wsuwając swój język do wnętrza ust niebieskookiego, by następnie zacząć dokładnie penetrować ich wnętrze. Fabian tylko się odprężył i cieszył chwilą. Nie zauważył, kiedy zaczęło mu się to podobać. Nie miał teraz głowy do karcenia się w myślach. Przy czarnookim nie miał głowy do niczego. Postanowił, że odda mu się tej nocy całkowicie. Postara się czerpać dla siebie jak najwięcej rozkoszy, dając również jej jak najwięcej swemu Panu, zamiast się buntować i czuć jedynie ból, upokorzenie oraz złość. Zapowiadała się upojna noc sam na sam z sadystą.

wtorek, 1 maja 2012

POWRÓT?

 Witam po krótkiej przerwie. Blog był chwilowo zawieszony(nawet nie miałam czasu tu o tym napisać~), jednak w ogóle o nim nie zapomniałam! Codziennie myślałam "NO KU*WA, MUSZĘ TĘ NOTKĘ SKOŃCZYĆ I WRESZCIE DODAĆ, NOOOO, PRZECIEŻ MAM JĄ CAŁĄ(I WIĘCEJ) W GŁOWIE. MOŻE TO KTOŚ CZYTA I CZEKA, WEŹ SIĘ W GARŚĆ!" ^/.\^'. Btw. bardzo mi miło, że ktoś to w ogóle czyta i póki co, pozytywnie ocenia C: Btw.x2 ostatnio mam sporo ważniejszych spraw na głowie(załatwione :3) + BYŁY kompletny brak weny(ledwo mam napisaną drugą część nowej notki, ALE *patrz Btw.x3*), więc tego, kto katuje się czytaniem moich początków, bardzo przepraszam za tę przerwę. Btw.x3 (o rety xD) (*patrz Btw.x2*), lecz mam teraz dłuższą chwilę wolnego czasu na dokończenie drugiej części Pana i jego niewolnika oraz nagły przypływ weny, więc NOWA NOTKA POJAWI SIĘ NA 99,9% JUŻ JUTRO(a jutro będzie za godzinę i 35 minut). NAJPEWNIEJ WIECZOREM XD No max. po jutrze, jeśli byłabym czymś większym zajęta. To tyle ^.^

niedziela, 22 kwietnia 2012

NOWA SZKOŁA cz. II

~GOME! NOTKI W CZWARTEK NIE BYŁO, ZE WZGLĘDU NA PROBLEMY Z INTERNETEM I JEDNOCZEŚNIE BRAKU LAPTOPA(W NAPRAWIE), A NA KOMPUTERZE MOGĘ SPĘDZAĆ BARDZO MAŁO CZASU I NIE W TAKIM SPOKOJU, JAK NA LAPTOPIE, WIĘC DOPIERO TERAZ KOLEJNA CZĘŚĆ. KRÓTKA, PONIEWAŻ NIECAŁA(STRASZNIE UCIĄŻLIWE JEST PISANIE NA TYM GRACIE =.='). NA CZWARTEK POWINIEN BYĆ JUŻ LAPTOP I WYNAGRODZĘ TO, ŻE NIE UMIESZCZAM CAŁEJ NOTKI, I TO Z NAWIĄZKĄ, OBIECUJĘ! ^/.\^'

http://www.youtube.com/watch?v=HcqGgmtIRss&feature=relmfu

 Seba dosiadł się do Maxa na "łóżku" i objął go ramieniem. Ten odskoczył natychmiastowo i usiadł na obracany fotelik obok.
- Ehh... No jak prawdziwe, dzikie zwierzątko.. - pokręcił głową z udawanym smutkiem.
- Rety, zamknij się wreszcie! Takich jak ty, to powinno się w szpitalach psychiatrycznych zamykać, pff! - znów zaczął histeryzować zielonooki.
- Tak w ogóle, Max - zaczęła pielęgniarka - interesujący kolor włosów, doprawdy, pierwszy raz spotykam nastoletniego chłopaka z różem na gło..
- ALE TO WCALE NIE MOJA WINA, JA TAK NIE CHCIAŁEM! - znów niemalże krzyczał zbulwersowany - Koleżanka na praktykach fryzjerskich mówiła, że wyjdzie wiśniowy.. I miał wyjść! Ale na moich blond włosach, to chyba widać, jak jej się ta czerwień udała =.='' - Sebastian pod koniec wyżalania się kolegi rozczochrał (o ile przy jego obecnej "fryzurze" było to w ogóle możliwe) mu jego różowe kłaczki dodając od siebie - Oj tam oj tam. Mi tam się podobasz w różowych włoskach, ale widziałbym cię jeszcze w króciutkim fartuszku sexownej gosposi z widocznym, jędrnym tyłecz... AŁŁŁ! - tak. Max miał już dość tej jego idiotycznej gadki i z całą siłą nadepnął mu na stopę. - KURWA, A TO NIBY ZA CO?! - krzyknął zdenerwowany łapiąc różowowłosego za włosy i już wymierzyłby mu cios w policzek, gdyby nie interwencja kobiety - No już, uspokójcie się chłopcy! Krew ciężko się sprząta, a chyba nie chcielibyście, by mnie krzyż rozbolał! - zażartowała udając naburmuszoną i odsuwając od siebie chłopców. A raczej Sebastiana ze wścieklizną chcącego polania się krwi z ciała bogu ducha winnego siedemnastolatka. - A co do herbaty, to malina z miętą może być? - znów uśmiechnęła się na całym ryju ukazując jedyne 3 zęby, co troszkę z deczka denerwowało już Maxa, lecz wraz z brunetem jedynie pokiwali głowami na "tak". Na chwilę zapadła cisza przerwana przez nieśmiałe pytanie młodszego chłopaka.
- Emm... A tak właściwie, to czemu jesteś w 2 klasie? Nie żeby coś, tylko ja tak.. Nie wyglądasz mi na... No na drugoklasistę.. - głuchy usłyszałby zdenerwowanie, ale i lekką odwagę w jego głosie.
- Bo nim nie jestem. Powtarzam 2 klasę.
- Tak źle się uczysz? *.*
- Haha, nie, nie. W szpitalu sporo leżałem i po prostu nie zaliczyłem frekwencji.
- Umm...
- A na co leżałeś? A FAJNIE BYŁO?! - spytał wolniejszym i dużo głośniejszym głosem wytrzeszczając jakby w nadziei  gały wprost na ciemnookiego i lekko wychylając głowę w akcie istnie aktorskiego zdziwienia, ale także zaciekawienia, jakby pytał się kogoś o wrażenia ze skoku na bungee. Sebastiana ogarnął facepalm. "On jest takim idiotą i nie leżał nigdy w szpitalu, czy struga debila?! Przecież nawet skończony kretyn na poważnie nie zapytałby się o coś równie absurdalnego. Tak chce grać? Ok."
- Tak, było wspaniale i zajebiście, w ogóle odjazdowo i kapitalnie, wiesz..
- Fajnie! - odparł entuzjastycznie - A na co leżałeś?
"Więc on chce to dalej ciągnąc.. Niech będzie."
- Na skręt kiszki, kurwa. Skręciła mi się no i całą drugą klasę przez to w szpitalu przeleżałem. Cóż, życie...
I wtem zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę. Oboje pożegnali się z kobietą i ruszyli do klasy po rzeczy. Gdy je zbierali odezwał cię Seba.
- Teee, młody. A co z tym twoim nosem?
- ... - ... - o kurwa... - szepnął łapiąc się za nos - Eee, pewnie tylko krew poleciała i wszystko już w porządku. - zaczął zastanawiać się, czy to zwykła koleżeńska troska. "Nie, nie, nieee...! O czym ja do cholery myślę?! Czaruś, ty zboczuszku! Przecież mi na tym zboku nie zależy, nie jestem taki, jak on! On jest zły, zły, zły, zboczony, zły, podniecający, tfu, co ja myślę, ZŁYYY DO SZPIKU KOŚCI!" powtarzał to sobie w myślach, jak jakąś mantrę, przez co idąc przed siebie zamyślony ku drzwiom sali nie zauważył stojącego w nich Sebastiana i wpadł na niego. A dokładniej, w jego ramiona, które teraz silnie go otaczały trzymając w zaborczym uścisku.
- No widzisz, sam pchasz mi się w ramiona, malutki. - zjechał w tym momencie dłońmi na pośladki różowowłosego - Jaki ty uroczy... - Max natychmiast odepchnął go od siebie krzycząc - Ja tylko się zagapiłem! Daj mi wyjść i przestań, do jasnej anielki zwracać się do mnie w ten chory sposób!
- Oj, znów świrujesz, mały świrze. Uspokój się, bo ci z tych nerwów temperatura w dziurce się podniesie, hahaha.... Normalnie pewnie jesteś tam gorący, ale miło z twojej strony, że o mnie myślisz i się starasz, heheee....
- SKOŃCZ JUŻ! JESTEŚ OBLEŚNY, OKROPNY I W OGÓLE! I FOCH! I Z PRZYTUPEM! - znów spróbował wyjść. Znów nadaremnie. - PFFF! A chcesz, to sobie stój, mam to w dupie, ja siadam! - A Seba tylko zaśmiał się widząc, jak nieźle wkurwiony kolega ze złością odsuwa krzesło, na którym za chwilę siada teatralnie prychając i odwracając głowę w bok, a ręce krzyżując na piersi. Nadął jeszcze śmiesznie na dodatek policzki w akcie jakże wielkiego obrażenia na cały świat.
- Haha, jeszcze panience radzę założyć nóżkę na nóżkę. A może panienka życzyłaby sobie masaż stóp ^.^ "Ale zajebisty musiałby być z niego uke.. Gdyby tylko usiadł mi na kolanach, hahaha, bosko by wyglądał. Z chęcią nakarmiłbym go, jak małe dziecko.. Ciekawe, czy dałby radę mnie ujeżdżać, heeheeee. Kurwa, doprowadzę do tego. Jeszcze zobaczy, jak będzie błagał o więcej. Ahh, ciekawe, jak uroczo by było, gdyby jęczał mi prosto do ucha z przyjemności tym swoim cieniutkim głosikiem.." - rozmyślał tak patrząc się prosto w lazurowe oczy, lecz widać było, że myślami jest zupełnie gdzie indziej. W swojej odległej krainie.
- Eee, czemu się tak dziwnie patrzysz? - zapytał Max ze zdenerwowaniem. Pierwszy raz widział tak intensywnie, można powiedzieć, "myślącego" bruneta.
- Co? A, nie, nic. Nieważne, gdzie teraz mamy lekcje?- "otrząsnął" się Sebastian. Widocznie nieźle zdziwił tą odpowiedzią swojego seksiaka (rozpierdala mnie ta nazwa xD), którego jeszcze chwilę temu rozbierał w myślach.
- Wf, na sali.
- Aha, to okej, chodźmy. - ku zdziwieniu chodzącego, różowego łba Seba wyszedł od razu kierując się na salę. Widać zapomniał o swoim zamiarze "więzienia" go w sali matematycznej.
Max podbiegł do niego i oboje udali się w całkowitej ciszy pochłonięci myślami do szatni. Chłopcy z klasy w większości dopiero wybierali spodnie i t-shirty z plecaków. Czarnooki został przywołany do "swojej" grupy chłopaków. No cóż, był lubiany i dosyć popularny, to trzeba przyznać. Zielonooki podszedł do drugiej ławki w średnim pomieszczeniu i w kącie zaczął wyciągać strój na wf. Do jego hobby nie należało paradowanie w samych bokserkach przed kilkunastoma chłopakami, stąd te miejsce. Nie chciał zwracać uwagi reszty na swoje ciałko. Zdjął koszulę w kratę i bluzkę, po czym szybko włożył na swoją blada klatkę piersiową koszulkę. To samo ze spodniami, lecz te zmienił akurat na krótkie, bo niesięgające nawet połowy ud, czarne firmowe spodenki z dobrego materiału i małym logiem Adidas. Idealnie(czyt. SEKSOWNIE, jak na uke, oczywiście) opinały kuszące, zgrabne nóżki i pośladki. Uroczo wyglądał w nich i z białym t-shirtem z dwiema różowymi dłońmi naturalnych rozmiarów na piersiach(których nie ma, bo jest deską xD). Zupełnie, jakby ktoś zanurzył dłonie w różowej farbie i chciał się upewnić, co do płci osobnika noszącego tę koszulkę, poprzez złapanie za cycki(baba) lub wyczucie ich braku(a jednak chłopak), których, jakby okazało się potem - osoba nie miała.
Różowowłosy właśnie wiązał nie takie stare air maxy, gdy do jego uszu dotarł głos jakiegoś z chłopaków, a potem gwizdnięcie i słowa " No, no! Sebuś, brawo, haha! Dobry jesteś!". Na dźwięk tego imienia, a właściwiej, to zdrobnienia, zielone oczy pod wpływem impulsu musiały skierować swój wzrok w stronę środka przebieralni. Czuł, jak się czerwieni, gdy zobaczył nieprzeciętnie wielkich rozmiarów męskość opinającą się w slipkach bruneta. Sebastian stał szczerząc się tylko w bieliźnie, a na rękach trzymał takiego grubaska z klasy - dobre osiemdziesiąt pewnie ważył, mały nie był. Teraz DOBRZE widać było jego niemałe, napięte mięśnie i męskość wyraźnie opinającą się w materiale slipek. Max znów skarcił się mentalnie za wpatrywanie w jedynie tą część na ciele kolegi. Oczy wszystkich chłopaków skierowane były w stronę środka pomieszczenia, a jeden, co siedział obok różowej czupryny, to nawet czas mierzył, ile Sebastian wytrzyma z grubciem na rękach. "No fajne przedstawienie mają. Przecież on zaraz się pewnie połamie! A podobno stopień głupoty jest wprost proporcjonalny do liczby przyglądających się osób..." - rozmyślenia zielonookiego przerwane zostały przez wejście wuefisty chcącego zapewne pogonić chłopaków jakimś tekstem typu: "Nawet babom  tyle czasu nie zajmuje przebieranie się", lecz jedyne, co wyszło mu z ust na widok Sebastiana to - Eeee, Sebastian, dziecko, na litość boską, ubierz się i odłóż Michałka! Za minutę widzę was wszystkich na sali! - patrzył się na Sebastiana, który ostatnimi siłami klęcząc niemalże podchodzi do swoich spodni na podłodze - Boże, zlituj się nad nim.. Żeby obdarzyć człowieka tak niskim IQ... Sebastian, ALE W INNEJ KOLEJNOŚCI! Najpierw go odłóż, a potem się ubierz, no cholera jasna, rety, przepraszam dzieci! - W tej chwili każdego doszedł głos wydzierającej się wuefistki - MAAAARCIN, CO TY TAM TYLE ROBISZ?! - rzekomy "Marcin"(ten wuefista - info dla skrajnie tępych ^.^) skierował się do drzwi szepcząc w tym czasie i narzekając na swój los, co jednak usłyszeli jego uczniowie - Kurwa mać, co za pojebana kurwa.... - nauczycielowi wuefu odpowiedział śmiech chłopaków.
Seba zaczął nakładać na siebie szybko czarne, dresowe spodnie za kolano i granatową koszulę z jakimiś czarnymi napisami po angielsku na wzór graffiti. Wszyscy wyszli, tylko on jeszcze wiązał włosy, co, jak jemu na złość - nie wychodziło "idealnie" według niego. Biedny. Chłopaki ustawili się już w dwuszeregu. Nikt nie stanął za Maxem, gdyż była nieparzysta liczba osób. Przynajmniej do czasu, gdy to wszedł jeszcze nienaturalnie powolnym krokiem, gorzej niż mucha w smole, dalej siłujący się z kucykiem, czarnowłosy.
- Ooo, więc jaśnie wielmożny Pan Sebastian raczył w końcu zaszczycić swą obecnością ten cały plebs zebrany na sali. - dogryzł wkurzony refleksem swego ucznia wuefista.
- Hehehe.. Oczywiście, ZNAJCIE MOJE DOBRE SERCE, PACHOŁY I SŁUGUSY! - zażartował czarnooki stając w tej chwili za różowowłosym, na co ten przewrażliwiony już, co da się zauważyć, odskoczył krzycząc - COO?! TYYY! - wskazując palcem na czarnookiego z mordem w paczałach.
- Ej, mały, no weź już nie świruj i stawaj normalnie przede mną. Może nie zauważyłeś, ale jestem wyższy, i jako, że ani ty, ani ja nie mamy z kim stać, zmuszony jesteś stać przede mną. - chłopak właśnie zrozumiał, że "troszkę" go poniosło wydzierając się na całą salę gimnastyczną i lekko zarumieniony ze wstydu(hej, przecież teraz każdy gapił się na niego, jak co najmniej na wariata z nożem w ręku w stroju klauna z rąbkiem od spódnicy baletnicy, który uciekł z psychiatryka, bo mu izolatka przestała się podobać) stanął w bezruchu wgapiając się w podłogę.
- Nie smutaj. - zaczął szeptać, podczas sprawdzania obecności przez wuefistę, do ucha Maxa Sebastian - Chociaż jesteś taki uroczy, gdy rumienisz się przeze mnie, jak wtedy w szatni, gdy tak niby niezauważalnie patrzyłeś się na mój skarb. Zauważyłem te spojrzenie. Spodobało mi się. - po zielonookim, jak się spodziewał, zauważył jedynie ignorancję. Jenak, jego zdenerwowane skubanie końca bluzki i delikatne dreszcze spływające po ciele, gdy tylko mówił mu do ucha głębokim tonem głosu szepcząc i wręcz zahaczając ustami i nosem sterczących włosów, były oznaką uważnego analizowania każdego wyszeptanego słowa. - Heh.. Wiesz.. W tym stroju sam się prosisz o porządne zerżnięcie. Przeze mnie, oczywiście. Nawet nie wiesz, jak kusisz w krótkich, opinających się, nawet zwyczajnych ciuszkach. Wypiąłbyś się ładnie dla mnie? Hmm? - różowowłosy czuł, jak z każdym zbereźnym zwrotem do niego, jego policzki czerwienia się coraz bardziej, jednak dalej starał się go "ignorować" - Usiądziesz mi na kolanka? Będziesz jęczał mi prosto do ucha moje imię podczas, gdy ja będ... - Max już nie wytrzymał. Czuł wręcz zbyt wyraźnie, jak jego spodenki zaczynają robić się zbyt ciasne, musiał mu przerwać, wyjść, żeby tylko nikt tego nie zobaczył. Ze złością kopnął bruneta w krocze i poprosił wuefistę o zgodę na wyjście do toalety. Jak wystrzelony z procy od razu się tam udał. Sebastian złapał się z piskiem za krocze, a następnie poprosił o to samo i zły na różowowłosego wybiegł za nim wkurzony. Po chwili znalazł się przed drzwiami męskiej łazienki. Otworzył je cicho i nie mógł się napatrzeć widokowi, jaki ujrzał. W kącie stał Max. Nie stał tak zwyczajnie. Rękę miał poruszającą się lekko w spodenkach. Nie trudno brunetowi było zgadnąć, co mały robi. Doskonale wiedział też, że to przez niego się tak podniecił. Najwyraźniej nastolatek nie zauważył w dalszym stopniu wkurzonego gościa, który bezszelestnie wtargnął do środka. Seba z gracją i ciszą godną kota na polowaniu podszedł do odwróconego kolegi i kopnął go ze złością tak, że ten aż się przewrócił. Max wystraszony i jednocześnie zawstydzony spojrzał na "gościa", lecz nie zdążył nic wymówić, gdyż owy gość złapał go dosyć boleśnie za włosy i pociągnął z niewiarygodną siłą do jednej z  kabin zasłaniając zielonookiemu jedną dłonią szczelnie usta. Mały w natłoku zdarzeń za mocno nie protestował, więc już po chwili siedział rzucony w niewielkiej kabinie przed Sebastianem siłującym się ze starym zamkiem w drzwiach kabiny. Gdy już ich zamknął obejrzał się i spojrzał z wielkim uśmiechem na kolegę.
- Heh.. Klęknij. - popatrzył z rozbawieniem w oczach i oparł sobie ręce na biodrach. Widok przestraszonego i zdezorientowanego Maxa go po prostu śmieszył.
- No chyba sobie żartujesz. Nie rób sobie jaj i otwieraj te drzwi!
- Hehe... Ja nie żartuję, za to ty teraz tak. - z bananem na twarzy(szerokim uśmiechem xD) złapał lewą ręką za różowe kłaki chłopaka, a drugą wymierzył mu cios w policzek.
- KLĘKAJ! - w tym momencie zły złapał boleśnie ściskając za podniecone bliskością bruneta krocze młodzieńca. Dla własnego dobra różowowłosy postanowił nie denerwować jeszcze bardziej dziwnego kolegi. W końcu nie wie, do czego ten może się posunąć. W sumie, to mógłby go nawet zgwałcić w tym pieprzonym kiblu, a nikt by nie zauważył. Przecież nikt nie widzi.. Grzecznie, lecz z widoczną niechęcią wreszcie uklęknął. A, że na jego nieszczęście kabina wielkich rozmiarów nie była, jego twarz właśnie była oddalona o jakieś marne kilkanaście centymetrów od wyraźnie podnieconego członka bruneta. Zielone oczy rozszerzyły się niewiarygodnie, gdy Sebastian bez większego skrępowania opuścił swoje spodnie wraz z bielizną, ukazując Maxowi wcale niemałych rozmiarów, stojącą męskość.
- Widzisz, co narobiłeś, seksiaku? Teraz się tego pozbądź. - z uśmiechem przybliżył jeszcze bardziej swe biodra do twarzy w dalszym stopniu oszołomionego nastolatka, by za chwilę wziąć w prawą dłoń swój skarb u trzonu i poklepać nim policzek klękającego, lewą łapiąc za różowe włosy. W tym momencie zielonooki całkowicie się ocknął i wrócił do chorej rzeczywistości.
- Ja pierdolę, nie żartuj już sobie, oke? Już dosyć mnie wystraszyłeś! Wypuść mnie teraz! - chciał się podnieść, lecz uniemożliwiła mu to lewa dłoń bruneta, która nagle szarpnęła jego różowymi kłakami porządnie i przyciągnęła do stojącego, jak maszt, penisa. Prawa znów zadała cios w policzek.
- Słuchaj, mały. Zaczynasz mnie denerwować swoją głupotą. Albo w tej chwili zabierzesz się do roboty, albo za chwilę przestaniesz być prawiczkiem, jak cie siłą rozdziewiczę! - warknął zły. Te słowa przeraziły Maxa wystarczająco, by za chwilę w niedowierzaniu samemu sobie, otworzyć buzię i zaczął oblizywać główkę penisa Seby, którego za chwilę wziął do buzi i zaczął ssać kręcąc lekko głową. Brunet odchylił lekko do tyłu głowę z przyjemności, lewą dłonią nadając szybszy rytm poruszającej się na jego sprzęcie głowie Maxa. Co chwilę spoglądał na niego, co jeszcze bardziej go podniecało. Ten widok drobnego ciałka, które wręcz z zachłannością próbowało brać co chwilę to więcej do ust. Jedną dłoń różowowłosy oparł na biodrze czarookiego, a drugą subtelnie, lecz zdecydowanie pieścił jego jądra, chcąc dać mu jak najwięcej rozkoszy. "Czyżby mu się podobało? Tak się dzieciak angażuje.. Chyba należy mu się jakaś nagroda..."
Przekonany swoimi myślami wyciągnął swego członka z ust Maxa. - Dobra, wstań i ściągnij spodenki. Zielonooki zdziwił się jego rozkazem, ale zrobił tak, jak ten chciał. Tego, co za chwile się stało, chyba najmniej się po brunecie spodziewał. Otóż, Sebastian przycisnął go do ściany, łapiąc swoją ręką jego i kierując na powrót na swój nabrzmiały skarb. Max szybko załapał i zaczął dogadzać ciemnookiemu ręką. Seba złapał w swą dłoń niewielką męskość różowowłosego i również mu zaczął sprawiać przyjemność. Złączył ich usta w wilgotnym, przeciągłym pocałunku. Badał zaborczo jego podniebienie i zęby. Swym językiem zapraszał do wspólnego tańca jego język, ocierając się o wilgotny narząd. Po chwili Max zaczął nieśmiale oddawać pocałunek. Nawzajem sprawiali sobie przyjemność i wzdychali co chwilę swe w usta, ocierając się erotycznie ciałami. Oboje szybko osiągnęli szczyt przyjemności prawie w tym samym czasie we wspólnie przeżytym orgazmie, wylewając się w swoje dłonie i głucho wzdychając. Potem bez słowa założyli bieliznę, spodnie, i w ciszy opłukali ręce, by za chwilę udać się na salę gimnastyczną. Sebastian czule pocałował z uśmiechem w czubek głowy kolegę przed wejściem na salę. Następnie, jakby nigdy nic, zmęczeni zaczęli grać z pozostałymi chłopakami z klasy w siatkówkę. Podczas meczu Max źle się poczuł i został zwolniony do domu. Do szkoły przyjechała po niego mama. Droga do domu minęła w ciszy. Chłopak nie spodziewał się, że usłyszy takie informacje od matki po powrocie do domu.
- Max, synku.... - zaczęła.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Pan i jego niewolnik cz. I

NOTKA DODANA DZIŚ, GDYŻ WCZORAJ ODCIĘLI MI PRĄD =.=' AH, TE WREDNE SKURWYSYNY. DZIŚ TYLKO TA JEDNA NOTKA, GDYŻ OSTATNIO MIAŁAM MAŁO CZASU I NIE NAPISAŁAM DRUGIEJ CZĘŚCI PIERWSZEGO OPO. ^.^'' POJAWI SIĘ W CZWARTEK. NOTKI DODAWANE BĘDĄ W CZWARTKI I SOBOTY. TO TYLE.

 Właśnie rozpoczynała się aukcja żywego towaru złapanego w ostatnim tygodniu. Fabian wywołany miał być siódmy. Teraz odbywało się podbijanie stawki chłopaka z numerem czwartym.  Wyżej wspomniany chłopiec to Fabian Andrew Clous. Trzy dni temu został porwany przez tą tajną organizację, gdy wracał do domu od kolegi. Przez te trzy dni pobytu tu był głodowany i bity. Na śniadanie dostawał kromkę czarnego chleba i szklankę wody oraz taką samą kolację. Obecnie siedział w boksie z grupką innych chłopców i czekał na wywołanie. Być może zostanie kupiony przez jakiegoś bogatego człowieka. W przeciwnym razie trafi na kolejne kilka dni do innego boksu czekając na kolejną aukcję. I tak w kółko. Młodzieniec miał bardzo jasne, blond włosy sięgające łopatek, lazurowe oczy, drobne, różowe usta i oliwkową cerę. Jakieś 168 cm wzrostu i szerokie biodra, niczym u kobiety. Poczuł, jak skute z tyłu metalowymi kajdankami ręce unoszone są do góry przez czarnoskórego ochroniarza, który rzekł do nastolatka - Twoja kolej, mały. Idź, zabłyśnij, haha. - Fabian wypchnięty został na scenę przed kilkudziesięciu ludzi popijających alkohol, jak na jakimś balu, jedynie z karteczką, na której napisane było imię "Fabian" oraz numer "7", przyklejoną na biodrach tak, że zakrywała skutecznie niewielką męskość dzieciaka. Kajdanek nie miał wyłącznie na nadgarstkach, bowiem nogi również na kostkach były nimi skute, przez co mógł maksymalnie rozstawić stopy na jakieś 50 cm. Usta miał zaklejone taśmą. Nogi zostały przypięte do nóżek krzesła, na którym miał usiąść, jak za chwilę zrobił.
- Oto jeden z naszych najnowszych okazów! Nieruszany, siedemnastoletni prawiczek! No to licytację zacznijmy od 10 tysięcy na początek. - gdy skończył mówić do mikrofonu prowadzący, na sali zapadła chwilowa cisza, przerwana przez męski głos.
- 15 tysięcy! - krzyknął, dobrze znany wszystkim za wyręczanie swojego pracodawcy w chodzeniu po nowe "towary", lokaj Pana Alexandra.
- 18 tysięcy! - wrzasnął z końca sali jakiś grubasek po trzydziestce.
- 20 tysięcy! - znowu stawkę podbił służący dziadzio z wąsikiem i łysą głową
Licytacja toczyła się w najlepsze. Na końcu i tak wygrał Pan Alexander, poprzez wysłanego tu swojego lokaja.
- [...] i 103 tysiące po raz trzeci! Sprzedane dla starszego pana w garniturze! Gratulacje! Proszę przyjść na scenę po nowy zakup.
Mężczyzna wszedł na scenę, założył chłopakowi czarną obrożę z ćwiekami, do której przypiął smycz z kompletu i zszedł, ciągnąc młodzieńca za smycz, ze sceny. Na zewnątrz odkleił mu taśmę z ust i skierował się z Fabianem do czarnej limuzyny. W środku już tylko rzucił do szofera krótko, żeby jechał do rezydencji i nic więcej. Droga minęła w ciszy, głównie ze względu na to, że chłopak już po kilku minutach jazdy zasnął na siedząco oparty o fotel w pojeździe. Obudziło go szturchanie za ramię. Leniwie uchylił powieki rozbudzając się i jedyne co zobaczył, to pochylająca się sylwetka jakiejś kobiety po trzydziestce w fartuszku z poranioną twarzą i zabandażowanymi rękoma. Jej mina aż ociekała zaniepokojeniem, gdy ciągała lekko ramię blondyna, który z ciekawością wychylił głowę, by ujrzeć, co znajduje się za nią. A raczej kto. Ten ktoś wyciągnął ją pochylającą się w limuzynie za włosy tak mocno, że przewróciła się na ziemię. Był nim mężczyzna na oko dwudziestoparoletni, ubrany w czarny garnitur. Przynajmniej 180 cm wzrostu, czarne włosy, które końcówkami sięgały ramion i oczy tego samego koloru. Blada cera, idealnie wykrojone, pełne bladoróżowe wargi wykrzywione w grymasie surowości. Biła ona do niego na dobry kilometr. Fabian trochę się spłoszył i odwrócił głowę na bok. Czarnowłosy mężczyzna wyciągnął chłopaka za włosy z limuzyny i nakazał surowym głosem - Na kolana! JUŻ! - słysząc ten głęboki, przesycony jadem głos, młodzieńcowi nogi zaczęły mięknąć, lecz jak stał - tak stał. Mężczyzna zaśmiał się z politowaniem, chwycił za smycz i pociągnął chłopaka do wnętrza rezydencji. Zatrzymał się w drzwiach wejściowych i założył Fabianowi przepaskę na oczy. Dotarłszy do pokoju zarezerwowanego dla jego nowego zakupu otworzył drzwi, wepchnął blondyna do środka wchodząc za nim, zakluczył drzwi i zdjął mu przepaskę. Znajdowali się w niewielkim pomieszczeniu z białymi ścianami. Pod jedną stało łóżko identyczne, jak w szpitalu dla pacjenta, tyle, że do czterech końców były przymocowane metalowe zapięcia na ręce i nogi. Obok stał stoliczek nocny, krzesło, w kącie stało wiadro, a na górze wisiała żarówka.
- Tam masz wiadro, do którego masz się załatwiać. Nie dam ci łazienki, ponieważ mógłbyś spokojnie się zabić podcinając żyły, czy choćby utopić się w wannie, itd. Chyba wiesz, do czego służy łóżko i nie muszę tego objaśniać. To po pierwsze. Po drugie, od dziś ja jestem twoim Panem i tak masz się do mnie zwracać. Zrozumiano?! - odpowiedziała mu cisza - Pytam się... Czy ZROZUMIANO?! - krzyknął kopiąc chłopaka w krocze, na co ten krzyknął z bólu kuląc się na ziemi, jednak znów nic nie odpowiedział. Alex się zaśmiał, podszedł do chłopaka, wziął go na ręce i rzucił na łóżko. Sprawnie i szybko przypiął do do niego kajdankami. - Skoro taki jesteś uparty... - zerwał z bioder Fabiana karteczkę z jego imieniem i numerkiem, przez co ten leżał już całkowicie nagi. Alexander wyszedł zostawiając na chwilę blondyna samego. Po kilku chwilach wrócił z jakąś walizką. Usiadł na krzesełku obok łóżka i wyjął z walizki wibrator, na którego widok młodzieniec aż się wzdrygnął. "On chyba nie ma zamiaru włożyć we mnie chociaż trochę tego czegoś!" - histeryzował w myślach, gdyż owa zabawka miała 25 cm długości i 12 szerokości, gdyby otoczyć go naokoło miarką. Alex podszedł do łóżka i usiadł sobie pomiędzy rozszerzonymi nogami blondyna, gładząc go po wewnętrznej stronie uda i mówiąc - To jak? Będziesz zwracał się do mnie z należytym szacunkiem per Panie, czy wolisz, żebym nim - tu pomachał chłopakowi przed oczyma wibratorem - porozciągał trochę tę ciasnotę w tobie, hmm? - nie otrzymał odpowiedzi. Przyłożył więc końcówkę zabawki do wejścia niewolnika, po czym zaczął go w niego wpychać na siłę, co wywołało krzyk bólu, lecz wsadzał go dalej śmiejąc się - Reeety, jak ciężko wchodzi w tą twoją ciasną dziurkę, haha - powiedział, gdy wsadził w chłopca zaledwie 10 cm, jednak to wystarczyło do złamania nastawienia niebieskookiego, co potwierdziły jego słowa - Aaałaaa, dobrze! Będę ci mówił Panie, tylko proszę, wyjmij go! - szlochał. Usatysfakcjonowany mężczyzna wyjął wibrator, uwalniając krew z wejścia młodego.Odpiął blondyna i pociągnął za jego smycz - A teraz, NA KOLANA! - chłopiec niechętnie, ale wykonał polecenie bojąc się kary za zdenerwowanie swego pana, który w tej chwili wyjął z walizki pejcz.
- Odwróć się przodem do łóżka i oprzyj na nim ręce, a następnie wypnij ładnie.- rozkazał głębokim głosem. Fabian znów wykonał polecenie. Brunet na przeciwko wypiętego chłopca ustawił sobie krzesełko, na którym usiadł zarzucając sobie prawą na lewą nogę. Napluł na czubek swojego lakierowanego, czarnego pantofla prawej stopy, po czym zanurzył go w wejściu blondyna, któremu to się nie spodobało, lecz nie śmiał zaprotestować, póki nie czuł bólu nie do wytrzymania. Alex ciągle posuwał go butem, a co chwilę pejcz lądował na wypiętych pośladkach jęczącego cicho chłopca.
- Możesz się masturbować. - rzekł z wręcz stoickim spokojem brunet. Zmieszany Fabian niepewnie zaczął poruszać dłonią po niewielkich rozmiarach członku. Z każdym jego głośniejszym odgłosem wyrażającym przyjemność pan mocniej pchał butem. Krzyki chłopca, gdy Alexander trafiał w jego prostatę niesamowicie i samego pana nakręcały, który tak jak przypuszczał - od słuchania Fabiana i on sam się podniecił, co czuł dosyć wyraźnie w przyciasnych teraz spodniach.
- Dobrze, a teraz wstań - młodzieniec posłał brunetowi spojrzenie niemalże z wyrzutem, dlaczego przerywa on mu tę nieziemską przyjemność - i uklęknij przede mną. - wydał polecenie rozpinając rozporek i uwalniając, z przyciasnego materiału bokserek i spodni, stojącą na baczność, zdecydowanie nieprzeciętnych rozmiarów męskość. Chłopak klęknął przed swym panem i ze zdziwienia wielkością "sprzętu" aż lekko otworzył usta. - No już, bierz go w usta, na co czekasz? Mi też coś należy się od życia, więc w tej chwili zrób mi dobrze. Możesz dokończyć swoją wcześniej zaczętą robotę - powiedział spoglądając wymownie na stojącą męskość blondyna. Fabian wziął w lewą dłoń trzon u nasady skarbu swojego pana, a prawą znów zajął się swoim penisem. Pierw oblizał główkę członka, by za chwilę wziąć kilka jego centymetrów do buzi. Pomagał sobie w zadowalaniu Alexandra lewą ręką. Obie dłonie bruneta z niecierpliwości chwyciły blondyna za włosy, po czym ten na siłę wbił się cały w jego przełyk. Fabian poczuł natychmiastowy odruch wymiotny. Zaczął się krztusić. Starał się odepchnąć biodra mężczyzny miarowo wbijające się głęboko w jego przełyk, lecz niczym to nie poskutkowało. Miał za mało siły, więc próbował oddychać łapczywie przez nos. Alexander z przymkniętymi oczyma oraz uchylonymi ustami wydającymi z siebie westchnienia i jęki przyjemności rżnął gardło swojego niewolnika nie zważając na jego wyraźne protesty, łzy i odruchy wymiotne. W końcu po kilku minutach doszedł z głośnym westchnieniem prosto w przełyku chłopaka, który zaczął dławić się wystrzeliwaną spermą. Mężczyzna wyszedł z jego ust, pozwalając mu się wykaszleć. Zapiął rozporek i pogłaskał młodzieńca po włosach w nagrodę. Skierował się do wyjścia z pokoiku, lecz stanął jeszcze w drzwiach na chwilę, by powiedzieć - Przyzwyczaj się. Ja jestem twoim Panem, a ty moim niewolnikiem, więc nie patrz na mnie, jakbym ci co najmniej ojca i matkę zabił. Ty tu służysz do zadowalania mnie, jasne? Gdybym chciał pasożyta w moim domu, o którego zdanie o sobie i wygodzie musiałbym dbać, to bym przygarnął jakiegoś bachora z domu dziecka, a nie zapłacił 103 tysiące na aukcji za ciało żywego nastolatka, rozumiesz? Więc lepiej wypełniaj swoją rolę tu, a nie tylko się mazgaisz. - skończył mówić i już nacisnął klamkę drzwi, lecz się zatrzymał, gdy odezwał się blondyn. - Jesteś idiotą, a nie moim panem! Nie jestem żadną zabawką jakiegoś psychola, bo on sobie tak wymarzył! TO SIĘ LECZY, WIESZ? Nie masz, co ja gadam, NIKT NIE MA prawa kupować ludzi! Trafisz do więzienia, niewyżyty seksualnie popaprańcu! Znajdź sobie jakąś kobietę, a nie chłopców kupujesz, ty pedofilu jeden! O mało przez ciebie się nie udusiłem! - wykrzyczał wszystkie swoje mądrości niebieskooki, aż sam się dziwiąc, że brunet mu nie przerwał ani razu. Tylko stał i słuchał z non stop tym samym, cynicznym wyrazem twarzy, lecz w środku... W środku krew mu się już dawno zagotowała. Mały nieźle go wkurwił, to fakt. Mężczyzna zamknął drzwi znów na klucz. Wolnym krokiem podchodził do Fabiana wyjmując ze swych spodni skórzany pas i mówiąc tak lodowatym głosem, że blondynek zaczął lekko trząść się ze strachu, obserwując podchodzącego do siebie bruneta i słysząc wysyczane przez zęby zdanie - To był twój duży błąd, mały. -  Właśnie dotarło do niego, co przed chwilą wykrzyczał. Nie mógł uwierzyć w swoją głupotę. Nagle cisza pomieszczenia została przerwana przez odgłos silnego uderzenia pasem w brzucho chłopaka i jego wyrażającym ból krzykiem. Cofnął się pod ścianę i skulił patrząc przerażonym wzrokiem na swego pana mówiąc ciche - Przepraszam, Panie! - Brunet na to zbyt zły nic nie odpowiedział. Kopnął ranę na brzuchu blondyna, przez co ten się przewrócił. Wykorzystując przez chwilę leżącego chłopaka, mężczyzna stanął butami na jego blond włosach, po czym zaczął bić go w formie kary po całym ciele pasem mówiąc głosem aż ociekającym złością - JA JESTEM KURWO PIERDOLONA TWOIM PANEM! NIE MASZ PRAWA DO MNIE W TEN SPOSÓB PYSKOWAĆ, SZMATO JEBANA, NIGDY! ROZUMIESZ?! - wywrzeszczał ciągle tworząc nowe, krwawe ślady na ciele Fabiana. Ten ciągle tylko szlochał, płakał i wił się z bólu, pod stopami swego pana, z każdym pociągnięciem pasa na jego skórze.
- T-tak, Pp-panie! Rozumiem, PRZEPRASZAM! Błagam, przestań już! - wykrzyczał przez łzy niebieskooki. Na te słowa Alex zaprzestał kary i zszedł z blond włosów. Chłopiec jednak dalej leżał za ziemi skulony obserwując  spływającą z ran an jego ciele stróżki krwi.
- Dobry chłopiec - pogłaskał go po włosach - Mam nadzieję, że coś zapamiętałeś z tej krótkiej lekcji. Przyjdę do ciebie jeszcze wieczorem i pójdziemy się wykąpać. - powiedział i wyszedł zamykając na klucz Fabiana, który, słysząc szczęk zamka w drzwiach, podszedł resztkami sił do łóżka i położył się spokojnie na nim, by po chwili z wyczerpania pozwolić ogarnąć się błogiemu snu.

piątek, 13 kwietnia 2012

NOWA SZKOŁA cz. I

Cześć. Nazywam się Maksymilian, ale znajomi mówią mi Max. Właśnie przeprowadziłem się z rodzicami i ośmioletnią siostrą, Beatką, do nowego miasta, ze względu na propozycję wyższego stanowiska w pracy dla taty, lecz niestety na drugim końcu kraju. Od jutra zacznę uczęszczać do 2 klasy LO w drugim semestrze. No to może teraz powiem wam coś jeszcze o sobie. No więc.. Eghh, jak ja tego nie lubię. A dlaczego? Niestety, jestem dosyć drobnej budowy, 167 cm i 49 kilogramów chodzącego homoseksualizmu. Mam różowe włosy sięgające ramion, które za żadne skarby świata nie chcą dać się ułożyć, i jak na złość sterczą na wszystkie strony świata. Zielone, dosyć duże oczy oraz średniej wielkości, przeciętne różowe wargi, rozmiar but.... ZARAZ, ZARAZ! CZY WY NADAL ŚMIEJECIE SIĘ Z MOICH WŁOSÓW?! Hehe.. Pewnie myślicie, że jestem jakimś niewyżytym pedałkiem z różowymi włosami ^.^" OTÓŻ NIE! =.=' Dałem się wrobić koleżance na praktykach fryzjerskich.. TO NIE MIAŁ BYĆ RÓŻ! Ona mówiła, że wyjdzie wiśnia, ale z moimi blond włosami... Chyba się domyślacie efektu. Czas na wydarzenia, stacja TVN zaprasza! Wybaczcie, ostatnio jestem od niego uzależniony, ale do rzeczy. Więc...

1 września.
MY JESTEŚMY KRASNOLUDKI, HOPSASA, HOPSAS.... *jeb*
- Już sobie nie pośpiewacie.... - wymamrotałem do siebie przebudzając się i trąc oczy. Czemu mam taki zły humor? Otóż, tej nocy zmrużyłem oczy na jakieś niecałe 3 godziny - Za jakie grzechy trzeba wstawać o 6 do szkoły.... No i rozwaliłem na dzień dobry komórkę, no pięknie się zaczyna.
Skończywszy monolog wstałem powoli z łóżka. Zebrałem telefon(a raczej jego pozostałości po spotkaniu z moją pięścią) z podłogi i odłożyłem delikatnie na stolik obok łóżka. Otworzyłem szafę w zamiarze wyszukania czegoś w miarę odpowiedniego na początek roku szkolnego. Po zaciętej walce ze stertą ubrań (muszę kiedyś ogarnąć tę szafę..), wybrałem ciemne dżinsy, białą koszulę z 3/4 rękawa z pięcioma malutkimi, białymi guziczkami u góry. Udałem się leniwym krokiem do łazienki wziąć prysznic i ogólnie doprowadzić się do porządku. Między innymi zmyć paznokcie. Tak, dobrze zrozumieliście. ZMYĆ PAZNOKCIE (po kija pozwoliłem 8-letniej siostrze bawić się w kosmetyczkę...) . Po wyjściu z toalety zjadłem naleśniki z polewą czekoladową na śniadanie i wypiłem orzeźwiającą, cytrynową herbatę.

 Szedłem spokojnie do nowej szkoły, rozglądając się dookoła. Gdy byłem kilkanaście metrów przed bramą prowadzącą na teren mojego nowego liceum, zauważyłem całkiem sympatyczną okolicę, która jak na siłę przypominała park. Kilka drzew, mnóstwo precyzyjnie przyciętych krzewów, kilka nawet z różami, jakieś ławki z dębowego drewna. Słońce wprost przepięknie pokrywało ten spokojny widok swym płaszczem, jakby chciało każdy skrawek tego miejsca zamieć w złoto. Udałem się do bramy prowadzącej na ten widok, po którego środku ciągnął się wybudowany żółto-pomarańczowy budynek. Szkoła z dwoma bodajże piętrami. Przy wejściu u bramy stało pięciu chłopaków. Gdy z każdym krokiem byłem coraz bliżej, zaczęli coś szeptać i chichotać, patrząc na mnie. Poczułem pewien dyskomfort, gdyż w zasięgu ich wzroku wokół mnie nie było nikogo, lecz szedłem dalej nie zwalniając tępa. Chłopaki pewnie z tej szkoły, wszyscy ubrani na galowo. Przechodziłem już przez wejście bramy, gdy jeden z nich, z całkowicie rozpiętą koszulą, ukazującą jego wręcz idealny brzuch, na którym lekko uwydatniały się mięśnie, zafundował mi dosyć silnego klapsa w pośladek. Podskoczyłem z piskiem czując, jak zaczynają piec mnie policzki. Już chciałem się odwrócić i mu nawtykać, lecz wtedy usłyszałem dźwięk dzwonka, po czym jedynie prychnąłem porzucając swe plany i spalony rumieńcem udałem się nerwowym krokiem w stronę skupisku młodzieży przed budynkiem.

 Po apelu, na którym oddaliłem się jak najdalej tylko pozwalała mi obecna sytuacja od piątki chłopaków, szybko znalazłem klasę i jak wystrzelony z procy wpadłem do jej środka. Nauczyciela jeszcze nie było. Kilka par oczu oderwało się od pogaduszek i spoczęło na mnie. Nie miałem im za złe, że większość z nich zaczęła się śmiać. Jedni ciszej, inni głośniej. Przecież, kto nie zaśmiałby się widząc, jak nagle z hukiem wpada zwracając na siebie uwagę chłopak o dziewczęcym ciele, rysach twarzy, uroczo zarumieniony, a na dodatek z różowymi włosami sięgającymi ramion i kocimi, zielonymi paczadełkami. Zacząłem rozglądać się po klasie, szukając wolnego miejsca. Usiadłem sobie w pierwszym rzędzie od okna, na przedostatniej ławce. Po chwili do klasy wszedł mężczyzna w starszym wieku, ze śmiesznym, szarym wąsikiem, okrągłymi okularami i meszkiem szarych włosków na głowie, gdyby się przyjrzeć pod lupą. Na jego widok pomyślałem "Przecież on lada moment i kopnie w kalendarz pisząc na tablicy temat lekcji..". Dziadzio zaczął uciszać klasę, a gdy już wszyscy zamilkli, zaczął otwierać usta, jakby chciał coś powiedzieć, gdy dzwi otworzyły się z hukiem, a do sali wpadł chłopak od klapsa z przed bramy. Spojrzałem z przerażeniem na burzę czarnych włosów swobodnie opadających już teraz swobodnie na łopatki i równie czarne oczy, gdy nastolatek zaczął przepraszać za spóźnienie. Dziewczyny zachichotały, chłopaków w większości ogarnął facepalm, a ja momentalnie, po raz kolejny już dziś, oblałem się rumieńcem, gdy wpatrując się w niego napotkałem jego wzrok krzyżujący się z moim. Na jego pełnych, bladych, niesamowicie zapewne miękkich i jędrnych wargach, zagościł szeroki uśmiech z wyszczerzeniem górnego rządku białych, równych zębów. Szybko opuściłem głowę speszony wpatrując się w jakże interesujący blat ławki.
 - Sebastian, ośle! W tej chwili zapnij tę nieszczęsną koszulę i siadaj do ławki! - wydarł się nauczyciel wyraźnie zdenerwowany ponownym hałasem w klasie wywołanym przez chłopaka.
- Tak, tak... - odpowiedział znudzonym głosem. Zapewne przyzwyczaił się już do zbyt nerwowego wychowawcy.
- Najpierw, moi drodzy, chciałbym wam przedstawić nowego kolegę, który od dziś będzie się z wami uczył. Wstań, Maksymilianie i przedstaw się. Powiedz nam coś o sobie, może, jak się nazywasz?
- Eeee, no Maks? - odpowiedziałem patrząc na niego, jak na idiotę.
Gdy usłyszeli mój głosik, kilku uczniów zaczęło się śmiać. Wspomniałem, że nie przeszedłem mutacji? Nie? To właśnie wspominam. Rozglądałem się po uczniach. Pewnie zaraz wymyślą mi jakieś idiotyczne przezwisko..
- PEDAŁ! - krzyknął, jakby chciał odpowiedzieć na moje myśli, jakiś półgłówek z ostatniej ławki od ściany. No proszę, jakie oryginalne =.=''
- Cisza! Maks, usiądź. Dobrze, pozwólcie, że przejdziemy do tematu lekcji.
Sebastian podszedł z uśmiechem do zielonookiego i już chciał odsunąć sobie krzesło, gdy do jego uszu dotarł szept młodzieńca - Zajęte. - Seba pociągnął krzesło z całą siłą, a wtedy różowowłosy krzyknął w walce o krzesło na całą klasę przerywając nauczycielowi prowadzenie lekcji - PUSZCZAJ! ZAJĘTE! - Wtem oczy klasy spoczęły na zarumienionym Maksie trzymającym z zawziętą miną i zaciśniętymi zębami krzesło, na którym chciał usiąść czarnooki. Po klasie rozniósł się chichot.
- Chłopcy, uspokójcie się w tej chwili! - krzyknął starając się uspokoić "kolegów". Zielonooki puścił krzesło, i z obrażoną miną prychając pod nosem, odsunął się byleby jak najdalej od chodzącego za nim koszmaru. Zeszyt i długopis położył na parapecie, samemu się do niego również odwracając.
- Ej, mały. Co ty znów świrujesz? - zapytał z wyraźnym rozbawieniem tykając w plecy kolegę z ławki - No weź, obraziłeś się? - szepnął mocniej "dziobając" go palcem.
"Kiedy ten debil się wreszcie odpierdoli.... =.='' - przeszło przez myśli obiektowi zainteresowania palca wskazującego Sebastiana.
- Sebastian, zabierz od niego ten palec i przestań go zagadywać! A ty, Maksie, proszę, odwróć się przodem do tablicy. - poprosił dziadziunio, chociaż raczej to był rozkaz. Chłopak odwrócił się tak, jak wychowawca prosił. Czarnowłosy przysunął się bliżej znajomego. Widząc w dalszym ciągu jego obrażoną minę szepnął, jeszcze bliżej podsuwając się na krześle, do ucha młodzieńca - Wiesz.. Widzę, że nadal się gniewasz. Słodki jesteś, gdy tak się złościsz, ale ignorować mnie nie masz prawa. Z chęcią nauczyłbym cię dobrego wychowania, zajmując się męczeniem twej gorącej, ciasnej dziurki według swojego wymiaru kar i nagród za posłuszeństwo, złociutki. - dokończył i przesunął dłonią po jego udzie, sunąc ku kroczu. Chłopak natychmiastowo odtrącił jego rękę warcząc niemal pod nosem - Przestań tak mówić, ty cholerny, zboczony idioto!
- A bo co? - spytał z rozbawieniem Seba. - Poskarżysz się mamie?
- Nie! - wysyczał przez zęby - Nauczycielowi, deklu.
- No to dalej, możesz mu powiedzieć. - ... - No już, mów! Czemu nie mówisz? - zapytał z kpiną w głosie.
- Pfff. - odpowiedział mu jedynie to. Znów zaczął go ignorować, udając, że jest niesamowicie wciągnięty przez gadkę wychowawcy.
- Hehe... Wiedziałem. - odrzekł czarnowłosy, po czym dyskretnie pod ławką, jednak z niemałą siłą, złapał niewielkich rozmiarów członka Maksa, na co ten głośno pisnął i wystraszony podskoczył na krześle. Sebę ogarnął śmiech, jednak jemu koledze nie było aż tak do śmiechu, ponieważ zaczął nerwowo, spalony burakiem na twarzy, zbierać swoje rzeczy z ławki. Większość przypadkowo poprzez pośpiech zwalał na ziemię, co wywołało jeszcze większą falę śmiechu u czarnowłosego, który w tym momencie ze śmiechu wywalił się z krzesłem, przerywając wszystkie odgłosy panujące w klasie swoim krzykiem przepełnionym bólem.
- Co wy o jasnej anielki wyprawiacie?! - wrzeszczał nauczyciel.
- Ja się wyprowadzam! - krzyknął Maks biorąc po pachy wszystkie swoje rzeczy włącznie z plecakiem. Chcąc wyjść z ławki, a, że miał do pokonania przeszkodę w postaci bruneta leżącego na ziemi, nadepnął mu prawą nogą na brzucho, lewą przerzucając za niego, tym samym w trakcie można było usłyszeć kolejny krzyk bólu czarnowłosego, gdy dzieciak stał przez sekundę całym swym ciężarem na jego brzuchu. Nie chciał tego tak zostawić, więc złapał prawą nogę chłopaka w kostce, przez co ten chcąc dynamicznym krokiem odejść od ławki, runął po całości na podłogę, rozrzucając wszędzie dookoła swoje rzeczy i krzycząc przy tym, jak dziewczynka. Brunet nie wytrzymał widoku tej jego zaczerwienionej twarzy, na której malowała się niemała zawziętość i bunt, połączonego z niezdarnością ciała, więc wystarczył moment, i turlał się po ziemi ze śmiechu. Maksowi poleciała krew z nosa, gdy uderzył twarzą w ziemię.
- CHŁOPCY, DO PIELĘGNIARKI, ALE JUŻ!
Sebastian śmiejąc się cały czas, jak jakiś świr, podniósł się z ziemi i doczłapał do wyjścia, gdzie przystanął, wyraźnie czekając na kolegę. Nadal miał rozbawienie w oczach. Maks wstał wycierając krwawiący, obolały nos rękoma umazanymi już prawie w całości krwią. Również udał się do wyjścia z klasy za Sebastianem, odprowadzony chichotem i szeptami.
Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, wzrok czarnowłosego skierował się na twarz chłopca. Złapał go ręką w ugięciu kolan, drugą opierając na jego plecach, po czym podniósł go do góry śmiejąc się cicho.
- Co ty u licha wyrabiasz?! - pisnął z przerażeniem spowodowanym naglą zmianą wysokości różowowłosy, bowiem Seba do najniższych nie należał. Dobre 180 przynajmniej ma.
- A nie widać, malutki? Lepiej zarzuć mi ręce na szyję i się nie wierć, jeśli nie chcesz spaść.
Maks kierując się zdrowym rozsądkiem postanowił przyjąć sugestię. Zarzucił mu ręce na szyję, a głowę wtulił opierając na jego torsie. Przymknął oczy, gdy do jego nozdrzy wdarł się przyjemny zapach. Sam się sobie zdziwił, gdy stwierdził w myślach fakt, że w ramionach tego silnego chłopaka czuje się jakby.. bezpieczny? Tak, to dobre określenie. Spodobała mu się ta bliskość, zapragnął chłonąć jej więcej, odczuwać pieszczoty i ciepło bijące od czarnookiego. Jego rozmyślenia przerwał chichot niskiego, dobrze znanego mu głosu i głaskanie po głowie. Leniwie uchylił powieki, po czym, na widok kobiety w średnim wieku z okularami na nosie i białym fartuszku, niczym sparaliżowany, wyskoczył z ramion bruneta lądując na ziemi. Ten wraz z pielęgniarką szkolną się zaśmiał z różowowłosego.
- No księżniczko, czas na pobudkę. - mruknął głaszcząc po głowie Maksa, Sebastian.
- Co się stało, chłopcy? - zapytała sympatycznym głosem kobieta.
Brunet wskoczył na biały blat służący do badania na nim osłabionych uczniów, po czym bawiąc się kosmykiem włosów stwierdził - A nie widać? Mojemu seksiakowi nosek się troszkę rozwalił i krewka leci.
- HEEE?! JAK TY U LICHA MNIE NAZWAŁEŚ?! - wywrzeszczał Maks, a jego oczy przybrały rozmiary spodków do filiżanek.
- Oj, nie złość się tak, pamiętasz, co ci powiedziałem na lekcji? Może powtórzyć to przy pani? - odrzekł z ogromnym, chytrym uśmiechem wskazując ruchem głowy na pielęgniarkę. Młodzieniec znów spłonął rumieńcem. Kobieta podeszła do "łóżka" bruneta, po czym położyła mu dłoń na ramieniu pytając z cichym chichotem - Kłótnia małżeńska? ^.^
- Zgadła pani. - odpowiedział jej niskim szeptem.
- HEEEE?! - znów bulwers u najmłodszego z trójki.
- Chcecie jeszcze iść na tę lekcję? Zostało kilkanaście minut, może zrobię nam herbatę, zajmę się jego nosem i zwyczajnie sobie porozmawiamy? Chciałabym trochę poznać nowego ucznia. - opowiedziała trzepocąc rzęsami o wielkości dwóch milimetrów. (xD)
- Szanowne państwo raczy wybaczyć, lecz muszę udać się do toalety siknąć. - przerwał krótką ciszę Seba robiąc minę arystokraty.
- Hehe, oczywiście, idź się odlać. - zażartowała śmiejąc się kobieta.
Sebastian posłał obojgu ogromny uśmiech, po czym wyszedł z gabinetu.
- Pani go dobrze zna? - zagadnął trochę nieśmiało różowowłosy.
- Oczywiście. - rzekła z uśmiechem otwierając usta w celu opowiedzenia jakiejś historii, a zamykając oczy, jakby przypominała sobie stare, dobre czasy, mające miejsce przy jej wieku kilkadziesiąt lat temu - To sympatyczny chłopak. Każdy wie, że jest biseksualny, ale jakoś nikomu to nie przeszkadza w dotrzymywaniu mu towarzystwa. Często, czyli co najmniej raz dziennie, przychodzi do mnie na herbatę udając przed nauczycielami wyssane z palca choroby, żeby ominąć jakiś sprawdzian, kartkówkę, czy odpytywanie, do którego nie jest przygotowany. Mi to osobiście nie przeszkadza, i tak siedzę tu sama, a taka roześmiana i żartująca co chwilę osoba dotrzymuje mi towarzystwa, rozmawiając na najróżniejsze tematy i pijąc herbatę, w zamian za pomoc, w postaci "ukrywania" go.
W tej chwili drzwi się otworzyły, a do środka wszedł zadowolony, i jak zwykle, z bananem na twarzy Sebastian, krzycząc z przymkniętymi oczyma - AHH! ŚWIETNIE BYŁO!
Maksa, wraz z pielęgniarką, ogarnął śmiech na widok tak szczęśliwego Seby.

... CIĄG DALSZY NASTĄPI.

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBAŁO CHOCIAŻ W MAŁYM STOPNIU ^.^" CHCECIE SEKSU W PRZYSZŁEJ NOTCE? TO CHOCIAŻ RAZ SKOMENTUJCIE, HEHEE...