niedziela, 15 kwietnia 2012

Pan i jego niewolnik cz. I

NOTKA DODANA DZIŚ, GDYŻ WCZORAJ ODCIĘLI MI PRĄD =.=' AH, TE WREDNE SKURWYSYNY. DZIŚ TYLKO TA JEDNA NOTKA, GDYŻ OSTATNIO MIAŁAM MAŁO CZASU I NIE NAPISAŁAM DRUGIEJ CZĘŚCI PIERWSZEGO OPO. ^.^'' POJAWI SIĘ W CZWARTEK. NOTKI DODAWANE BĘDĄ W CZWARTKI I SOBOTY. TO TYLE.

 Właśnie rozpoczynała się aukcja żywego towaru złapanego w ostatnim tygodniu. Fabian wywołany miał być siódmy. Teraz odbywało się podbijanie stawki chłopaka z numerem czwartym.  Wyżej wspomniany chłopiec to Fabian Andrew Clous. Trzy dni temu został porwany przez tą tajną organizację, gdy wracał do domu od kolegi. Przez te trzy dni pobytu tu był głodowany i bity. Na śniadanie dostawał kromkę czarnego chleba i szklankę wody oraz taką samą kolację. Obecnie siedział w boksie z grupką innych chłopców i czekał na wywołanie. Być może zostanie kupiony przez jakiegoś bogatego człowieka. W przeciwnym razie trafi na kolejne kilka dni do innego boksu czekając na kolejną aukcję. I tak w kółko. Młodzieniec miał bardzo jasne, blond włosy sięgające łopatek, lazurowe oczy, drobne, różowe usta i oliwkową cerę. Jakieś 168 cm wzrostu i szerokie biodra, niczym u kobiety. Poczuł, jak skute z tyłu metalowymi kajdankami ręce unoszone są do góry przez czarnoskórego ochroniarza, który rzekł do nastolatka - Twoja kolej, mały. Idź, zabłyśnij, haha. - Fabian wypchnięty został na scenę przed kilkudziesięciu ludzi popijających alkohol, jak na jakimś balu, jedynie z karteczką, na której napisane było imię "Fabian" oraz numer "7", przyklejoną na biodrach tak, że zakrywała skutecznie niewielką męskość dzieciaka. Kajdanek nie miał wyłącznie na nadgarstkach, bowiem nogi również na kostkach były nimi skute, przez co mógł maksymalnie rozstawić stopy na jakieś 50 cm. Usta miał zaklejone taśmą. Nogi zostały przypięte do nóżek krzesła, na którym miał usiąść, jak za chwilę zrobił.
- Oto jeden z naszych najnowszych okazów! Nieruszany, siedemnastoletni prawiczek! No to licytację zacznijmy od 10 tysięcy na początek. - gdy skończył mówić do mikrofonu prowadzący, na sali zapadła chwilowa cisza, przerwana przez męski głos.
- 15 tysięcy! - krzyknął, dobrze znany wszystkim za wyręczanie swojego pracodawcy w chodzeniu po nowe "towary", lokaj Pana Alexandra.
- 18 tysięcy! - wrzasnął z końca sali jakiś grubasek po trzydziestce.
- 20 tysięcy! - znowu stawkę podbił służący dziadzio z wąsikiem i łysą głową
Licytacja toczyła się w najlepsze. Na końcu i tak wygrał Pan Alexander, poprzez wysłanego tu swojego lokaja.
- [...] i 103 tysiące po raz trzeci! Sprzedane dla starszego pana w garniturze! Gratulacje! Proszę przyjść na scenę po nowy zakup.
Mężczyzna wszedł na scenę, założył chłopakowi czarną obrożę z ćwiekami, do której przypiął smycz z kompletu i zszedł, ciągnąc młodzieńca za smycz, ze sceny. Na zewnątrz odkleił mu taśmę z ust i skierował się z Fabianem do czarnej limuzyny. W środku już tylko rzucił do szofera krótko, żeby jechał do rezydencji i nic więcej. Droga minęła w ciszy, głównie ze względu na to, że chłopak już po kilku minutach jazdy zasnął na siedząco oparty o fotel w pojeździe. Obudziło go szturchanie za ramię. Leniwie uchylił powieki rozbudzając się i jedyne co zobaczył, to pochylająca się sylwetka jakiejś kobiety po trzydziestce w fartuszku z poranioną twarzą i zabandażowanymi rękoma. Jej mina aż ociekała zaniepokojeniem, gdy ciągała lekko ramię blondyna, który z ciekawością wychylił głowę, by ujrzeć, co znajduje się za nią. A raczej kto. Ten ktoś wyciągnął ją pochylającą się w limuzynie za włosy tak mocno, że przewróciła się na ziemię. Był nim mężczyzna na oko dwudziestoparoletni, ubrany w czarny garnitur. Przynajmniej 180 cm wzrostu, czarne włosy, które końcówkami sięgały ramion i oczy tego samego koloru. Blada cera, idealnie wykrojone, pełne bladoróżowe wargi wykrzywione w grymasie surowości. Biła ona do niego na dobry kilometr. Fabian trochę się spłoszył i odwrócił głowę na bok. Czarnowłosy mężczyzna wyciągnął chłopaka za włosy z limuzyny i nakazał surowym głosem - Na kolana! JUŻ! - słysząc ten głęboki, przesycony jadem głos, młodzieńcowi nogi zaczęły mięknąć, lecz jak stał - tak stał. Mężczyzna zaśmiał się z politowaniem, chwycił za smycz i pociągnął chłopaka do wnętrza rezydencji. Zatrzymał się w drzwiach wejściowych i założył Fabianowi przepaskę na oczy. Dotarłszy do pokoju zarezerwowanego dla jego nowego zakupu otworzył drzwi, wepchnął blondyna do środka wchodząc za nim, zakluczył drzwi i zdjął mu przepaskę. Znajdowali się w niewielkim pomieszczeniu z białymi ścianami. Pod jedną stało łóżko identyczne, jak w szpitalu dla pacjenta, tyle, że do czterech końców były przymocowane metalowe zapięcia na ręce i nogi. Obok stał stoliczek nocny, krzesło, w kącie stało wiadro, a na górze wisiała żarówka.
- Tam masz wiadro, do którego masz się załatwiać. Nie dam ci łazienki, ponieważ mógłbyś spokojnie się zabić podcinając żyły, czy choćby utopić się w wannie, itd. Chyba wiesz, do czego służy łóżko i nie muszę tego objaśniać. To po pierwsze. Po drugie, od dziś ja jestem twoim Panem i tak masz się do mnie zwracać. Zrozumiano?! - odpowiedziała mu cisza - Pytam się... Czy ZROZUMIANO?! - krzyknął kopiąc chłopaka w krocze, na co ten krzyknął z bólu kuląc się na ziemi, jednak znów nic nie odpowiedział. Alex się zaśmiał, podszedł do chłopaka, wziął go na ręce i rzucił na łóżko. Sprawnie i szybko przypiął do do niego kajdankami. - Skoro taki jesteś uparty... - zerwał z bioder Fabiana karteczkę z jego imieniem i numerkiem, przez co ten leżał już całkowicie nagi. Alexander wyszedł zostawiając na chwilę blondyna samego. Po kilku chwilach wrócił z jakąś walizką. Usiadł na krzesełku obok łóżka i wyjął z walizki wibrator, na którego widok młodzieniec aż się wzdrygnął. "On chyba nie ma zamiaru włożyć we mnie chociaż trochę tego czegoś!" - histeryzował w myślach, gdyż owa zabawka miała 25 cm długości i 12 szerokości, gdyby otoczyć go naokoło miarką. Alex podszedł do łóżka i usiadł sobie pomiędzy rozszerzonymi nogami blondyna, gładząc go po wewnętrznej stronie uda i mówiąc - To jak? Będziesz zwracał się do mnie z należytym szacunkiem per Panie, czy wolisz, żebym nim - tu pomachał chłopakowi przed oczyma wibratorem - porozciągał trochę tę ciasnotę w tobie, hmm? - nie otrzymał odpowiedzi. Przyłożył więc końcówkę zabawki do wejścia niewolnika, po czym zaczął go w niego wpychać na siłę, co wywołało krzyk bólu, lecz wsadzał go dalej śmiejąc się - Reeety, jak ciężko wchodzi w tą twoją ciasną dziurkę, haha - powiedział, gdy wsadził w chłopca zaledwie 10 cm, jednak to wystarczyło do złamania nastawienia niebieskookiego, co potwierdziły jego słowa - Aaałaaa, dobrze! Będę ci mówił Panie, tylko proszę, wyjmij go! - szlochał. Usatysfakcjonowany mężczyzna wyjął wibrator, uwalniając krew z wejścia młodego.Odpiął blondyna i pociągnął za jego smycz - A teraz, NA KOLANA! - chłopiec niechętnie, ale wykonał polecenie bojąc się kary za zdenerwowanie swego pana, który w tej chwili wyjął z walizki pejcz.
- Odwróć się przodem do łóżka i oprzyj na nim ręce, a następnie wypnij ładnie.- rozkazał głębokim głosem. Fabian znów wykonał polecenie. Brunet na przeciwko wypiętego chłopca ustawił sobie krzesełko, na którym usiadł zarzucając sobie prawą na lewą nogę. Napluł na czubek swojego lakierowanego, czarnego pantofla prawej stopy, po czym zanurzył go w wejściu blondyna, któremu to się nie spodobało, lecz nie śmiał zaprotestować, póki nie czuł bólu nie do wytrzymania. Alex ciągle posuwał go butem, a co chwilę pejcz lądował na wypiętych pośladkach jęczącego cicho chłopca.
- Możesz się masturbować. - rzekł z wręcz stoickim spokojem brunet. Zmieszany Fabian niepewnie zaczął poruszać dłonią po niewielkich rozmiarach członku. Z każdym jego głośniejszym odgłosem wyrażającym przyjemność pan mocniej pchał butem. Krzyki chłopca, gdy Alexander trafiał w jego prostatę niesamowicie i samego pana nakręcały, który tak jak przypuszczał - od słuchania Fabiana i on sam się podniecił, co czuł dosyć wyraźnie w przyciasnych teraz spodniach.
- Dobrze, a teraz wstań - młodzieniec posłał brunetowi spojrzenie niemalże z wyrzutem, dlaczego przerywa on mu tę nieziemską przyjemność - i uklęknij przede mną. - wydał polecenie rozpinając rozporek i uwalniając, z przyciasnego materiału bokserek i spodni, stojącą na baczność, zdecydowanie nieprzeciętnych rozmiarów męskość. Chłopak klęknął przed swym panem i ze zdziwienia wielkością "sprzętu" aż lekko otworzył usta. - No już, bierz go w usta, na co czekasz? Mi też coś należy się od życia, więc w tej chwili zrób mi dobrze. Możesz dokończyć swoją wcześniej zaczętą robotę - powiedział spoglądając wymownie na stojącą męskość blondyna. Fabian wziął w lewą dłoń trzon u nasady skarbu swojego pana, a prawą znów zajął się swoim penisem. Pierw oblizał główkę członka, by za chwilę wziąć kilka jego centymetrów do buzi. Pomagał sobie w zadowalaniu Alexandra lewą ręką. Obie dłonie bruneta z niecierpliwości chwyciły blondyna za włosy, po czym ten na siłę wbił się cały w jego przełyk. Fabian poczuł natychmiastowy odruch wymiotny. Zaczął się krztusić. Starał się odepchnąć biodra mężczyzny miarowo wbijające się głęboko w jego przełyk, lecz niczym to nie poskutkowało. Miał za mało siły, więc próbował oddychać łapczywie przez nos. Alexander z przymkniętymi oczyma oraz uchylonymi ustami wydającymi z siebie westchnienia i jęki przyjemności rżnął gardło swojego niewolnika nie zważając na jego wyraźne protesty, łzy i odruchy wymiotne. W końcu po kilku minutach doszedł z głośnym westchnieniem prosto w przełyku chłopaka, który zaczął dławić się wystrzeliwaną spermą. Mężczyzna wyszedł z jego ust, pozwalając mu się wykaszleć. Zapiął rozporek i pogłaskał młodzieńca po włosach w nagrodę. Skierował się do wyjścia z pokoiku, lecz stanął jeszcze w drzwiach na chwilę, by powiedzieć - Przyzwyczaj się. Ja jestem twoim Panem, a ty moim niewolnikiem, więc nie patrz na mnie, jakbym ci co najmniej ojca i matkę zabił. Ty tu służysz do zadowalania mnie, jasne? Gdybym chciał pasożyta w moim domu, o którego zdanie o sobie i wygodzie musiałbym dbać, to bym przygarnął jakiegoś bachora z domu dziecka, a nie zapłacił 103 tysiące na aukcji za ciało żywego nastolatka, rozumiesz? Więc lepiej wypełniaj swoją rolę tu, a nie tylko się mazgaisz. - skończył mówić i już nacisnął klamkę drzwi, lecz się zatrzymał, gdy odezwał się blondyn. - Jesteś idiotą, a nie moim panem! Nie jestem żadną zabawką jakiegoś psychola, bo on sobie tak wymarzył! TO SIĘ LECZY, WIESZ? Nie masz, co ja gadam, NIKT NIE MA prawa kupować ludzi! Trafisz do więzienia, niewyżyty seksualnie popaprańcu! Znajdź sobie jakąś kobietę, a nie chłopców kupujesz, ty pedofilu jeden! O mało przez ciebie się nie udusiłem! - wykrzyczał wszystkie swoje mądrości niebieskooki, aż sam się dziwiąc, że brunet mu nie przerwał ani razu. Tylko stał i słuchał z non stop tym samym, cynicznym wyrazem twarzy, lecz w środku... W środku krew mu się już dawno zagotowała. Mały nieźle go wkurwił, to fakt. Mężczyzna zamknął drzwi znów na klucz. Wolnym krokiem podchodził do Fabiana wyjmując ze swych spodni skórzany pas i mówiąc tak lodowatym głosem, że blondynek zaczął lekko trząść się ze strachu, obserwując podchodzącego do siebie bruneta i słysząc wysyczane przez zęby zdanie - To był twój duży błąd, mały. -  Właśnie dotarło do niego, co przed chwilą wykrzyczał. Nie mógł uwierzyć w swoją głupotę. Nagle cisza pomieszczenia została przerwana przez odgłos silnego uderzenia pasem w brzucho chłopaka i jego wyrażającym ból krzykiem. Cofnął się pod ścianę i skulił patrząc przerażonym wzrokiem na swego pana mówiąc ciche - Przepraszam, Panie! - Brunet na to zbyt zły nic nie odpowiedział. Kopnął ranę na brzuchu blondyna, przez co ten się przewrócił. Wykorzystując przez chwilę leżącego chłopaka, mężczyzna stanął butami na jego blond włosach, po czym zaczął bić go w formie kary po całym ciele pasem mówiąc głosem aż ociekającym złością - JA JESTEM KURWO PIERDOLONA TWOIM PANEM! NIE MASZ PRAWA DO MNIE W TEN SPOSÓB PYSKOWAĆ, SZMATO JEBANA, NIGDY! ROZUMIESZ?! - wywrzeszczał ciągle tworząc nowe, krwawe ślady na ciele Fabiana. Ten ciągle tylko szlochał, płakał i wił się z bólu, pod stopami swego pana, z każdym pociągnięciem pasa na jego skórze.
- T-tak, Pp-panie! Rozumiem, PRZEPRASZAM! Błagam, przestań już! - wykrzyczał przez łzy niebieskooki. Na te słowa Alex zaprzestał kary i zszedł z blond włosów. Chłopiec jednak dalej leżał za ziemi skulony obserwując  spływającą z ran an jego ciele stróżki krwi.
- Dobry chłopiec - pogłaskał go po włosach - Mam nadzieję, że coś zapamiętałeś z tej krótkiej lekcji. Przyjdę do ciebie jeszcze wieczorem i pójdziemy się wykąpać. - powiedział i wyszedł zamykając na klucz Fabiana, który, słysząc szczęk zamka w drzwiach, podszedł resztkami sił do łóżka i położył się spokojnie na nim, by po chwili z wyczerpania pozwolić ogarnąć się błogiemu snu.

3 komentarze:

  1. Troche sadystyczne ale podoba mi się ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne, ładnie to napisałaś. Mam nadzieję, że szybko dodasz drugi rozdział, i że wyjdzie Ci tak samo dobrze jak ten pierwszy. Pomimo tak "sadystycznego" (XD) początku będzie tutaj happy end!!! Kiedy dodałabyś rozdział numer dwa, co??? Mam nadzieję, że jak najszybciej... (dzisiaj albo jutro... ta fajnie jest marzyć, nie?? XD) Życzę Ci dużo weny!!! (0raz szybkiego dodania następnego rozdziału!!XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, bardzo miło, że komuś to się podoba, w ogóle, że ktoś to czyta xD Cieszę się. A co do nowego rozdziału, to niestety mam dopiero około połowy, gdyż po prostu nie miałam czasu na dopisanie(prywatne sprawy). Blog był zawieszony, lecz jutro, max. po jutrze dodam tą drugą część całą. Dziękuję bardzo, przyda się C:

      Usuń