piątek, 13 kwietnia 2012

NOWA SZKOŁA cz. I

Cześć. Nazywam się Maksymilian, ale znajomi mówią mi Max. Właśnie przeprowadziłem się z rodzicami i ośmioletnią siostrą, Beatką, do nowego miasta, ze względu na propozycję wyższego stanowiska w pracy dla taty, lecz niestety na drugim końcu kraju. Od jutra zacznę uczęszczać do 2 klasy LO w drugim semestrze. No to może teraz powiem wam coś jeszcze o sobie. No więc.. Eghh, jak ja tego nie lubię. A dlaczego? Niestety, jestem dosyć drobnej budowy, 167 cm i 49 kilogramów chodzącego homoseksualizmu. Mam różowe włosy sięgające ramion, które za żadne skarby świata nie chcą dać się ułożyć, i jak na złość sterczą na wszystkie strony świata. Zielone, dosyć duże oczy oraz średniej wielkości, przeciętne różowe wargi, rozmiar but.... ZARAZ, ZARAZ! CZY WY NADAL ŚMIEJECIE SIĘ Z MOICH WŁOSÓW?! Hehe.. Pewnie myślicie, że jestem jakimś niewyżytym pedałkiem z różowymi włosami ^.^" OTÓŻ NIE! =.=' Dałem się wrobić koleżance na praktykach fryzjerskich.. TO NIE MIAŁ BYĆ RÓŻ! Ona mówiła, że wyjdzie wiśnia, ale z moimi blond włosami... Chyba się domyślacie efektu. Czas na wydarzenia, stacja TVN zaprasza! Wybaczcie, ostatnio jestem od niego uzależniony, ale do rzeczy. Więc...

1 września.
MY JESTEŚMY KRASNOLUDKI, HOPSASA, HOPSAS.... *jeb*
- Już sobie nie pośpiewacie.... - wymamrotałem do siebie przebudzając się i trąc oczy. Czemu mam taki zły humor? Otóż, tej nocy zmrużyłem oczy na jakieś niecałe 3 godziny - Za jakie grzechy trzeba wstawać o 6 do szkoły.... No i rozwaliłem na dzień dobry komórkę, no pięknie się zaczyna.
Skończywszy monolog wstałem powoli z łóżka. Zebrałem telefon(a raczej jego pozostałości po spotkaniu z moją pięścią) z podłogi i odłożyłem delikatnie na stolik obok łóżka. Otworzyłem szafę w zamiarze wyszukania czegoś w miarę odpowiedniego na początek roku szkolnego. Po zaciętej walce ze stertą ubrań (muszę kiedyś ogarnąć tę szafę..), wybrałem ciemne dżinsy, białą koszulę z 3/4 rękawa z pięcioma malutkimi, białymi guziczkami u góry. Udałem się leniwym krokiem do łazienki wziąć prysznic i ogólnie doprowadzić się do porządku. Między innymi zmyć paznokcie. Tak, dobrze zrozumieliście. ZMYĆ PAZNOKCIE (po kija pozwoliłem 8-letniej siostrze bawić się w kosmetyczkę...) . Po wyjściu z toalety zjadłem naleśniki z polewą czekoladową na śniadanie i wypiłem orzeźwiającą, cytrynową herbatę.

 Szedłem spokojnie do nowej szkoły, rozglądając się dookoła. Gdy byłem kilkanaście metrów przed bramą prowadzącą na teren mojego nowego liceum, zauważyłem całkiem sympatyczną okolicę, która jak na siłę przypominała park. Kilka drzew, mnóstwo precyzyjnie przyciętych krzewów, kilka nawet z różami, jakieś ławki z dębowego drewna. Słońce wprost przepięknie pokrywało ten spokojny widok swym płaszczem, jakby chciało każdy skrawek tego miejsca zamieć w złoto. Udałem się do bramy prowadzącej na ten widok, po którego środku ciągnął się wybudowany żółto-pomarańczowy budynek. Szkoła z dwoma bodajże piętrami. Przy wejściu u bramy stało pięciu chłopaków. Gdy z każdym krokiem byłem coraz bliżej, zaczęli coś szeptać i chichotać, patrząc na mnie. Poczułem pewien dyskomfort, gdyż w zasięgu ich wzroku wokół mnie nie było nikogo, lecz szedłem dalej nie zwalniając tępa. Chłopaki pewnie z tej szkoły, wszyscy ubrani na galowo. Przechodziłem już przez wejście bramy, gdy jeden z nich, z całkowicie rozpiętą koszulą, ukazującą jego wręcz idealny brzuch, na którym lekko uwydatniały się mięśnie, zafundował mi dosyć silnego klapsa w pośladek. Podskoczyłem z piskiem czując, jak zaczynają piec mnie policzki. Już chciałem się odwrócić i mu nawtykać, lecz wtedy usłyszałem dźwięk dzwonka, po czym jedynie prychnąłem porzucając swe plany i spalony rumieńcem udałem się nerwowym krokiem w stronę skupisku młodzieży przed budynkiem.

 Po apelu, na którym oddaliłem się jak najdalej tylko pozwalała mi obecna sytuacja od piątki chłopaków, szybko znalazłem klasę i jak wystrzelony z procy wpadłem do jej środka. Nauczyciela jeszcze nie było. Kilka par oczu oderwało się od pogaduszek i spoczęło na mnie. Nie miałem im za złe, że większość z nich zaczęła się śmiać. Jedni ciszej, inni głośniej. Przecież, kto nie zaśmiałby się widząc, jak nagle z hukiem wpada zwracając na siebie uwagę chłopak o dziewczęcym ciele, rysach twarzy, uroczo zarumieniony, a na dodatek z różowymi włosami sięgającymi ramion i kocimi, zielonymi paczadełkami. Zacząłem rozglądać się po klasie, szukając wolnego miejsca. Usiadłem sobie w pierwszym rzędzie od okna, na przedostatniej ławce. Po chwili do klasy wszedł mężczyzna w starszym wieku, ze śmiesznym, szarym wąsikiem, okrągłymi okularami i meszkiem szarych włosków na głowie, gdyby się przyjrzeć pod lupą. Na jego widok pomyślałem "Przecież on lada moment i kopnie w kalendarz pisząc na tablicy temat lekcji..". Dziadzio zaczął uciszać klasę, a gdy już wszyscy zamilkli, zaczął otwierać usta, jakby chciał coś powiedzieć, gdy dzwi otworzyły się z hukiem, a do sali wpadł chłopak od klapsa z przed bramy. Spojrzałem z przerażeniem na burzę czarnych włosów swobodnie opadających już teraz swobodnie na łopatki i równie czarne oczy, gdy nastolatek zaczął przepraszać za spóźnienie. Dziewczyny zachichotały, chłopaków w większości ogarnął facepalm, a ja momentalnie, po raz kolejny już dziś, oblałem się rumieńcem, gdy wpatrując się w niego napotkałem jego wzrok krzyżujący się z moim. Na jego pełnych, bladych, niesamowicie zapewne miękkich i jędrnych wargach, zagościł szeroki uśmiech z wyszczerzeniem górnego rządku białych, równych zębów. Szybko opuściłem głowę speszony wpatrując się w jakże interesujący blat ławki.
 - Sebastian, ośle! W tej chwili zapnij tę nieszczęsną koszulę i siadaj do ławki! - wydarł się nauczyciel wyraźnie zdenerwowany ponownym hałasem w klasie wywołanym przez chłopaka.
- Tak, tak... - odpowiedział znudzonym głosem. Zapewne przyzwyczaił się już do zbyt nerwowego wychowawcy.
- Najpierw, moi drodzy, chciałbym wam przedstawić nowego kolegę, który od dziś będzie się z wami uczył. Wstań, Maksymilianie i przedstaw się. Powiedz nam coś o sobie, może, jak się nazywasz?
- Eeee, no Maks? - odpowiedziałem patrząc na niego, jak na idiotę.
Gdy usłyszeli mój głosik, kilku uczniów zaczęło się śmiać. Wspomniałem, że nie przeszedłem mutacji? Nie? To właśnie wspominam. Rozglądałem się po uczniach. Pewnie zaraz wymyślą mi jakieś idiotyczne przezwisko..
- PEDAŁ! - krzyknął, jakby chciał odpowiedzieć na moje myśli, jakiś półgłówek z ostatniej ławki od ściany. No proszę, jakie oryginalne =.=''
- Cisza! Maks, usiądź. Dobrze, pozwólcie, że przejdziemy do tematu lekcji.
Sebastian podszedł z uśmiechem do zielonookiego i już chciał odsunąć sobie krzesło, gdy do jego uszu dotarł szept młodzieńca - Zajęte. - Seba pociągnął krzesło z całą siłą, a wtedy różowowłosy krzyknął w walce o krzesło na całą klasę przerywając nauczycielowi prowadzenie lekcji - PUSZCZAJ! ZAJĘTE! - Wtem oczy klasy spoczęły na zarumienionym Maksie trzymającym z zawziętą miną i zaciśniętymi zębami krzesło, na którym chciał usiąść czarnooki. Po klasie rozniósł się chichot.
- Chłopcy, uspokójcie się w tej chwili! - krzyknął starając się uspokoić "kolegów". Zielonooki puścił krzesło, i z obrażoną miną prychając pod nosem, odsunął się byleby jak najdalej od chodzącego za nim koszmaru. Zeszyt i długopis położył na parapecie, samemu się do niego również odwracając.
- Ej, mały. Co ty znów świrujesz? - zapytał z wyraźnym rozbawieniem tykając w plecy kolegę z ławki - No weź, obraziłeś się? - szepnął mocniej "dziobając" go palcem.
"Kiedy ten debil się wreszcie odpierdoli.... =.='' - przeszło przez myśli obiektowi zainteresowania palca wskazującego Sebastiana.
- Sebastian, zabierz od niego ten palec i przestań go zagadywać! A ty, Maksie, proszę, odwróć się przodem do tablicy. - poprosił dziadziunio, chociaż raczej to był rozkaz. Chłopak odwrócił się tak, jak wychowawca prosił. Czarnowłosy przysunął się bliżej znajomego. Widząc w dalszym ciągu jego obrażoną minę szepnął, jeszcze bliżej podsuwając się na krześle, do ucha młodzieńca - Wiesz.. Widzę, że nadal się gniewasz. Słodki jesteś, gdy tak się złościsz, ale ignorować mnie nie masz prawa. Z chęcią nauczyłbym cię dobrego wychowania, zajmując się męczeniem twej gorącej, ciasnej dziurki według swojego wymiaru kar i nagród za posłuszeństwo, złociutki. - dokończył i przesunął dłonią po jego udzie, sunąc ku kroczu. Chłopak natychmiastowo odtrącił jego rękę warcząc niemal pod nosem - Przestań tak mówić, ty cholerny, zboczony idioto!
- A bo co? - spytał z rozbawieniem Seba. - Poskarżysz się mamie?
- Nie! - wysyczał przez zęby - Nauczycielowi, deklu.
- No to dalej, możesz mu powiedzieć. - ... - No już, mów! Czemu nie mówisz? - zapytał z kpiną w głosie.
- Pfff. - odpowiedział mu jedynie to. Znów zaczął go ignorować, udając, że jest niesamowicie wciągnięty przez gadkę wychowawcy.
- Hehe... Wiedziałem. - odrzekł czarnowłosy, po czym dyskretnie pod ławką, jednak z niemałą siłą, złapał niewielkich rozmiarów członka Maksa, na co ten głośno pisnął i wystraszony podskoczył na krześle. Sebę ogarnął śmiech, jednak jemu koledze nie było aż tak do śmiechu, ponieważ zaczął nerwowo, spalony burakiem na twarzy, zbierać swoje rzeczy z ławki. Większość przypadkowo poprzez pośpiech zwalał na ziemię, co wywołało jeszcze większą falę śmiechu u czarnowłosego, który w tym momencie ze śmiechu wywalił się z krzesłem, przerywając wszystkie odgłosy panujące w klasie swoim krzykiem przepełnionym bólem.
- Co wy o jasnej anielki wyprawiacie?! - wrzeszczał nauczyciel.
- Ja się wyprowadzam! - krzyknął Maks biorąc po pachy wszystkie swoje rzeczy włącznie z plecakiem. Chcąc wyjść z ławki, a, że miał do pokonania przeszkodę w postaci bruneta leżącego na ziemi, nadepnął mu prawą nogą na brzucho, lewą przerzucając za niego, tym samym w trakcie można było usłyszeć kolejny krzyk bólu czarnowłosego, gdy dzieciak stał przez sekundę całym swym ciężarem na jego brzuchu. Nie chciał tego tak zostawić, więc złapał prawą nogę chłopaka w kostce, przez co ten chcąc dynamicznym krokiem odejść od ławki, runął po całości na podłogę, rozrzucając wszędzie dookoła swoje rzeczy i krzycząc przy tym, jak dziewczynka. Brunet nie wytrzymał widoku tej jego zaczerwienionej twarzy, na której malowała się niemała zawziętość i bunt, połączonego z niezdarnością ciała, więc wystarczył moment, i turlał się po ziemi ze śmiechu. Maksowi poleciała krew z nosa, gdy uderzył twarzą w ziemię.
- CHŁOPCY, DO PIELĘGNIARKI, ALE JUŻ!
Sebastian śmiejąc się cały czas, jak jakiś świr, podniósł się z ziemi i doczłapał do wyjścia, gdzie przystanął, wyraźnie czekając na kolegę. Nadal miał rozbawienie w oczach. Maks wstał wycierając krwawiący, obolały nos rękoma umazanymi już prawie w całości krwią. Również udał się do wyjścia z klasy za Sebastianem, odprowadzony chichotem i szeptami.
Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, wzrok czarnowłosego skierował się na twarz chłopca. Złapał go ręką w ugięciu kolan, drugą opierając na jego plecach, po czym podniósł go do góry śmiejąc się cicho.
- Co ty u licha wyrabiasz?! - pisnął z przerażeniem spowodowanym naglą zmianą wysokości różowowłosy, bowiem Seba do najniższych nie należał. Dobre 180 przynajmniej ma.
- A nie widać, malutki? Lepiej zarzuć mi ręce na szyję i się nie wierć, jeśli nie chcesz spaść.
Maks kierując się zdrowym rozsądkiem postanowił przyjąć sugestię. Zarzucił mu ręce na szyję, a głowę wtulił opierając na jego torsie. Przymknął oczy, gdy do jego nozdrzy wdarł się przyjemny zapach. Sam się sobie zdziwił, gdy stwierdził w myślach fakt, że w ramionach tego silnego chłopaka czuje się jakby.. bezpieczny? Tak, to dobre określenie. Spodobała mu się ta bliskość, zapragnął chłonąć jej więcej, odczuwać pieszczoty i ciepło bijące od czarnookiego. Jego rozmyślenia przerwał chichot niskiego, dobrze znanego mu głosu i głaskanie po głowie. Leniwie uchylił powieki, po czym, na widok kobiety w średnim wieku z okularami na nosie i białym fartuszku, niczym sparaliżowany, wyskoczył z ramion bruneta lądując na ziemi. Ten wraz z pielęgniarką szkolną się zaśmiał z różowowłosego.
- No księżniczko, czas na pobudkę. - mruknął głaszcząc po głowie Maksa, Sebastian.
- Co się stało, chłopcy? - zapytała sympatycznym głosem kobieta.
Brunet wskoczył na biały blat służący do badania na nim osłabionych uczniów, po czym bawiąc się kosmykiem włosów stwierdził - A nie widać? Mojemu seksiakowi nosek się troszkę rozwalił i krewka leci.
- HEEE?! JAK TY U LICHA MNIE NAZWAŁEŚ?! - wywrzeszczał Maks, a jego oczy przybrały rozmiary spodków do filiżanek.
- Oj, nie złość się tak, pamiętasz, co ci powiedziałem na lekcji? Może powtórzyć to przy pani? - odrzekł z ogromnym, chytrym uśmiechem wskazując ruchem głowy na pielęgniarkę. Młodzieniec znów spłonął rumieńcem. Kobieta podeszła do "łóżka" bruneta, po czym położyła mu dłoń na ramieniu pytając z cichym chichotem - Kłótnia małżeńska? ^.^
- Zgadła pani. - odpowiedział jej niskim szeptem.
- HEEEE?! - znów bulwers u najmłodszego z trójki.
- Chcecie jeszcze iść na tę lekcję? Zostało kilkanaście minut, może zrobię nam herbatę, zajmę się jego nosem i zwyczajnie sobie porozmawiamy? Chciałabym trochę poznać nowego ucznia. - opowiedziała trzepocąc rzęsami o wielkości dwóch milimetrów. (xD)
- Szanowne państwo raczy wybaczyć, lecz muszę udać się do toalety siknąć. - przerwał krótką ciszę Seba robiąc minę arystokraty.
- Hehe, oczywiście, idź się odlać. - zażartowała śmiejąc się kobieta.
Sebastian posłał obojgu ogromny uśmiech, po czym wyszedł z gabinetu.
- Pani go dobrze zna? - zagadnął trochę nieśmiało różowowłosy.
- Oczywiście. - rzekła z uśmiechem otwierając usta w celu opowiedzenia jakiejś historii, a zamykając oczy, jakby przypominała sobie stare, dobre czasy, mające miejsce przy jej wieku kilkadziesiąt lat temu - To sympatyczny chłopak. Każdy wie, że jest biseksualny, ale jakoś nikomu to nie przeszkadza w dotrzymywaniu mu towarzystwa. Często, czyli co najmniej raz dziennie, przychodzi do mnie na herbatę udając przed nauczycielami wyssane z palca choroby, żeby ominąć jakiś sprawdzian, kartkówkę, czy odpytywanie, do którego nie jest przygotowany. Mi to osobiście nie przeszkadza, i tak siedzę tu sama, a taka roześmiana i żartująca co chwilę osoba dotrzymuje mi towarzystwa, rozmawiając na najróżniejsze tematy i pijąc herbatę, w zamian za pomoc, w postaci "ukrywania" go.
W tej chwili drzwi się otworzyły, a do środka wszedł zadowolony, i jak zwykle, z bananem na twarzy Sebastian, krzycząc z przymkniętymi oczyma - AHH! ŚWIETNIE BYŁO!
Maksa, wraz z pielęgniarką, ogarnął śmiech na widok tak szczęśliwego Seby.

... CIĄG DALSZY NASTĄPI.

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBAŁO CHOCIAŻ W MAŁYM STOPNIU ^.^" CHCECIE SEKSU W PRZYSZŁEJ NOTCE? TO CHOCIAŻ RAZ SKOMENTUJCIE, HEHEE...

5 komentarzy:

  1. Ej podoba mi się.... Nie mogę się doczekac kolejnej części :s!

    OdpowiedzUsuń
  2. Łee, i gdzie kolejna część :C? miała być w czwartek , a nii ma :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, przepraszam, ale nie mam wpływu na świrusów, którzy zabierają mi internet xD Już się biorę za spisywanie z kartki tu.

      Usuń
    2. Okej , okej!
      Jej.. Umieram z niecierpliwości. Oo

      Usuń
  3. hehe, bardzo fajne

    OdpowiedzUsuń